Whitehead w Kingu – szaleństwo czy wizjonerstwo? 

Whitehead w Kingu – szaleństwo czy wizjonerstwo? 

Whitehead w Kingu – szaleństwo czy wizjonerstwo? 
Arkadiusz Miłoszewski / foto: Andrzej Romański / PLK

Choć Isaiah Whitehead miał być liderem Śląska Wrocław w tym sezonie (i de facto chociażby w turnieju o Superpuchar Polski nim był), to jednak na Dolnym Śląsku zbyt długo nie zagościł. Klub z Wrocławia w poniedziałek ogłosił, że rozstaje się z Amerykaninem i zamierza poszukać teraz klasycznej jedynki do swojego składu. 

Czy ta informacja mnie zdziwiła? Niekoniecznie. Jeśli śledziliście publikacje na naszym portalu, to zapewne wiecie, że mi także było najbliżej do takiego scenariusza, w którym to Whitehead opuszcza Śląsk, a nie ktokolwiek inny. Jego połączenie na pozycjach 1/2 z Marcelem Ponitką i Jeremym Senglinem po prostu nie działało i trzeba było jakoś zareagować. 

W tym tekście, przytaczając argumenty za odejściem Isaiah, użyłem takiego stwierdzenia, że nie wyobrażam sobie go obok dominującego grę rozgrywającego, a takiego właśnie chce widzieć w swojej drużynie trener Miodrag Rajković. Nie muszę chyba więc mówić, jak duże było moje zdziwienie, kiedy przeczytałem informacje o tym, że King Szczecin planuje przechwycić Whiteheada do siebie. Ten sam zespół, który wisi na Andym Mazurczaku i to właściwie w każdym meczu. Ten sam zespół, który z modelem gry opartym na liderze Andym dwa lata z rzędu meldował się w finale. 

Grzegorz Szybieniecki
Grzegorz Szybieniecki
KUPON
  • Start: 17:30 07/11
    vs
    TYP
    Twarde Pierniki -2,5
    1.97
Kurs całkowity
1,97
Stawka
50 PLN
ewentualna wygrana
86,68

Na tę chwilę reprezentant Polski jest kontuzjowany i jakiekolwiek wsparcie dla Teyvona Myersa było konieczne. Isaiah więc znacząco ten zespół wzmocni w krótkim terminie, ale co z wizją długofalową? Jak pogodzić grającego ponad 30 minut Mazurczaka (który jednocześnie jest przedłużeniem myśli trenera na parkiecie) z kochającym dominować grę Whiteheadem? Czy da się w ogóle tego drugiego zepchnąć z pozycji alfa do roli zawodnika wnoszącego energię z ławki? Mam wrażenie, że wszędzie, gdzie Whitehead nie był pierwszą opcją, nie był w stanie dobrze zafunkcjonować i kończyło się to przedwcześnie (tak, jak w Śląsku).

Pierwsza myśl po wieściach o Whiteheadzie w Kingu? Albo trener Arkadiusz Miłoszewski jest niepoprawnym optymistą, albo rozsadzić sobie tym transferem zespół od środka. Nie mam absolutnie wątpliwości, że nigdy wcześniej skład Kinga nie był tak napakowany talentem i pieniędzmi jak teraz, a co za tym idzie, także napakowany ego. Mazurczak, Whitehead, Myers, Woodard, Żołnierewicz i Nicholson – jak wszyscy będą zdrowi, to problem bogactwa na pewno się pojawi. 

Zarządzanie tym zespołem na pewno będzie wielkim wyzwaniem – tak samo jak znalezienie ról dla tych wszystkich zawodników. Wiemy już to z poprzednich sezonów, że trener Miłoszewski potrafi budować zawodników i przekonywać ich do swojej wizji – może więc w tym szaleństwie jest metoda? Może jest na tyle dobrym psychologiem, że goście z mocnymi CV, dużymi ambicjami i niebagatelnymi kontraktami kupią jego wizję? Przecież na końcu właśnie o to chodzi, bo czasem sam pomysł to nie wszystko. 

Niemniej ruch Kinga póki co postrzegam jako delikatne szaleństwo, które oczywiście może się zamienić w wizjonerstwo, ale też są spore szanse na „przestrzelenie”. Whitehead to nie jest prosty gracz do wkomponowania w drużynę, to nie jest uniwersalny koszykarz, który tu pomoże, tam coś uzupełni. To koszykarz na przynajmniej 10 rzutów w meczu, który nigdy nie był zadaniowcem i nie wiem czy nie jest już za późno, by się tego mógł nauczyć.