Rewanż Embiida na Giannisie? Powrótt Jacksona Jr, zacięty wschód – WeekendWatch
Jak co tydzień sprawdzamy, co czeka nas w nadchodzący weekend w NBA. Dziś wyjątkowo szybki przegląd.
Mecze tygodnia:
(sobota 21:30) Sixers – Bucks
Starcie Sixers i Bucks oglądaliśmy już minionej nocy – Giannis pokazał w nim swoją wyższość, Bucks wyszli ze starcia zwycięsko, ale Sixers grali bez Bena Simmonsa, który walczy z chorobą (nie-covidową). Rewanż przychodzi szybko, bo dwa dni później. Joel Embiid, który zaliczył na tle Antetokounmpo dość niemrawy występ, na pewno będzie chciał się odegrać. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu wprost mówi o tym, że powinien zostać MVP tego sezonu:
„Nie ma żadnych wątpliwości [że jestem MVP]. Główną rzeczą, na której zawsze jestem skupiony, jest mistrzostwa. Jeśli jednak chodzi o nagrodę, o której wspomniałeś, to dominowałem przez cały sezon. Czuję się, jakby za każdym razem, kiedy mam piłkę, nasyłają na mnie trzech obrońców i wciąż jestem w stanie robić to, co najlepsze… Robię co najlepsze po obu stronach parkietu – robimy jako drużyna. Patrząc na tabelę, widzisz nas na pierwszym miejscu konferencji. Kiedy spojrzysz na dwie ostatnie nagrody MVP – które zdobył Giannis – to właśnie to robili, byli świetni w ataku, w obronie i pierwsi w konferencji wschodniej.”
JoJo nie jest jedynym, który otwarcie zaczął mówić o tym, że to jemu należy się nagroda. Mówił o tym już James Harden, Nikola Jokic, ostatnio nawet Stephen Curry. Każdy z nich z taką grą w jakimś innym sezonie byłby zdecydowanym faworytem do tej nagrody. To na swój sposób szalone.
Wracając jednak do rywalizacji Bucks – Sixers, na tym etapie sezonu wiemy już, że to dwie z trzech najlepszych ekip na wschodzie. Każdej z ekip zostało do dogrania nieco ponad 10 spotkań i o ile nie wydarzy się coś nagłego, pierwsze trzy miejsca w konferencji rozstrzygną się pomiędzy Bucks, Sixers i Nets. Dobrze widzieć na tym etapie sezonu starcia pomiędzy wysoko notowanymi ekipami, bo można już teraz zakładać, że to match-up podobny do tego, jaki zobaczymy w Playoffach. Zwłaszcza, że obie ekipy grają praktycznie w pełnych składach, co jest ostatnio rzadkością. Do tego grają o takiej godzinie – taka okazja może się nie powtórzyć.
(piątek 1:30) Celtics – Nets
Koniec sezonu regularnego tuż tuż, a nie byliśmy nawet blisko oglądania Nets w pełnym składzie. Poza grą pozostają Johnson, Chiozza, Harden, Dinwiddie, Durant i Claxton – dwaj ostatni to drobne problemy, Durant może nawet wyjdzie na parkiet (jego status to jak na ten moment 'questionable’). Mimo tego, wciąż utrzymują miejsce w top3 wschodu (obecnie identyczny bilans co pierwsi Sixers), bazując na grze poszczególnych gwiazd, kiedy te akurat są zdrowe – nigdy jednocześnie.
Celtics są w innej sytuacji. Oni – w końcu – mają pełny skład, w końcu wchodzą na obroty, których od nich oczekiwaliśmy. Jayson Tatum po dość przeciętnym okresie wraca na wysoki poziom gry, lepsza forma Tristana Thompsona i Roberta Williamsa (od kilku meczów poza grą) trochę uporządkowują sytuację pod koszem, no i przede wszystkim Marcus Smart od około miesiąca jest już w rotacji po kontuzji i to naprawdę wiele zmienia.
Nawet Kemba Walker, grający raczej skromny sezon, wygląda coraz lepiej i wygrał wczoraj mecz z Suns:
(niedziela 21:30) Suns – Nets
Suns są w trakcie bardzo trudnego tournee po konferencji wschodniej. Najpierw wygrali z Buck, potem z Sixers, ale w back-to-back nie byli już w stanie pokonać Celtics, nie wychodząc nawet z 90 punktów. Po dniu przerwy czeka ich starcie z Nets, by trasę po wybrzeżu zakończyć meczem z Knicks we wtorek.
