Rivers: Clippers byli pośmiewiskiem zanim tam przyszedłem
Przez lata Los Angeles Clippers postrzegani byli nie tylko jako młodszy i gorszy brat LA Lakers, lecz także jedna z najgorzej zarządzanych organizacji w całej lidze. Ostatnia dekada odmieniła ten wizerunek, a LAC stali się siłą z którą każdy się liczy. W 9 z ostatnich 10 sezonów Clippers meldowali się w playoffach. Rok temu awansując nawet do finałów konferencji po raz pierwszy w całej historii swojej organizacji. Dodatkowo wygrali ostatnie 7 spotkań derbowych z rzędu.
Innymi słowy, Clippers od dawna przestali być synonimem porażki i marności. Wkład w przemianę organizacji przypisuje się wielu ludziom, lecz największy miał trener Doc Rivers. Przynajmniej on sam tak uważa:
„Byliśmy pośmiewiskiem. Nikt nie chciał grać dla Clippers. Słyszeliśmy to na każdym kroku. Jeśli Lakers obrali na celownik gracza, którym się interesujecie, to nawet nie macie co próbować.”
„Dlatego to coś, z czego zawsze będę dumny. Clippers teraz są istotną częścią NBA i czuję, że odegrałem w tym główną rolę.”
Doc Rivers
Skromnie. Rivers bez dwóch zdań był istotnym elementem odmiany wizerunku LA Clippers, ale czy kluczowym? Patrząc z perspektywy czasu, absolutnie nie. Przychodząc do LA dostał już zespół z potencjałem na tytuł. Rok wcześniej Clippers wygrali ponad 50 spotkań. W drużynie biegali wtedy wciąż jeszcze względnie zdrowy Blake Griffin i 28-letni Chris Paul otoczeni grupą zadaniowców. Doc miał wprowadzić drużynę na nowy poziom, lecz niestety nie spełnił oczekiwań. Złośliwi powiedzą, iż jego wyniki jedynie podtrzymały lichą reputację LAC, którzy pod jego wodzą dwukrotnie zmarnowali prowadzenie 3-1 w serii playoffs.
Sportowo więc trudno przypisywać mu główną rolę. Organizacyjnie z kolei Clippers najwięcej zawdzięczają Steve’owi Ballmerowi, który kupił zespół w 2014 roku. Przez kilka lat, Rivers łączył co prawda funkcję head coacha z prezydentem, lecz ciężko znaleźć jakieś spektakularne sukcesy Doca w tej materii. Z pewnością nie można za taki uznać oddania CP3 w zamian za Pata Beverleya, Sama Dekkera, Montrezla Harrella, Lou Williamsa, Kyle’a Wiltjera, Darruna Hilliarda i DeAndre Ligginsa.
Jak zawsze, sukces ma wielu ojców. I choć Rivers miał udział w odbudowie klubu z Miasta Aniołów, to z tą główną rolą troszeczkę go poniosło.