Suns czy Bucks? Analiza Finałów NBA 2021
22 stycznia 1968 roku odbył się draft ekspansyjny. Składająca się wówczas z 10 drużyn NBA rozrosła się o dwa kolejne zespoły, które w ramach dołączenia do ligi wybrały sobie po 18 zawodników spośród tych, których udostępniły im pozostałe ekipy. Oba zespoły zakończyły debiutancki sezon ostatnie w swoich konferencjach, więc przed draftem 1969 roku to rzut monetą zadecydował, która z nich wybierze pierwsza. Wygrany mógł wybrać wielki koszykarski talent, wyrastającego ponad konkurencję Lew Alcindora. Tymi dwoma zespołami były oczywiście Milwaukee Bucks i Phoenix Suns. Dziś, po 43 latach, historia znów splata ze sobą los tych dwóch ekip. Bucks i Suns zagrają między sobą w Finałach NBA 2021.
Przed Finałami warto wgryźć się w jakieś taktyczne detale, ale nie one będą dla tej serii kluczowe – a przynajmniej nie one same. Niestety, jak to w tegorocznych Playoffach bywa, ważnym czynnikiem będzie zdrowie obu ekip. Nie ma pewności co do tego, czy Giannis Antetokounmpo rozegra wszystkie mecze. Chris Haynes z Yahoo Sports jeszcze kilka dni temu twierdził, że jeśli w serii z Hawks dojdzie do meczu numer 7, Greek Freak dostanie zielone światło na grę. Teoretycznie więc, później zaczynające się Finały, też powinny być w jego zasięgu. Jego status na mecz numer 1 to jednak 'doubtful’, czyli 'wątpliwy’.
„Trzeba wysłuchać zawodnika, całej grupy, w pewnym momencie też ja i John Horst jesteśmy częścią tej dyskusji, ale to kwestia dni. Poinformujemy wszystkich, kiedy nastanie odpowiedni moment. Rozmowy pomiędzy nim, mną i całym sztabem to w pewnym sensie kwestie prywatne. Będziemy monitorować w jakim jest punkcie każdego kolejnego dnia.”
– Mike Budenholzer
Phoenix Suns to zespół, który w tegorocznych Playoffach przetrwał w stosunkowo najlepszym zdrowiu. Oni też mieli jednak swoje problemy – miał je przede wszystkich Chris Paul. Doświadczony rozgrywający nie tylko opuścił dwa mecze z powodu COVID-19, ale zmagał się też z bolącym barkiem. Sądząc jednak po tym, jak zamknął FInały Konferencji, można chyba zakładać, że czuje się on dobrze.
„Każdy dzień przerwy jaki mieliśmy, był bardzo dobry. Wszyscy mieliśmy szansę trochę odpocząć, zanim znów wejdziemy do gry.”
– Chris Paul
Przejdźmy jednak do mięsa. Suns i Bucks grali pomiędzy sobą dwukrotnie w minionym sezonie. Oba mecze wygrali Suns. Pierwsze starcie miało miejsce 11 lutego – zakończyło się ono wynikiem 125:124 na korzyść Słońc. Nie wystarczył wtedy kapitalny mecz Giannisa na 47 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst – bez Jrue Holiday’a i PJ Tuckera u boku (zagrali wtedy w piątce DiVincenzo i Forbes) nie udało się powstrzymać duetu Booker & Paul, którzy zdobyli kolejno 30 i 28 oczek.
Kolejne starcie miało miejsce już w bardziej reprezentatywnym dla Playoffów fragmencie sezonu. 20 kwietnia Suns po dogrywce uporali się z Bucks 128:127 po dogrywce. Było to spotkanie, w którym aż 4 zawodników Phoenix zdobyło przynajmniej 20 oczek (Booker, Paul, Bridges, Ayton). To było starcie w składach bardziej zbliżonych do tych obecnych. Dla Suns w wyjściowym składzie wystąpił Dario Saric, ale to i tak Jae Crowder rozegrał zdecydowanie więcej minut od niego. Bucks zagrali swoim docelowym składem, w którym był jeszcze zdrowy DiVIncenzo, którego zastępuje obecnie PJ Tucker (który już wtedy grał znaczące minuty.
