PLK: Ciężko ogląda się koszykówkę bez rozgrywających – wnioski po Czarni vs Śląsk
Obie drużyny bez rozgrywających
W piątkowym spotkaniu z powodu urazów nie zagrali podstawowi rozgrywający obu ekip – D.J. Cooper w Śląsku i Loren Jackson w Czarnych. Brak kreatorów gry był mocno widoczny, o czym świadczy chociażby niezbyt wysoki wynik (135 zdobytych punktów w sumie), czy wiele akcji kończonych pod presją zegara. Obie drużyny zanotowały więcej strat niż asyst. Jeremy Senglin i Alex Stein długo holowali piłkę, co w efekcie mocno spowalniało grę i jednocześnie nie pozwalało złapać rytmu pozostałym koszykarzom przebywającym na parkiecie. Ciężko więc na podstawie tego meczu zbudować obraz obu zespołów „po zmianach” – na to będziemy musieli jeszcze sporo poczekać.
Debiut Nzekwesiego
12 punktów (5/12 z gry), 8 zbiórek – cyferki, jak na debiut, naprawdę przyzwoite, zwłaszcza że wobec Holendra jakiś wielkich oczekiwań nie było. Emmanuel Nzekwesi trafił do Wrocławia w miejsce Reggiego Lyncha i myślę, że można śmiało stwierdzić, że dał zespołowi znacznie więcej niż Amerykanin przez ostatnie tygodnie, który ostatnio albo nie grał, albo grał słabo. Nzekwesi jest duży, a właściwie to bardziej by pasowało określenie „szeroki”, ciężki, silny, całkiem przytomny na parkiecie, ale wirtuozem pomalowanego raczej go nie nazwiemy. To jednak nie ma chyba większego znaczenia, bo Śląsk ofensywnego środkowego aż tak nie potrzebował – tej drużynie przyda się właśnie o wiele bardziej ktoś, kto postawi dobre zasłony i będzie po prostu „obecny” w walce na zbiórkach czy defensywie. Holender zrobił dobre wrażenie i po tym pierwszym meczu można przypuszczać, że wymienione zadania wyżej będzie realizował.
-
Start: 17:30 07/12SZCDZWTYPKing -2,52.10
Obrona na Steinie
Wiedząc, że na parkiet w tym spotkaniu nie wybiegnie Loren Jackson (za którym trochę mogli kibice Czarnych zatęsknić w trakcie tego spotkania, mimo jego słabszych momentów), Śląsk musiał więc skupić większość swoich starań defensywnych na uprzykrzaniu życia Alexowi Steinowi. Amerykanin miał spore trudność w wygenerowaniu sobie dogodnych okazji na punkty i właściwie musiał bazować tylko i wyłącznie na trudnych rzutach po odskokach – w bok lub w tył. Takie rzuty, mimo że Stein je potrafi trafiać, są z gatunku trudnych i ciężko było oczekiwać, że obwodowych Czarnych będzie je trafiał na wysokiej skuteczności. Przy Steinie dobrą pracę w tym meczu wykonał Marcel Ponitka, po którym można było się tego spodziewać, ale także Jeremy Senglin, którego wcześniej kojarzyliśmy raczej tylko z tej strony ofensywnej.
Polacy dają za mało w Słupsku
Sukces drużyny Cesnauskisa z Billym Garrettem i Markiem Klassenem nie tylko wziął się ze znakomitych liderach, ale także z dobrej gry polskiej części składu. Wtedy Jakub Musiał, Mikołaj Witliński czy Dawid Słupiński byli pewnymi opcjami, które co mecz grały na miarę oczekiwań, a może i jeszcze lepiej. W tym sezonie jednak, mimo że ta polska część składu na papierze jest jakościowa, to zawodzi podobnie jak i cały zespół. Sądzę, że o wiele większego wkładu w grę oczekiwano przed sezonem od duetu Mateusz Dziemba/Jakub Musiał, który co mecz przynosi jedynie 10 punktów. W meczu ze Śląskiem pudła obydwu także dość mocno rzucały się w oczy.
Waczyński na czwórce
Adam Waczyński w piątkowym meczu funkcjonował w roli takiej fałszywej czwórki. Trochę postawił zasłon, krył się nawzajem z Michałem Nowakowskim, czekał na odrzucenia tworząc spacing – generalnie wypełniał rolę właśnie takiego strzelca z pozycji numer 4. Wydaje się, że ten eksperyment może przerodzić się w coś regularnego. Jak teraz sobie o tym myślę, to rzeczywiście jest tak, że na tę chwilę „Waca” nie ma dynamiki, by grać z piłką w rękach, by atakować rywali z pozycji numer 2/3 przodem do kosza i wreszcie, by szybko składać się do rzutu. Zadania silnego skrzydłowego są inny i w ataku spokojnie Waczyński sobie z nimi poradzi. A w obronie? Niewiele jest drużyn w PLK, które mają dwóch mocnych, rosłych skrzydłowych na czwórce.