To dobra okazja, by zwrócić uwagę na to, że Chris Paul w wieku blisko 36 lat gra nieprawdopodobnie dobrą koszykówkę. Nie jest weteranem-zadaniowcem, nie gra marginalnej roli – jest rozgrywającym na pełen etat i to on w dużej mierze sprawia, że Suns są tam gdzie są – czyli na drugim miejscu konferencji zachodniej. W samym tylko kwietniu notuje średnio 16,3 punktu i 9,2 asysty. Łącznie rozdał w tym czasie 110 asyst, popełniając w międzyczasie zaledwie 17 strat. Z nich aż 9 popełnił w dwóch tylko meczach – 5 z Jazz i 4 minionej nocy z Bostonem. Poza tymi dwoma wpadkami, CP#3 praktycznie nie traci piłek.
Historie poboczne:
Walka o top4 – Knicks, Hawks, Celtics, Heat
Konferencję wschodnią można na tym etapie sezonu podzielić już na kilka półek. Na pierwszej są Bucks, Nets i Sixers i to pomiędzy nimi rozegra się walka o trzy pierwsze pozycje. Dalej są właśnie Knicks, Hawks, Celtics i Heat – każdy z tych zespołów ma jeszcze szansę na czwartą pozycję i playoffową przewagę parkietu. Oznacza to też, że starcie między dwoma z tych ekip obejrzymy w pierwszej rundzie fazy zasadniczej. Jedna z tych ekip będzie musiała natomiast walczyć o Playoffy w turnieju Play-In – stawka na ostatniej prostej jest więc spora. Dalej mamy pięć ekip walczących o turniej Play-In.
Do końca sezonu czekają nas cztery bezpośrednie starcia tych czterech zespołów – w tym jedno już dziś:
piątek 23.04 (1:30) – Hawks – Heat
niedziela 09.05 (19:00) – Heat – Celtics
wtorek 11.05 (1:00) – Heat – Celtics
niedziela 16.05 (TBA) – Celtics – Knicks
Kąski dla Europy:
(sobota 19:00) Raptors – Knicks
(niedziela 19:00) Celtics – Hornets
(niedziela 22:00) Grizzlies – Blazers
Znów obrodziło w ten weekend w mecze o europejskiej porze – tym razem mamy aż 5 takich spotkań i każde z nich zapowiada się przynajmniej nieźle. Nie należy łudzić się, że to oczko puszczone przez NBA w kierunku fanów zza Oceanu. To raczej efekt uboczny przeładowanego terminarza, który siłą rzeczy wymusza częstsze granie w weekendowe poranki (dla nas wieczory).
W sobotę Raptors kontynuować będą walkę o udział w fazie Play-In. Na ten moment sytuacja nie jest różowa – zajmują 12. pozycję, a z gry wypadł właśnie Chris Boucher, który doznał skręcenia kolana. Urazu doznał w czasie ostatniego meczu, w którym pierwszy raz od dawna nie wyszedł w pierwszym składzie. Podstawowym centrem był akurat świeżo pozyskany Khem Birch, który od startu przyzwoicie radzi sobie w Raptors, notując średnio 8,8 punktu, 6,2 zbiórki i 1,3 bloku w 6 meczach. Do rotacji wrócić będzie musiał też niegrający od jakiegoś czasu Aron Baynes, którego sezon jest dość rozczarowujący.
W niedzielę natomiast zobaczymy starcie Celtics z Hornets, w ramach którego najpewniej nie zobaczymy jeszcze powrotu na parkiet LaMelo Balla. Trzy dni temu Adrian Wojnarowski podał informację, wedle której klubowi lekarze szacują datę powrotu debiutanta na 7-10 dni. Oznaczałoby to, że możemy się go spodziewać najpewniej dopiero w środowym meczu z… Celtics. Idea meczu i rewanżu jest w tym sezonie żywa.
O tej samej porze obejrzymy Grizzlies, dla których do gry wraca powoli Jaren Jackson Jr. zadebiutował już w tym sezonie w ostatnim meczu z Clippers. Na wstępie dostał skromne 17 minut, w czasie których trafił 4/11 rzutów z gry. Jackson Jr był jeszcze trochę surowy, nawet kiedy był zdrowy w zeszłym sezonie – nie ma co więc oczekiwać, że w wieku 21 lat, wracając po poważnej kontuzji, od razu odmieni grę Miśków – grę i tak naprawdę dobrą, warto nadmienić. Nawet jeśli jednak nie zmieni gry, możemy liczyć, że złapie jakieś loby od Ja Moranta.