Oba poprzednie mecze wygrali więc Suns, ale oba nieznacznie, tylko jednym punktem. Jeśli to ma być zwiastun tej serii to już się nie mogę doczekać wstawania w nocy na te zacięte starcia. Na co warto zwrócić uwagę to fakt, że mecze z Bucks to te, w których trener Monty WIlliams używał w pierwszej piątce klasycznych silnych skrzydłowych – czy to Franka Kaminsky’ego, czy Dario Saricia. Nawet w kwietniu, kiedy Suns regularnie grali już z Crowderem na czwórce, na mecz z Bucks zmieniono ustawienia na wyższe, dłuższe. Podyktowane było to oczywiście tym, jak długi i wysoki jest frontcourt Milwaukee. Kiedy na parkiet wychodzą w piątce Lopez i Giannis, ciężko jest na jednego z nich ustawić niższego obrońcę, bo każdy z nich potrafi wykorzystać przewagę fizyczną.
Obrońcą na Giannisa – trzeba założyć – będzie DeAndre Ayton. Klasyczny silny skrzydłowy będzie potrzebny do pilnowania Brooka Lopeza, który potrafi skarcić tyłem do kosza niższego rywala, ale za którym trzeba też nadążyć na obwód. Zobacz, jak absurdalnie daleko wychodzą Lopez z Middletonem, by zrobić Antetokounmpo miejsce do gry 1 na 1:
O tym, jak mobilny i skuteczny w obronie 1 na 1 na półdystansie i pod koszem jest Ayton, przekonaliśmy się już w pierwszej rundzie, kiedy skutecznie stopował Anthony’ego Davisa. Giannis nie grozi w takim stopniu jak Davis rzutem, ale jest groźny, kiedy w linii prostej atakuje obręcz. Kiedy stawia s=zasłony (co dzieje się sukcesywnie coraz częściej), wysoki Ayton może przechwycić jego impet. W ostatnim meczu widzieliśmy już jednak bardzo dobre rozwiązanie trenera Budenholzera, w ramach którego Giannis rolujący po zasłonie, dostaje kolejną zasłonę (!), co kieruje go na niższego obrońcę. Sam zobacz:
Zadaniem Bucks będzie szukanie dla Giannisa gry jak najbliżej obręczy, z pominięciem Deandre Aytona. Oprócz gry 1 na 1 i ustawiania się tyłem, powinniśmy zobaczyć więc sporo ścięć i ruchu off-ball ze strony Greek Freaka. Kiedy tylko zobaczymy go w grze (obyśmy zobaczyli jak najszybciej). Pewnym jest jednak, że zwykła gra 1 na 1 z Aytonem będzie trudna – pokazały to już pierwsze minuty ich ostatniego starcia:
Jeśli chodzi o defensywę po stronie Bucks, to pojawia się oczywiście pytanie, jak mają oni zamiar powstrzymać najgroźniejszą broń rywali, czyli pick’n’rolle Chrisa Paula i Devina Bookera z Deandre Aytonem. Kiedy w pierwszej piatce wychodzi Brook Lopez, staje się to problemem. Kiedy grają wtedy obronę drop – czyli Lopez zostaje w obronie blisko kosza – zarówno Paul jak i Booker wykorzystają wolne miejsce na półdystansie, gdzie leży serce ich gry. Zazwyczaj zostawienie rywalowi półdystansu jest stosunkowo rozsądnym pomysłem, bo koniec końców to tylko rzut za dwa i to mniej skuteczny niż spod kosza. Kiedy chodzi jednak o CP#3 i Bookera, z których każdy potrafi ukraść mecz na półdystansie… Przestaje być to kusząca opcja. Jrue Holiday i Khris Middleton – którzy najpewniej bronić będą dwójkę kozłujących rywali – będą musieli wykonać masę pracy, przeciskając się przez zasłony, by do końca kontestować zawodnika z piłka i nie zostawić go w klasycznym 1 na 1 z cofniętym Lopezem. To będzie kłopot dla defensywy Bucks. Byłoby łatwiej, gdyby dało się zastosować jakąś pomoc ze słabej strony, ale tam przeważnie czyhają mocni dystansowi strzelcy Suns (Payne 44%, Bridges 42,5%, Crowder 38,9%). Klasyczny przykład – PJ Tucker schodzi z centralnej osi boiska, by pomóc w ograniczeniu Bookera wychodzącego zza zasłony. Niepilnowany Crowder na szczycie wykorzystuje okazję:
