Więksi i silniejsi Thunder – czy przeskoczą Lillarda i spółkę?
Seria Blazers z Thunder zapowiada się jako jedna z możliwe najbardziej wyrównanych w tegorocznej pierwszej rundzie – czy te dwie ekipy zagwarantują nam dobre widowisko?
Blazers po raz kolejny zaskoczyli w sezonie regularnym. Mimo kontuzji, które dotykały dwóch z trzech ich najlepszych zawodników, oni byli w stanie zająć bardzo wysokie trzecie miejsce w konferencji zachodniej, wyprzedzając zespoły (na papierze) tak mocne jak Rockets, Jazz, czy właśnie Thunder, z którymi zmierzą się w pierwszej rundzie. Mimo kolejnego udanego sezonu, mało kto jednak na Blazers stawia w Playoffach i pomimo znacznie wyższego rozstawienia, to nie oni będą traktowani jako faworyt w serii z OKC. Przyczynia się do tego w dużej mierze rozczarowanie, jakiego dostarczyli kibicom rok temu, przegrywając w pierwszej rundzie z niżej rozstawionymi Pelicans w sposób… Upokarzający to zbyt mocne słowo, ale na pewno w sposób niezbyt chlubny. Inna sprawa, że w tym roku do pierwszej serii Blazers nie przystępują w pełni zdrowi.
Przede wszystkim koszmarnego złamania nogi nabawił się w końcowej części sezonu Jusuf Nurkic, podstawowy center PTB, rozgrywający najlepszy w karierze sezon i stanowiący o sile zespołu. Bestia z Bośni notowała w tym sezonie średnio 15,6 punktu, 10,4 zbiórki, 3,2 asysty i 1,4 bloku przy skuteczności na poziomie ponad 50% z gry. Co jednak najważniejsze, Nurkic wnosił pod kosz siłę, rozmiar, tak zwany defensywny effort. trzeba przyznać, że rotacja Portland na środku jest dosyć głęboka – Enes Kanter i Zach Collins to nieźli centrzy, ale w starciu z OKC mogą oni mieć nie lada kłopoty. Nie są to środkowi o tej sile i defensywnym usposobieniu co Nurkic. Kanter świetnie sprawdza się w ofensywie, kiedy przeciwko niemu grają częste dzisiaj, nieco niższe ustawienia. Jest w stanie notować wtedy regularnie 20/15. Teraz jednak na przeciw stanie Steven Adams, najtwardszy z najtwardszych, którego nie będzie dało się tak po prostu ograć tyłem do kosza – nawet przy bardzo dobrej technice użytkowej Tureckiego koszykarza. Adams zatrzymuje rywali w post-up na 40% skuteczności i zaledwie 0,85 punktu na posiadanie.
źródło:YouTube/Evin Gualberto
Portland grywa wysokim duetem podkoszowych w osobach Kantera i Collinsa i niewykluczone, że będą musieli grać w ten sposób, jeśli nie będą chcieli fizycznie zostać przez OKC zmieceni. Thunder to druga najlepiej zbierająca ekipa obecnego sezonu, oraz zdecydowanie najlepiej zbierająca piłki z ofensywnych desek. Steven Adams regularnie notuje mecze, w których większość z jego kilkunastu zbiórek to właśnie zbiórki ofensywne. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby nie zostawiał tych defensywnych Russellowi Westbrookowi. Do tego obok Adamsa znajdować może się bardzo skoczny i bardzo atletyczni Jerami Grant, który też potrafi deskę wyczyścić. SPrawna zbiórka jest ważna przy szybkiej grze, jaką preferują Thunder, ale daje też szanse na ponowienia akcji, co przy bardzo nierównej skuteczności rzutowej RW#0 może się okazać kluczem do zwycięstwa.
Z drugiej jednak strony, Thunder mogą wyjść niżej, z PG#13 na czwórce i na przykład Marcusem Rorrisem na centrze. Ten duet deski nie wyczyści, ale grozi grą jeden na jednego. Trener Terry Stotts ma jednak do dyspozycji sprawnych obrońców – czy to Al-Farouq Aminu, czy Moe Harkless, mogą kryć tego typu fałszywych podkoszowych. Problem polega jednak na tym, że w tej grze to Stotts będzie musiał najpewniej reagować na ruchy trenera Billy’ego Donovana, by spróbować je zneutralizować – nie odwrotnie.
Gdzie więc Blazers mogą szukać swoich szans? Playoffowa defensywa przeciwko Thunder jest trochę prostsza niż ta w sezonie regularnym. Przede wszystkim dlatego, że można przygotować się na grę pod zespół sterowany przez Westbrooka. Jego przeciętna skuteczność sprawia, że można odpuścić krycie go daleko od kosza, zagęszczając środek pola, uniemożliwiając wjazd i odegranie na obwód bądź skończenie akcji pod obręczą. Trener Stotts może to wykorzystać, chowając na RW#0 słabszego obrońcę i grając na przykład z Sethem Currym na boisku, każąc mu zostawać nisko i po prostu swoją obecnością zagęszczać plac gry. Zupełnie odwrotnie sytuacja ma się po drugiej stronie – Damian Lillard musi być kryty i to musi być kryty bardzo szczelnie. Dame Dolla ma bardzo dobry sezon, notuje średnio niemal 26 punktów, 5 zbiórek i 7 asyst i choć w kwietniu spuścił trochę z tonu jeśli chodzi o statystyki, to jest naprawdę świetny. Thunder mają ten problem, że nie mają wybitnego indywidualnego obrońcy, jak kontuzjowany Andre Roberson. Oznacza to, że do zatrzymania Lillarda potrzebna będzie zorganizowana defensywa – w tym elemencie OKC są akurat bardzo sprawni, wymuszając najwięcej w lidze strat. Byłoby Blazers łatwiej, gdyby odpowiedzialność można czasem przerzucić na drugiego strzelca, CJ McColluma. Ten jednak od kiedy wrócił do gry po urazie nie wygląda najlepiej. To próbka tylko dwóch meczów, więc być może sytuacja w tym aspekcie się w tym czasie zmieni.
https://www.youtube.com/watch?v=ynlEGFz7xbQ
źródło:YouTube/FreeDawkins
W sezonie regularnym Thunder wygrali z Blazers wszystkie cztery mecze, a ich szybki i fizyczny styl gry wyraźnie nie leży ekipie z Oregonu. Osłabieni kontuzjami Blazers nie będą faworytami tej serii, ale mogą liczyć na świetnego Lillarda i zdecydowanie głębszą rotację – być może najgłębszą w lidze. Miejmy nadzieję, że będzie to przede wszystkim równa seria na wysokim poziomie – na to się prawdę mówiąc zanosi – Blazers wygrali 8 z 10 ostatnich meczów sezonu, podczas gdy OKC wygrało 7 z 10. Oba zespoły są więc w gazie – oby pokazały to dziś wieczorem.