Rewelacja Igrzysk- najbiedniejszy kraj Świata ze sponsorem z NBA
Tegoroczny turniej koszykarski w ramach Igrzysk Olimpijskich jest naprawdę mocno obsadzony. Obok najbardziej uznanych marek, jak USA, Serbia, Hiszpania czy Francja, znajdują się jednak kraje mniej oczywiste, jak Sudan Południowy – afrykańska reprezentacja, która w ostatnich latach przebojem podbija międzynarodowe rozgrywki.
Reprezentacja Sudanu Południowego w koszykówce to historia niezwykła. Mowa przecież o kraju świata (za Global Finance) pod względem PKB w przeliczeniu na mieszkańca; kraju, który z autonomicznego regionu Sudanu przekształcił się w oddzielne państwo dopiero w 2011 roku. Od samego początku swojego istnienia, ubogi Sudan Południowy trawiony jest wojną domową.
„Nie mamy komfortu posiadania hali sportowej, zakwaterowania, czy innej infrastruktury. Mieliśmy ciężki obóz przygotowawczy w Rwandzie, potem podróż do Hiszpanii, sporo podróży i długich lotów – trzeba było ustąpić miejsc z brzegu najwyższym chłopakom. To są rzeczy, o których się nie mówi. Ludzie nie widzą takich rzeczy, jak 7-godzinne opóźnienia na lotnisku w Chadzie.”
– Royal Ivey, trener Sudanu Płd.
Te wyjątkowo niekorzystne warunki zrodziły jednak kadrę koszykarzy, która w przeciągu zaledwie 7 lat od rozegrania pierwszego oficjalnego meczu, ma już na koncie ćwierćfinał AfroBasketu, udział w Mistrzostwach Świata 2023, oraz – co jest najbardziej prestiżowym osiągnięciem dotychczas – udział w tegorocznych Igrzyskach w Paryżu. W Igrzyskach, w których udział bierze zaledwie 12 reprezentacji z całego Świata. W igrzyskach, w których Sudan Południowy był w stanie wygrać swój pierwszy mecz fazy grupowej, pokonując Portoryko wynikiem 90:79. To sprawia, że wciąż mają oni realne szanse na awans do fazy pucharowej.
Tej niesamowitej historii nie byłoby, gdyby nie Luol Deng. Kibice śledzący NBA od dłuższego czasu muszą Denga pamiętać – pochodzący z Sudanu koszykarz z brytyjskim obywatelstwem spędził w lidze 15 lat, z czego 10 w barwach Chicago Bulls. Dwukrotnie łapał się do All-Star Game.
Od 4 lat Luol Deng jest prezesem federacji koszykarskiej Sudanu Południowego oraz – jak się okazuje – sponsorem reprezentacji. Tak wypowiadał się zatrudniony przez Denga trener Royal Ivey, były gracz NBA, obecnie asystent w Rockets, dla portalu BasketNews:
„Luol Deng finansuje to od czterech lat z własnej kieszeni. Płaci za boiska, za hotele, za podróże – za wszystko. Duży szacunek dla niego i jego ekipy. Nie bylibyśmy w stanie stworzyć tej drużyny bez nich.”
– trener Royal Ivey
Luol Deng na przestrzeni kilkunastu lat kariery zawodnika NBA zarobił około 170 milionów dolarów, a jego inwestycje w rynek nieruchomości – według szacunków magazynu Forbes – miały przynieść mu kolejne 125 milionów. Deng od lat angażuje się w działalność charytatywną, nie tylko wspierając rozwój sportu w Sudanie Południowym, ale finansując także inne przedsięwzięcia, jak działania organizacji World Food Programme, czy działania na rzecz dziesiątek tysięcy dzieci osieroconych w skutek trwającej wiele lat wojny domowej.
Sudan Południowy w ramach tegorocznych Igrzysk mierzy się w fazie grupowej z Portoryko (które już pokonał), Serbią, oraz faworyzowaną reprezentacją USA. Z tą samą reprezentacją USA… Którą prawie pokonał w rozgrywanym niedawno sparingu przed imprezą. Wówczas mecz zakończył się wynikiem 101:100 dla Amerykanów, po tym, jak w ostatniej akcji mecz rozstrzygnął LeBron James.
Sudan Południowy zagra z reprezentacją USA jutro (31.07) o godzinie 21:00, a trzeci mecz przeciwko Serbii – który może zadecydować o awansie z trzeciego miejsca – w sobotę (3.08) również o 21:00.
Kto stanowi o sile reprezentacji Sudanu Południowego? Zawodnik czynnie grający w NBA jest tam jeden – to JT Thor, czyli skrzydłowy grający z ławki w Charlotte Hornets. Są tam jednak zawodnicy z historią w NBA, jak kojarzony z Lakers Wenyen Gabriel, czy mający za sobą sezon w barwach Bulls rozgrywający, lider kadry Carlik Jones. Najbardziej rozpoznawalny gracz z Sudanu Południowego, Bol Bol – syn legendarnego Manute Bola – nie pojechał na Igrzyska z powodów osobistych. Jest tu za to młody Khaman Maluach – 17-latek, który w przyszłym sezonie zagra dla uniwersytetu Duke, a w zapowiadającym się na mocny drafcie 2025 przymierzany jest do wyboru w TOP10.