Popovich najlepszy w historii, Lebron liderem strzelców, blokowisko Grizzlies [NBA wyniki]
MIN – ORL – 110:118
LAC – ATL – 106:112
DET – BOS – 103:114
CLE – MIA – 105:117
DAL – HOU – 113:100
NYK – MEM – 114:118
CHA – NOP – 142:120
UTA – SAS – 102:104
TOR – PHX – 117:112
WAS – LAL – 109:122
No i w końcu – doczekał się. Gregg Popovich został trenerem z największą liczba zwycięstw w historii NBA. Czy to czyni go najlepszym trenerem w historii ligi? Trudno powiedzieć – na pewno może za takiego uchodzić. Minionej nocy odniósł swoje 1336. zwycięstwo w sezonie regularnym i co znamienne, każde z tych zwycięstw odniósł jako trener San Antonio Spurs. Przywiązanie do jednego klubu przez ponad 20 lat to jest naprawdę oldschool i coś w dzisiejszych realiach niespotykanego. Z ta ekipa Pop wygrał 5 tytułów mistrzowskich, wchodził do Playoffów przez 22 lata z rzędu. Historia trenerska, której być może już nigdy nie zobaczymy:
Zwycięstwo to było jednak wyszarpane po zaciętej walce – wcale nie tak, że zawodnicy Utah Jazz chcieli z grzeczności dać tę wygraną Popovichowi. Jeszcze na początku 4. kwarty to goście prowadzili różnicą 15 oczek i dopiero ostatnie 10 minut, w trakcie których Dejounte Murray zdobył 14 ze swoich 27 punktów, przesądziło o losie meczu:
To są piękne sceny. Ci goście, którzy dali Popovichowi wygraną numer 1336, mogliby być nawet wnukami niektórych zawodników, którzy dali mu pierwsze w historii zwycięstwo. Szalone.
Trochę w cieniu wielkiego kamienia milowego Gregga Popovicha, wielkich rzeczy dokonuje też LeBron James. Tym razem jego 50 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, przyniosły Lakers upragnione zwycięstwo nad Washington Wizards. Wygrana jest dla Jeziorowców ważna, zwłaszcza w ich sytuacji. Te 50 oczek sprawiły tez jednak, ze LeBron James przesunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców, z najlepszą na ten moment średnią punktową wynoszącą 29,7 punktu na mecz. W wieku 37 lat jest lepszym strzelcem od całej ligi, z której znaczna część mogłaby być jego dziećmi. Miniona noc sprzyja jakimś pokoleniowym rozkminom:
Phoenix Suns wciąż trochę męczą się bez Chrisa Paula – od jego kontuzją mają już bilans 5-4, podczas gdy w 20 wcześniejszych meczach przegrali tylko 2 razy. Tym razem wygraną wyszarpali im Toronto Raptors – także osłabieni, głównie brakiem OG Anunoby’ego. Końcówka była zacięta:
Nie byłoby tej wygranej Raptors, gdyby nie fantastyczny występ Gary’ego Trenta Jr., który zdobył aż 42 ounkty i 8 zbiórek, trafiając bardzo skuteczne 8/11 prób z dystansu:
Memphis Grizzlies wygrali z New York Knicks – można powiedzieć, że ich zatrzymali. Łącznie uzbierali bowiem aż 16 bloków, co jest najlepszym wynikiem w całym sezonie. Aż 5 z nich padło udziałem Jarena Jacksona Jr., który oprócz tego dorzucił 13 punktów i 4 zbiórki:
Bohaterem meczu został jednak Ja Morant, który nie tylko zdobył 37 punktów, 4 zbiórki i 8 asyst, ale przede wszystkim 15 oczek zdobył w kluczowej, wygranej aż 31:18 kwarcie, która de facto odwróciła losy spotkania:
Bam Adebayo pod nieobecność Jarretta Allena zdominował podkoszową strefę Cleveland Cavaliers, zdobywając 30 punktów, 17 zbiórek i 3 przechwyty, prowadząc tym samym Heat do zwycięstwa:
Trzeba przyznać, że z Jimmiego Butlera to jest kawał wariata – w pozytywnym tego słowa znaczeniu:
Boston Celtics poradzili sobie z Detroit Pistons, prowadzeni przez Jaysona Tatuma, dla którego był to już 5. z rzędu występ na przynajmniej 30 oczek. Tym razem zdobył 31 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst, trafiając wcale nie tak efektywne 13/27 z gry, w tym 2/9 z dystansu:
Na pochwałę zasługuje grający po drugiej stronie Cade Cunningham, który zapisał na swoje konto 27 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst:
Charlotte Hornets przeciwko Pelicans trafili aż 22/47 prób za trzy punkty, co daje 46,8% i oczywiście w konsekwencji dość pewną wygraną. Najlepszym strzelcem okazał się Miles Bridges, który uzbierał 26 punktów, 8 zbiórek i 9 asyst. Uniwersalny żołnierz:
Tym, co najbardziej zapada z tego meczu w pamięć, jest jednak wsad Herba Jonesa nad Bogu ducha winnym Masonem Plumlee:
Orlando Magic zatrzymali serię 6 zwycięstw z rzędu Minensoty Timberwolves – a właściwie zrobił to Mo Bamba. Zdobył on w sumie 27 punktów, 12 zbiórek i 2 bloki, trafiając kilka bardzo ważnych rzutów w końcówce:
Atlanta Hawks uporali się z Los Angeles Clipeprs – do wygranej poprowadził ich Trae Young z dorobkiem 27 punktów, 5 zbiórek i 11 asyst – jedna z tych asyst była wyjątkowo zapamiętywalna:
Luka Doncic uzbierał 30 punktów, 14 zbiórek i 6 asyst w drodze do wygranej Dallas Mavericks nad Houston Rockets: