Thunder o krok od mistrzostwa! Jaylen Williams zdominował mecz nr 5

Jaylen Williams zaliczył swój najlepszy występ w karierze, zdobywając 40 punktów. Poprowadził Oklahoma City do zwycięstwa 120:109 nad Indiana Pacers w meczu numer 5 finałów NBA. Thunder obejmują prowadzenie 3–2 w serii i są o jedno zwycięstwo od pierwszego mistrzostwa od 1979 roku (jeszcze jako Seattle SuperSonics).
Thunder zagrali najbardziej kompletny mecz w tej serii. Agresywna defensywa, szybkie przejścia do ataku i celność z dystansu pozwoliły zbudować przewagę, której Indiana – mimo kilku zrywów – nie była w stanie zniwelować.
Jaylen Williams skradł show
– Byłem gotów. Wiedziałem, że w takim meczu trzeba zaatakować, nie czekać. Moi koledzy mi ufali – ja po prostu grałem swoje – powiedział Williams po meczu.
Williams trafił 14 z 25 rzutów z gry, w tym 3/5 za trzy. Dołożył też 6 zbiórek i 4 asysty, będąc niemal nie do zatrzymania. Przejął inicjatywę od Shai’a Gilgeousa-Alexandra.
Haliburton nie był sobą
Zupełnie inny wieczór miał Tyrese Haliburton. Choć rozgrywający Pacers spędził na parkiecie 34 minuty, był wyraźnie ograniczony fizycznie przez zdarzenie z pierwszej kwarty, gdzie po jednym z wejść pod kosz doznał kontuzji prawej nogi. Nie trafił żadnego z sześciu rzutów z gry, zdobywając tylko 4 punkty.
– Był na boisku, ale nie wyglądał jak Tyrese, którego znamy. Walczył, grał z sercem, ale nie był sobą. Ocenimy jego stan w najbliższych dniach – przyznał trener Rick Carlisle.
Nieobecność lidera w pełnej formie przełożyła się na rozchwianą ofensywę Pacers. Pomimo dobrych momentów T.J. McConnella i agresywnej gry Siakama, Indiana popełniła 22 straty, z których Thunder zdobyli 32 punkty – statystyka, która definitywnie pogrzebała ich szanse.
SGA stabilny jak zawsze, Holmgren zdrowy
Shai Gilgeous-Alexander dołożył 31 punków i 10 asyst, grając z typową dla siebie kontrolą i spokojem. Nie potrzebował forsować akcji, oddając inicjatywę Williamsowi, gdy ten był „w strefie”. Chet Holmgren, mimo wcześniejszych obaw o jego kostkę po Game 4, wyglądał solidnie – 9 punktów, 11 zbiórek, 3 bloki i kilka wymuszonych przewinień pod koszem.
– Mamy wielu ludzi, którzy mogą prowadzić ten zespół. Dziś był dzień Jaylena. Myślę, że zrobiliśmy duży krok – ale jeszcze nic nie jest skończone – zaznaczył Gilgeous-Alexander na pomeczowej konferencji.
Co dalej?
Seria przenosi się do Indianapolis na Game 6 w czwartek, 19 czerwca. Thunder mogą zakończyć serię na wyjeździe, ale Pacers będą desperacko walczyć o przetrwanie, szczególnie jeśli Haliburton wróci do formy.
– Musimy wrócić do siebie i zagrać najlepiej, jak potrafimy. Nie wszystko jeszcze stracone – mówił Pascal Siakam po meczu.
Dla Oklahoma City Thunder to szansa na zakończenie sezonu i zdobycie upragnionego mistrzostwa. Dla Indiany – test charakteru i wiary w to, że jedna wygrana może zmienić wszystko.
Z Oklahoma City, Łukasz Grabowski