PLK: Utrata jednego gracza wpycha w głęboki kryzys

PLK: Utrata jednego gracza wpycha w głęboki kryzys

PLK: Utrata jednego gracza wpycha w głęboki kryzys
Miłoszewski i Mazurczak / foto: Andrzej Romański

Koszykówka to niby gra zespołowa – pięciu graczy na parkiecie, dziesięciu lub dwunastu w drużynie, a na końcu postawa tego jednego, jedynego, ma ogromne znaczenie. W tym sezonie przekonaliśmy się już trzykrotnie, jak wiele jeden gracz może ważyć dla konkretnej drużyny – i z samego topu ligi i z końca tabeli.

Posypał się Trefl

Trefl Sopot przegrał wszystkie 12 meczów w EuroCup. Trefl przegrał także 3 ostatnie mecze w lidze, kolejne ze Startem, Legią i Zastalem. Kryzys ekipy z Sopotu jest niepodważalny i w mojej ocenie możemy upatrywać jego źródła w odejściu Tarika Philipa. Mam wrażenie, że od tamtego momentu z Trefla coś uleciało i nawet uzupełnienie luki po Tariku Nickiem Johnsonem na niewiele się zdało.

Philip w moich oczach był po prostu najlepszym zawodnikiem naszej ligi. Fizyczny, atletyczny, doświadczony, zaangażowany, broniący, grający 1 na 1, rzucający. Gracz w warunkach PLK kompletny. Gdybyśmy postawili go na szali, a na drugiej Johnsona i Alleyne’a, to i tak w dół poszłaby ta po stronie Tarika.

Trefl z Philipem na parkiecie zdobywał znakomite 123,4 punktu na 100 posiadań i tracił 104,4 (różnica 19,3, o tyle Trefl był lepszy średnio od rywali). Bez niego te liczby to odpowiednio 112,2 i 115 po bronionej stronie parkietu, czyli NetRTG, różnica w efektywnościach, jest na minusie. Oznacza to nie mniej, nie więcej, że Trefl bez Philipa jest przegrywającą drużyną w PLK.

Posypał się MKS

Zapewne nie raz już w tym sezonie spotkaliście się z opisem składu MKS-u Dąbrowa Górnicza, w którym zawarte byłyby słowa eksperymentalny, inny, nowatorski, ale też ubogi i skromny. Fakt jest taki, że trener Boris Balibrea ze swoim sztabem musiał kombinować, jak tu stworzyć wygrywający zespół przy jednych z najskromniejszych finansów w lidze.

Pomysł więc jakiś powstał, ale jego osią, podstawą, fundamentem, był Souley Boum, czyli koszykarz z pozycji 1/2, który dominowałby grę w ataku (efektywność ofensywna z nim na parkiecie to niezłe 109,1 punktu na posiadań, a bez niego marne 92,1), który brałby na siebie rzuty i kreowanie gry. Ta koncepcja wypaliła – MKS ograł chociażby Legię czy Śląsk na wyjeździe. Wraz z odejściem Bouma jednak wszystko się posypało i dąbrowianie są na dnie tabeli, a za sobą mają serię fatalnych meczów.

Posypał się King

Andy Mazurczak z powody kontuzji, a nie transferu, jak w przypadku dwóch poprzednich graczy, wypadł ze składu Kinga, niemniej jednak efekt jest taki sam – zespół ze Szczecina stracił swojego lidera. Szczecinianie nie wygrali meczu w BCL (0-6), a w lidze mają bilans ledwie 6-5 (2 ostatnie spotkania przegrane, z Czarnymi i Spójnią).

King był budowany z myślą, że Andy dalej będzie ten zespół prowadził i kontrolował. Założenie zapewne słuszne, bo jak inaczej można było potraktować posiadanie w składzie najlepszego gracza dwóch ostatnich lat w całej lidze. Kontuzja Mazurczaka sprawiła jednak, że King z problemów wyjść nie może do tej pory – najpierw wzięcie szóstego obcokrajowca, ale bez wpłaty do ligi za możliwość nim grania, potem rozstanie z Myersem, teraz kolejne rozstanie, z Brownem.. widać, że fala tylko przybiera na wysokości.

King jest w proszku, jest w przebudowie i jeśli nie znajdzie na rynku koszykarza choć zbliżonego profilem do Mazurczaka, to będzie musiał dalej przebudowywać. Tacy koszykarze jak chociażby Tony Meier czy James Woodard żyją z systemu, z gry z rozgrywający, czego ostatnio po prostu nie ma.

Trefl, MKS, King postawiły na jednego, mocnego gracza na piłce. Jego utrata wepchnęła wszystkie te 3 drużyny w spore kryzysy.

Który zespół najbardziej stracił?
161 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Trefl
  • MKS
  • King
  • Trefl
    39 głosów
  • MKS
    23 głosów
  • King
    99 głosów
Wczytywanie…