W Memphis nie zbaczają z trasy, carrer-high Tylera Herro z Houston
W nocy z czwartku na piątek mogliśmy oglądać zmagania zaledwie na czterech parkietach NBA, ale kibice koszykówki zza oceanu mogli się czuć usatysfakcjonowani boiskowymi wydarzeniami.
Zaczynamy zgodnie z rozkładem, czyli meczem Miami Heat z Houston Rockets, a tam po emocjonującej końcówce goście wywożą cenne zwycięstwo. Ten mecz to wizytówka dyspozycji Tylera Herro – w Houston Amerykanin zaliczył swój season-high, rzucając 41 punktów. Mecz ten nie układał się dla Miami znakomicie od początku do końca. Przewaga z pierwszej połowy spotkania została odrobiona przez Rockets w trzeciej kwarcie. Ostatecznie jednak to goście mogli się cieszyć z wygranej.
MIA – HOU – 111:108
MIL – MEM – 101:142
NOP – UTA – 129:132
PHX – LAC – 111:95
W meczu Grizzlies z Bucks możemy mówić o sporych rozmiarów nokaucie. Memphis przypieczętowali tym zwycięstwem siódmą wygraną w ostatnim czasie (mimo iż gra na wyjeździe to zupełnie inna sprawa). Pewne prowadzenie w pierwszych trzech kwartach załatwiło sprawę, ostatnia część to było już tylko oczekiwanie na końcowy gwizdek. Ja Morant miał 25 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst i to jego nazwisko wymienia się w kontekście wysokiego zwycięstwa najczęściej. Bucks próbowali, ale nic nie mogli tego wieczora poradzić na świetnie dysponowaną i agresywną drużynę Grizzlies.
Cenne zwycięstwo zanotowali koszykarze Utah, którzy na sekundy przed końcem doprowadzili do dogrywki w meczu z New Orleans Pelicans (którą później wygrali 9:6). Zion Williamson (31 punktów) dwoił się i troił, ale nie dał rady ze świetnie dysponowaną drużyną Jazz, w której dobre zawody rozegrali: Markkanen i Beasley.
Słaby początek meczu w wykonaniu LAC miał swoje konsekwencje w postaci końcowego wyniku meczu z Phoenix Suns. W ekipie z Los Angeles brakowało kilku graczy, a Suns kontrolowali ten mecz od początku. Mikal Bridges rzucił 27 punktów i był to najlepszy wynik po stronie Suns. Najwięcej punktów dla Clippers (22) zdobył Mikal Bridges.