PLK: Nenadić superstar, obrona przyjacielem- wnioski po Anwil vs Arka 

PLK: Nenadić superstar, obrona przyjacielem- wnioski po Anwil vs Arka 

PLK: Nenadić superstar, obrona przyjacielem- wnioski po Anwil vs Arka 
Nemanja Nenadić / foto: Arka Gdynia

Nenadić superstar 

Po wygranym meczu Arki w Stargardzie właściwie główny wniosek był ten sam – jaki ten Nenadić jest dobry! Serb odmienił zespół z Gdyni i myślę, że spokojnie możemy go zaliczyć do grona pięciu najlepszych koszykarzy naszej ligi. Poważnie! Nenadić trafia za 3, Nenadić wymusza faule, Nenadić objeżdża rywali 1 na 1, Nenadić do 23 punktów dokłada 7 zbiórek i 6 asyst w starciu z liderem tabeli. Fantastycznie ogląda się grę Serba, na którego grę 1 na 1 jeszcze nie było mocnych. 

Rytm

Właściwie już prawie na każdej pomeczowej konferencji prasowej można usłyszeć magiczne słowo rytm, rytm gry. To sformułowanie wdarło się do słowniczka koszykarskiego i opisuje bardzo istotne zjawisko rozpędzania się zespołu, dobrego samopoczucia, pewności siebie wszystkich na parkiecie. Arka owy rytm w ofensywie w pierwszej połowie złapała, w rytm rzutowy wpadli Nenadić z Kolendą i Anwil choć dokręcał śrubę w drugiej połowie w obronie, to już powstrzymać gdynian nie potrafił. Trener Selcuk Ernak z kolei po meczu spekulował – pierwszy raz tak długo się przygotowywaliśmy do meczu, może straciliśmy rytm meczowy? Jak widać, rytm ważna rzecz! 

Obrona, a raczej jej brak

To nie atak jest twoim przyjacielem, a obrona. – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Selcuk Ernak. Turek to powiedzenie, jak mniemam, wprowadził także swoim zawodnikom, którzy jednak tym razem do defensywy podeszli zbyt lekko. Szkoleniowiec Anwilu był wyraźnie niezadowolony z podejścia swoich koszykarzy do gry, do walki w starciu z Arką i jego zdaniem to zaważyło na utracie aż 98 punktów na własnym parkiecie. 

Nie da się ukryć, że Anwil w pierwszej połowie zaprosił Arkę do gry w dwa ognie, do wymiany ciosów, ale chyba zespół z Włocławka się nie spodziewał, że uderzenia Arki będą tak mocne. 33 punkty stracone w drugiej kwarcie, 57 w całej pierwszej połowie – takiego czegoś Ernak akceptować nie będzie, czemu dał wyraz swego rodzaju „obrażeniem” się na drużynę. Turek usiadł na ławce w pewnym momencie meczu z założonymi rękami sygnalizując zespołowi, że poziom zaangażowania jest w jego ocenie niedopuszczalny, co tłumaczył potem także na konferencji. 

Lekki vs ciężki 

Jedną z największych zagadek, które powstały po skompletowaniu składu we Włocławku była gra atletycznych, lekkich centrów Anwil w rywalizacji z ciężkim, fizycznymi środkowymi, do których PLK nas przywyczaiła. Pierwsze testy wypadły pomyślnie dla Ongendy i Funderburka, bo to rywale mieli większy problem z nimi niż oni z rywalami, ale akurat w starciu z Arką match up ze Stefanem Djordjeviciem jednak centrzy Anwilu przegrali. Serb był sprytniejszy, przestawiał przeciwników pod koszem jak chciał i niewiele robił sobie z prób bloków rywali. Nie był to udany występ Ongnedy i Fubderburka, z których postawy w obronie (vs Djordjević, ale i po przekazaniach krycia) nie mógł być zadowolony Ernak.

Nieskładny Nelson  

Luke Nelson jest na etapie zrzucania rdzy, albo – bardziej by tu pasowało – łapania wspomnianego rytmu. Widać, że nie odczytuje jeszcze do końca dobrze wszystkich sytuacji na parkiecie i ma problemy ze skutecznością oraz fizyczną presją rywala. Ten jego poniedziałkowy występ był trochę nieskładany, ale być może taki być właśnie musiał, by pewne mechanizmy mu się najzwyczajniej w świecie przypomniały. Niemniej Nelsona Anwil zaczyna już bardzo potrzebować – Kamil Łączyński jest na końcu swojego okrążenia i musi komuś pałeczkę przywództwa przekazać, bo potrzebuje wsparcia i odpoczynku (żaden lider nie jest w stanie ciągnąć swojego zespołu długimi tygodniami). Anwil potrzebuje dobrego Nelsona, skutecznego Nelsona, kreującego grę Nelsona, bo chociażby w FIBA Europe Cup przegrywać właściwie już nie może.