Trudne chwile Spójni – największe bolączki zespołu ze Stargardu

Trudne chwile Spójni – największe bolączki zespołu ze Stargardu

Trudne chwile Spójni – największe bolączki zespołu ze Stargardu
Andrej Urlep/ fot. Andrzej Romański/PLK

PGE Spójnia Stargard przegrała trzy ostatnie mecze ligowe (i dwa ostatnie mecze w FIBA Europe Cup) – w ostatnią niedziele uległa Legii w Warszawie, po dogrywce, 84:88. Ta porażka boli na pewno bardzo – Spójnia miała przecież ten mecz na widelcu, bo tak trzeba nazwać sytuację, w której stargardzianie prowadzili +3 na kilka sekund do końca, a Wesley Gordon stawał na linii rzutów wolnych.

Amerykanin nie trafił obu, koszykarze ze Stargardu nie faulowali rywali, by postawić ich na linii rzutów wolnych, co wykorzystał Jawun Evans trafiając trójkę na dogrywkę. Decyzja o braku faulu fatalna, a może sama egzekucja tej decyzji, bo trener Andrej Urlep na pomeczowej konferencji prasowej mówił jasno: Powinniśmy faulować, albo chociaż dać rzucić za 2, a nie za 3.

Spójnia wygląda w ostatnich tygodniach słabo i nie da się temu zaprzeczyć. Stargardzianie bardzo mizernie wypadają w ofensywie – średnio zdobywają najmniej punktów w całej PLK, w przeliczeniu na 100 posiadań są na trzecim miejscu od końca. Nowy zespół, nowy trener, te same problemy – tak można by było określić grę Spójni. Ponownie jest to drużyna męcząca się w ataku, rzadko rzucająca za 3 (najmniej trafień w całej lidze), bazująca na talencie obwodowych Amerykanów.

Grzegorz Szybieniecki
Michał Żurawski
KUPON AKO
  • Start: 21:00 10/11
    vs
    TYP
    Rockets wygrają
    1.54
  • Start: 02:00 11/11
    vs
    TYP
    Christian Braun – Powyżej 20.5 (Liczba punktów, asyst i zbiórek zawodnika)
    1.85
Kurs całkowity
2,85
Stawka
50 PLN
ewentualna wygrana
125,36

Ekipa ze Stargardu, patrząc z boku, wygląda na nie do końca poukładaną. Trudno nie mieć takiego wrażenia, skoro trener Urlep bardzo chciał mieć kolejnego podkoszowego, dostał go w końcu (mowa o Kacprze Borowskim), a potem daje mu 7 minut w meczu, kiedy wydaje się, że już ten okres „wprowadzenia” minął. Efekt? Już teraz powstają pytania, czy czasem tych podkoszowych nie jest w Spójni zbyt wielu.

Rozumiem w jakimś stopniu konieczność poszukiwania najlepszej polskiej opcji w drużynie. Od kilku miesięcy wszyscy powtarzają – polska rotacja Spójni nie należy do najmocniejszych, latem nie poprawiono jej wcale. Niemniej jednak zagranie typu – Damian Krużyński albo nie gra wcale, albo gra 39 minut, jest kontrowersyjne (nawet jeśli Sebastian Kowalczyk nie zagrał w starciu z Legią) i w żaden sposób hierarchii, przewidywalności, w zespole nie buduje.

Po sześciu meczach tak bym opisał Spójnię – brak lidera polskiej rotacji, nierozwiązana kwestia hierarchii podkoszowych, dwóch obwodowych samograjów, z których ciężko będzie coś więcej wycisnąć. Czy z tego da się wyjść bez zmian? Jak bardzo może się poprawić obraz gry Spójni, bez kolejnych korekt?

Na te pytania muszą sobie w miarę szybko odpowiedzieć osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji w klubie ze Stargardu. Jakby nie patrzeć, sezon w FIBA Europe Cup możliwe, że będzie na straty (mimo przyjemnej grupy), a bilans w PLK powoli ucieka – to bardzo rozczarowujący start rozgrywek 2024/25. Pamiętam, że można wygrać ćwierćfinał nawet z 8. miejsca, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że wydarzy się taka historia 2 razy z rzędu?

Wydawało się, że Spójnia po historycznym sezonie zrobi krok do przodu, że na stałe będzie chciała się wpisać w czołówkę PLK. Póki co nic z tego się nie udało. Czekamy, na poprawę, bo przecież ona przyjść musi.