Raptors – Bucks: Czy Toronto stać na równą serię?

Raptors – Bucks: Czy Toronto stać na równą serię?

Już dziś startuje seria Bucks z Raptors – Koziołki są faworytami, ale czy Toronto nie będzie w stanie nawiązać walki i postraszyć rywali?

Potencjalnie będzie to starcie ciekawsze niż to, które serwują nam Finały Konferencji po zachodniej stronie. Para Bucks i Raptors może być dużo bardziej wyrównana i to właśnie w tym zestawieniu naprzeciw siebie staje dwóch najlepszych obecnie koszykarzy tych Playoffów (Kevin Durant byłby w tym zestawieniu, ale obecnie nie gra). Pojedynek Giannisa Antetokounmpo z Kawhi Leonardem oraz – może nawet przede wszystkim – wszystkich tych koszykarzy wokół nich, może się na końcu okazać najlepszą serią tegorocznych Playoffów.

TRANSMISJĘ LIVE OBEJRZYSZ ZA DARMO NA PZBUK!

Na początku to jednak Bucks są w tej serii faworytem. Świadczy o tym nie tylko przewaga parkietu – Milwaukee przeszli przez dwie pierwsze rundy zaliczając tylko jedną porażkę. Przeciwnicy nie byli może najlepsi, jakich można było na wchodzie trafić – Pistons bez Griffina nie stanowili żadnego zagrożenia, a Celtics ewidentnie nie byli w formie. Nie należy jednak nie doceniać tego zwycięstwa w pięciu meczach z bądź co bądź mocną ekipą. Raptors mają za sobą bój z Magic, który niespodziewanie okazał się dosyć trudny, oraz zakończoną po siedmiu meczach nieprawdopodobnym rzutem Leonarda serię z Sixers. To Bucks są już rozpędzeni i to oni rozegrali w ostatnich kilku tygodniach zdecydowanie mniej meczów, co może się objawić większą świeżością. Z drugiej strony… Czy nie grozi im to, że w końcu musi ich dopaść moment kryzysu? Najczęściej tak właśnie jest z zespołami w Playoffach. Zwłaszcza, że Bucks nie są wielkimi wyjadaczami, jeśli chodzi o tę fazę rozgrywek.

Toronto nie będzie łatwo zatrzymać Giannisa, ale może się okazać, że mają na niego przynajmniej kilku dobrych obrońców, zależnie od sytuacji na parkiecie. Kawhi Leonard to oczywiście świetny indywidualny defensor, ale trener Nick Nurse nie powinien doprowadzać do sytuacji, w których będzie on bronił Antetokounmpo. Lepiej będzie spożytkować jego siły w ofensywie, a w defensywie może po prostu nie być potrzeby, żeby szczelnie kryć go 1 na 1. Niżsi obrońcy jak Danny Green mogą wystarczyć, o ile za nim czekać będzie Marc Gasol, bądź Serge Ibaka (bądź oboje!), zamykając mu drogę pod obręcz dochodząc z pomocy. Nie będzie to oczywiście proste w sytuacji, w której Brook Lopez (który będzie musiał być kryty przez któregoś z wysokich) stać będzie na ósmym metrze. Gdyby nie fakt, że Bucks to jeden z lepiej rzucających za trzy zespołów, można by wyjść parą Gasol-Ibaka i odpuścić jednego z pozostałych graczy, by któryś z podkoszowych czekał ciągle pod obręczą. A może Lopeza nie trzeba kryć za łukiem? W tych Playoffach trafia tylko 28% trójek. Gdybym był trenerem Nursem, zastanowiłbym się nad zupełnym odpuszczeniem Lopeza na obwodzie i zawężeniem pola trzech sekund. Kryć trzeba jednak Middletona, Bledsoe, czy Brogdona – możliwości dojścia z pomocy tak czy inaczej są ograniczone.

Nie ma co liczyć na rewolucję – Raptors najpewniej dalej liczyć będą przede wszystkim na izolacje Kawhi Leonarda. Dostaje piłkę, robi kozioł, trafia. Jest przy tym skuteczny i warto dawać mu grać w tę grę. Dobrze byłoby jednak, gdyby wokół wyizolowanego Kawhi biegali pozostali gracze, szukający sobie wolnego pola. W poprzedniej serii się to raczej nie działo i kiedy Leonard dostawał piłkę, reszta chłopaków stawała w miejscu. Trener Nurse powinien wymyślić coś, żeby trochę to zmienić, bo pożytek płynący z reszty rotacji (przecież całkiem głębokiej i utalentowanej) był bardzo nieregularny i nie spełniał oczekiwań. W ubiegłym sezonie jednym z największych atutów Raptors była ławka, podczas gdy dziś zawodnicy 2-7 w rotacji mają problem z regularnością, a dalsi w ogóle nie bardzo coś wnoszą. Zespół bez Kawhi na parkiecie zdobywa o ponad 26 punktów na 100 posiadań mniej. O kolejno 20 i 16 punktów gorsi są bez Danny’ego Greena i Kyle’a Lowry’ego (który nawet pomimo fatalnej skuteczności gra dobre Playoffy, co nie wszyscy dostrzegają!). Kiedy schodzą podstawowi zawodnicy robi się problem i George Hill dowodzący kompanią graczy pokroju Connaughtona czy Ilyasovy może okazać się zabójcą Raptors, tak jak był gwoździem do trumny Celtics.

źródło:YouTube/House of Highlights