Wygrywamy z WKS, Polska awansuje z kompletem zwycięstw
No i się udało – wygraliśmy wszystkie trzy mecze pierwszej rundy i z kompletem zwycięstw awansujemy do kolejnej grupowej fazy, w której zmierzymy się z Rosją, Argentyną i zwycięzcą spotkania Wenezueli z Chinami.
Mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej zakończył się zwycięstwem 80:63, co wygląda na spora przewagę, ale nie wynika ona z przebiegu całego meczu, a raczej czwartej kwarty, w której Polakom udało się trochę skupić, a w której rywale już trochę chyba odpuścili. Faktem jest jednak, że koniec końców byliśmy zespołem wyraźnie lepszym. Obrona Wybrzeża Kości Słoniowej jest ciekawym zjawiskiem – ich wzrost, siła i dynamika sprawiają, że ciężko ograć ich w koźle w grze 1 na 1, ciężko dostać się minięciem pod obręcz z piłką. Zwłaszcza w obliczu naszych największych braków, czyli braków fizycznych, było to trudne. Zupełnie inaczej wygląda jednak dostawanie się pod obręcz i wypracowywanie czystych pozycji w grze bez piłki – rywale gubili się bardzo często przy zmianach krycia, nie wiedzieli jak reagować na przejścia, co poskutkowało kilkoma wsadami na niebroniony kosz.
Klasycznie już nie udało się wygrać pierwszej kwarty – zabolała zwłaszcza ta trójka stracona równo z końcową syreną. Afrykańczycy trafili w pewnym momencie kilka niełatwych rzutów z dystansu, co w konfrontacji z naszą przeciętną skutecznością pozwoliło im bardzo długo trzymać się z wynikiem blisko, a momentami nawet prowadzić. Trzeba oddać Adamowi Waczyńskiemu, że udało mu się w tym spotkaniu przełamać – na przestrzeni całego meczu zdobył 16 punktów, 6 asyst, trafił 6/7 rzutów z gry, w tym 3/3 z dystansu i był naszym punktowym liderem w tym spotkaniu.
Trener Mike Taylor poeksperymentował w tym meczu trochę z kryciem strefowym, co było o tyle dobrym rozwiązaniem, że w grze 1 na 1 nasi rywale imponowali fizycznością i potrafili dochodzić do rzutów. Na przełomie kwart Damian Kulig został kilka razy brutalnie zablokowany pod sama obręczą, ale koniec końców jego gra i ruch wzdłuż boiska przyniósł rezultaty. Był dziś naszym drugim najlepszym strzelcem z dorobkiem 14 punktów, 7 zbiórek i skutecznością 5/6 z linii rzutów wolnych. W strefie podkoszowej najlepszy jak dotąd mecz rozegrał Aleksander Balcerowski – nasz młody center zdobył 8 punktów i 6 zbiórek, ale abstrahując od statystyk, wyglądał w grze znacznie pewniej i odważniej niż w poprzednich spotkaniach.
troszkę w cieniu pozostał dziś nasz bohater Mateusz Ponitka – zdobył 12 punktów i 4 zbiórki, ale to wciąż on był w wielu momentach motorem napędowym zespołu. Nie tylko w ataku:
Ponitka koordynuje defensywę #koszkadra pic.twitter.com/L3WnokCM1g
— Jacek (@k44wy3p52) September 4, 2019
Koniec końców był to mecz wielu strat, mecz rozluźnienia, który ostatecznie udało się wygrać stosunkowo wysoko, ale nie jakoś wybitnie przekonująco. W kolejnej grupie czekają nas starcia z mocniejszymi rywalami – jeśli po raz kolejny pozwolimy na tyle trafień w pierwszej kwarcie, jeśli dalej będziemy grać na tak przeciętnej skuteczności z dystansu, może być bardzo ciężko. Widać jednak potencjał w naszej ekipie – potencjał by powalczyć i z Rosją i z Argentyną – trzeba jednak trafić z dyspozycją dnia i zagrać od początku do końca na najwyższych obrotach.