PLK: Mamba Hodge – zwycięskie pożegnanie z CRS (wnioski po Zastal vs Spójnia) 

PLK: Mamba Hodge – zwycięskie pożegnanie z CRS (wnioski po Zastal vs Spójnia) 

PLK: Mamba Hodge – zwycięskie pożegnanie z CRS (wnioski po Zastal vs Spójnia) 
Walter Hodge / foto: Andrzej Romański / PLK

Mamba mentality 

Te ostatnie miesiące, to wygenerowane zainteresowanie w Zielonej Górze – Walter Hodge jest piękną historią Zastalu. Ta jego obecna przygoda kojarzy mi się (a po tym meczu jeszcze bardziej) z ostatnim sezonem Kobego Bryanta na parkietach NBA. Grał w słabym zespole, ale to nic – Lakers byli atrakcją, bo był tam on. Niewiele już dawał koszykarsko, ale jego mentalność nie pozwoliła mu odejść tak po prostu – musiał to zrobić z przytupem, więc na koniec walnął 60 punktów na własnym parkiecie. Taki sam ogień, zawziętość, widziałem w Walterze w poniedziałek. Widziałem gracza, który nie pozwoli swojemu zespołowi przegrać i który ten jeszcze jeden raz chce dać swoim fanom radość. 17 punktów i 12 asyst – MVP kolejki chyba jest oczywisty, prawda? 

Nieoczekiwany gratis 

Mecz przeciwko Spójni zamknęli gracze, po których kompletnie byśmy się tego nie spodziewali. Trójki Artura Łabinowicza i Michała Sitnika były jak ten nieoczekiwany gratis dorzucony do paczki z twoim zamówieniem. Czy Spójnia popełniła błąd zostawiając tym graczom miejsce do rzutu? Raczej nie – z wielu opcji, jakimi mogły się kończyć posiadania Zastalu, rzut za 3 tej dwójki wydawał się jak najbardziej do zaakceptowania dla Spójni. Koszykówka to jednak gra polegająca na ocenie ryzyka i tym razem się ono nie opłaciło. (Ale umówmy się, ile razy w PLK Sitnik trafił lub trafi dwie trójki z rzędu?) 

Kołodziej pewny siebie 

Z każdą kolejną kolejką Michał Kołodziej rośnie, koszykarsko rzecz jasna – takie przynajmniej mam wrażenie. W poniedziałek wyglądał na gracza niezwykle pewnego siebie, a już w akcjach, w których symulował postawienie zasłony i błyskawicznie otwierał się do rzutu wypadał jak profesor. Kołodziej jest już graczem naprawdę świadomym i to widać – wie, jak wykorzystać swoje przewagi, gdy gra jako środkowy i jak ukryć swoje niedoskonałości. Z Michałem w takiej formie Zastal naprawdę może myśleć o grze w fazie play in. 

Yam to nie materiał na lidera 

Yehonathan Yam w poniedziałek rozegrał swój najlepszy mecz w PLK, w którym zdobył 19 punktów i rozdał 6 asyst. Trener Andrej Urlep na pewno widzi dobrą formę Izraelczyka, bo to jemu zawierzył prowadzenie zespołu w kluczowych momentach, a nie Ta’lonowi Cooperowi. Yam odpłacił za to zaufanie, ale jednocześnie nie poprowadził drużyny do zwycięstwa. To po prostu nie jest ten typ gracza, ten kaliber koszykarza, by mógł nieść zespół przez cały mecz na swoich barkach. Może to zrobić okazjonalnie, w konkretnych momentach meczów, ale nie na stałe – przynajmniej nie w PLK. 

Ugotowany Cooper 

Wstawienie do pierwszej piątki Yama zapewne było w jakimś stopniu podyktowane absencją Pawła Kikowskiego – Spójnia potrzebowała Polaka na parkiecie. Niemniej jednak mam wrażenie, że ta decyzja odcisnęła się na pewności siebie i na koncentracji Coopera, który przebywał na parkiecie w tym meczu przez tylko 12 minut. Widać gołym okiem, że trener Urlep traci zaufanie do Amerykanina i dobra forma Yama może pozbawić go resztek pewności siebie, której i tak za wiele nie zdołał zdobyć w trakcie tego niekoniecznie udanego dla siebie sezonu. Spójnia zbliża się nieuchronnie do konieczności zmiany na pozycji numer 1.