Czuć kłopoty. Choć nie jest to jednak matchup skrojony pod Bucks, nie można zapominać, że mają w rotacji świetnych indywidualnych obrońców. Oprócz Giannisa, jest Jrue Holiday, Khris Middleton, czy PJ Tucker, który momentami zachodził za skórę nawet znacznie większemu Kevinowi Durantowi. Ostatecznie nawet z użyciem zasłon, znajdowanie łatwych pozycji do rzutu nie będzie dla zawodników Suns łatwe. Phoenix z kolei dobrych defensorów mają, ale nie takich. Ayton ograniczy poczynania pod koszem, wyjdzie wysoko do obrony pick’n’rolla, ale wyciągnięty na obwód, przez na przykład Lopeza, nie będzie tak przydatny. Trudno znaleźć też sensowny duet defensorów na Jrue Holiday’a i Khrisa Middletona, którzy będą (zwłaszcza pod nieobecność Giannisa) kreować sobie samodzielnie pozycje strzeleckie. Mikal Bridges i Jae Crowder mogą się nadawać do takiej roboty, ale wystawienie ich obu jednocześnie, zakładając, że grają Paul i Booker, tworzy ten kłopot, że brakuje drugiego wysokiego u boku Aytona, by zasłonić trochę drogę do kosza wysokim Bucks (zwłaszcza duetowi Giannis-Lopez, ale też z Portisem w dowolnej konfiguracji). Zawsze więc gdzieś brakuje. Może to oznaczać, że na jednym z pary Holiday-Middleton zobaczymy obrońcę takiego jak Bridges, a na drugim (najpewniej niższym Holiday’u) zobaczymy na przykład Chrisa Paula. To kolejny kłopot. Paul nie jest wcale fatalnym obrońcą, ale zmuszanie 36-letniego zawodnika, który dopiero co wyszedł ze zdrowotnych problemów, do spełniania wymagających zadań po obu stronach parkietu, może być łatwą drogą do zajechania CP#3 dośc szybko.
Trzeba być przygotowanym tez na inne rozwiązania – takie, które nie wynikają wprost z tego, co pokazują obie ekipy w pierwszych piątkach, ale co dzieje się w toku gry. O ile bowiem zasięg i rozmiar Bucks będzie stanowił ich przewagę (Suns wciąż nie mają rezerwowego centra za Aytonem), tak spodziewać możemy się też niskich, smallballowych ustawień Milwaukee. Trener Budenholzer decydował się na takie rozwiązania nawet w dogrywce ostatniego starcia z Phoenix, kiedy PJ Tucker jako nominalny center pilnował Deandre Aytona:
Są to piątki, w których Bucks mogą switchować wszystko, co zagrają Suns. Podobnie jest w przypadku, kiedy Giannis gra na centrze, ale nie może on być na parkiecie przez 48 minut – zwłaszcza teraz, kiedy leczy przeciążone kolano. Smallball, który zobaczymy po stronie Suns, powinien być trochę bardziej… konwencjonalny. Grający obok siebie na pozycjach 4-5 Cameron Johnson (203 cm) i Dario Saric (208 cm) to stosunkowo wysocy zawodnicy, z których każdy może wcielić się w rolę quasi-centra.
Bucks przystępują do tej serii z problemami. Giannis może opuścić pierwszy mecz (albo i kolejne, jeszcze niewiele wiemy), kontuzjowany jest Donte DiVincenzo, a pierwsze dwa mecze są grane na wyjeździe po bardzo krótkiej, zaledwie 3-dniowej przerwie. Suns powinni być świeżsi, zdrowsi, no i nie są najwygodniejszym matchupem dla Milwaukee. Dużo przemawia na korzyść Słońc. Mimo wszystko jednak, najlepszy zawodnik gra po stronie Buck – nawet jeśli jest chwilowo niedysponowany. Poza tym, podopieczni Budenholera w dwóch ostatnich meczach pokazali, że ich potencjał bez Giannisa na boisku jest znacznie wyższy, niż wszyscy przypuszczaliśmy. Ostatecznie ciężko będzie znaleźć indywidualnych obrońców na duet Holiday-Middleton, jeśli zagrają na wysokim poziomie.
To nie będzie analiza zakończona typem na całą serię. Jeśli jesteś zainteresowany naszymi opiniami na temat tego, jak mogą wyglądać kolejne mecze, to zapraszam do zakładki Typy NBA: