PLK: Weteran, kapitan, lider – wnioski po meczu Anwil vs King
Lata lecą..
.. a Kamil Łączyński dalej prowadzi Anwil do zwycięstw w PLK. Już od 2-3 lat wydaje się, że to będzie ten sezon, w którym kapitan zespołu z Włocławka będzie musiał odsunąć się nieco w cień, że już nie będzie w stanie grać na takiej efektywności, jak za najlepszych lat i odda liderowanie komuś innemu. „Łączka” nic sobie jednak nie robi z kolejnych lat na karku i kilometrów w nogach (sam mówił w pomeczowym wywiadzie, że dalej bardzo cieszy się z gry w koszykówkę) właśnie zaliczył indywidualnie jeden z najlepszych meczów w całej swojej karierze w PLK (20 punktów, 7 asyst, 5 przechwytów). Wygląda na to, że miejsca w pierwszej piątce, pozycji lidera zespołu, przy takiej grze, za szybko nikomu nie odda.
Odpowiedź
Trener Selcuk Ernak na pomeczowej konferencji prasowej był bardzo zadowolony z postawy swoich zawodników. Mówił o tym, że ten mecz był odpowiedzią jego zespołu na ostatnie wyniki i mały dołek. Oczywiście dodał, że nie był to mecz perfekcyjny, ale cieszy go powrót do gry i stylu, który przynosił Anwilowi zwycięstwa w pierwszej części sezonu. Rzeczywiście starcie z Kingiem włocławianie w zasadzie od samego początku kontrolowali (o czym mówił też trener Arkadiusz Miłoszewski) i tym samym dali jasny sygnał – nie ma mowy o żadnym kryzysie.
Nelson walczy o uznanie
Wiele osób zastanawiało się po meczu we Wrocławiu, czy Nelson w ogóle będzie zdolny do gry w najbliższych dniach (zszedł z boiska trzymając się na udo). Brytyjczyk jednak na parkiecie w rywalizacji z Kingiem Szczecin się pojawił i był trzecim najlepszym strzelcem Anwilu (12 oczek), a do tego zebrał 4 piłki i rozdał 2 asysty. Ten mecz możemy także potraktować jako pozytywny sygnał od samego Nelsona, który po ostatnich nieudanych meczach i jednak małych zawirowaniach związanych z jego kontuzjami, był na cenzurowanym (przynajmniej w oczach kibiców).
Czyste pozycje
Trener Ernak może nie był do końca zadowolony z liczby straconych punktów przez swój zespół, ale trzeba jednak zauważyć, że było to spotkanie dość wyjątkowe, bo rzadko kiedy zdarza się, by jakikolwiek zespół oddał aż 42 rzuty wolne. King właśnie dzięki punktom z linii zdołał w sumie uzbierać 78 oczek, lecz z ofensywy swojego zespołu na pewno trener Miłoszewski zadowolony być nie może. 19 strat, bardzo mało rzutów z wolnych pozycji czy wypracowanych, klarownych sytuacji na zdobycie punktów. Anwil faulował, ale nie pozwalał rywalom tym samym na złapanie rytmu. Gdybyśmy stworzyli statystykę otwartych rzutów jednej i drugiej drużyny, byłaby tu przepaść na korzyść Anwilu.
Novak będzie zbawieniem
Trener Miłoszewski na pomeczowej konferencji prasowej nie krył zadowolenia z faktu, że wreszcie do jego zespołu dołączy prawdziwy rozgrywający. Niejednokrotnie z jego wypowiedzi, także z wypowiedzi samych zawodników, jak chociażby Szymona Wójcika po tym meczu, można było wyczytać frustrację obecną sytuacją i ograniczeniami, jakie ona ze sobą niesie. Kamil Łączyński w tym noworocznym spotkaniu urządził wykład na temat tego, co to znaczy „czytać grę”. King także potrzebuje takiego koszykarza i Jovan Novak, który w swojej karierze był chociażby najlepszym podającym ligi niemieckiej, powinien być w tej kwestii wręcz zbawieniem dla wicemistrzów Polski.
-
TAK
-
NIE
-
TAK86 głosów
-
NIE61 głosów