Święta, święta i kolejny dobry mecz Sochana
W poniedziałkowy wieczór fani koszykówki za oceanem oglądali siedem meczów, w których to między innymi zobaczyli wspaniałą końcówkę w wykonaniu Clippers czy wygraną Spurs nad Utah Jazz. Sprawdźmy, co tam się działo w Ameryce.
Zaczniemy meczem w Cleveland, bo goście z Brooklynu wywieźli stamtąd cenne zwycięstwo. Mecz na szczytach tabeli Wschodu nie zawiódł. Lepiej spotkanie rozpoczęli Nets, którzy na przerwę schodzili z 16 punktami przewagi. Pogoń Cavaliers rozpoczęła się zaraz na początku drugiej połowy i trwała do końca, ale okazała się nieudana. Tym samym Nets inkasują dziewiąte zwycięstwo z rzędu. Durant z 32 punktami, Irving również z 32 punktami oraz niezły T.J. Warren to główni architekci tego zwycięstwa. Dość powiedzieć, że w drużynie Cavaliers 46 punktów Garlanda nie dało im zadowalającego rezultatu w postaci zwycięstwa.
BKN – CLE – 125:117
LAC – DET – 142:131
MIN – MIA – 110:113
HOU – CHI – 133:118
IND – NOP – 93:113
UTA – SAS – 122:126
CHA – POR – 113:124
Mało kto spodziewał się, że LAC zdołają doprowadzić do dogrywki, przegrywając na 3 minuty przed końcem czternastoma punktami. A jednak. Duża w tym zasługa dobrej zespołowej gry. W Clippers aż 11 koszykarzy zagrało tego wieczora i wszyscy trafili jakieś punkty. Paul George rzucił 32 punkty, ale to jedyny tak wysoki wskaźnik po stronie Clippers, kilka zawodników dołożyło jeszcze po kilkanaście punktów.
Timberwolves mogą mieć pretensje tylko do siebie, bo to spotkanie mogli spokojnie wygrać. Dla Miami Heat to z kolei bardzo cenne zwycięstwo, bo odniesione bez obecności na parkiecie Jimmy’ego Butlera i Bama Adebayo. Tutaj miała miejsce taka sama sytuacja, czyli w Miami próżno szukać jednej wyróżniającej się postaci – dobrze zagrała cała drużyna. Po zaciętym boju Heat wygrali jednak 113:110. Wciąż szukają jednak dobrej dłuższej serii, bo grają w kratkę.
Po dwóch lepszych dniach znowu przyszła porażka Chicago Bulls i to z najmniej spodziewanym rywalem. Porażka jednak wyraźna, więc trzeba obserwować, co stanie się w przyszłych meczach w zespole Byków. DeMar DeRozan wciąż notuje jedne z najlepszych wyników w swoim zespole, ale to często nie wystarcza (tym razem 31 punktów i 9 asyst).
Przekonująco wygrali za to New Orleans Pelicans z Indiana Pacers. Po dwóch kwartach wszystko stało się jasne i nikt nie miał wątpliwości, że zwycięstwo odniosą gospodarze. To trzecia wygrana Pelicans z rzędu. Zachowują dobre drugie miejsce na Zachodzie.
Spurs wygrywają pierwszy z trzech ostatnich meczów, ale szczerze przyznam, że akurat tutaj spodziewałem się kolejnej porażki. Jeśli weźmiemy pod uwagę nieco więcej meczów, to już wykuwa nam się lepszy obraz gry SAS w ostatnim czasie (5 wygranych w 10 meczach). Jeremy Sochan zagrał od pierwszych minut i rozegrał dobre zawody – 6 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty. Jeśli chodzi o San Antonio Suprs, to najlepiej wypadł Devin Vassel (24 punkty). Po stronie Utah Jazz bez zaskoczenia, Lauri Markkanen rzucił 32 oczka.
Gracze z Portland wygrali mecz, chociaż nie zapowiadało się na to od początku. Hornets świetnie weszli w mecz, ale roztrwonili przewagę szczególnie w trzeciej kwarcie. W ostatniej ćwiartce Blazers poszli za ciosem i jednak zapisali punkty na swoje konto.