Pierwszy back-to-back Kawhi od 2017 roku! Jest gotowy na więcej
Mamy początek 2021 roku. Pamiętacie jeszcze rok 2017? To było tak strasznie dawno temu – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak dłużył się ten fatalny 2020. Jeśli jednak pamiętasz 2017 rok, to jest szansa, że pamiętasz Kawhi Leonarda grającego dwie noce z rzędu. Tak – ostatni mecz Kawhi Leonarda back-to-back miał miejsce w kwietniu 2017 roku przeciwko Lakers – jeszcze w barwach Spurs. Spędził wtedy na parkiecie 14 minut i następne spotkanie przesiedział już na ławce. Kolejne 134 spotkania rozegrał bez brania udziału w back-to-backach. Według statystyków z ESPN jest to – oczywiście – najdłuższa tego typu seria w historii ligi.
Dziś, po raz pierwszy od prawie czterech lat, Leonard wyszedł na parkiet dwa razy w ciągu dwóch dni. W wygranym 108:101 przez Clippers meczu z Warriors, spędził na boisku aż 34 minuty. W tym czasie zanotował 21 punktów (7/12 z gry), 4 zbiórki i 4 asysty (no i aż 7 strat, żeby być uczciwym), a jego plus/minus wyniosło +14, najwięcej w drużynie.
Trener Tyronn Lue przyznał, że Kawhi nie odczuł żadnych negatywnych skutków gry drugą noc z rzędu. Zdradził też, że był on tym faktem podekscytowany:
„To był jego pierwszy back-to-back. Wiem, że był mocno podekscytowany – zwłaszcza w czasie pierwszego time-outu. Kawhi jest coraz zdrowszy – mówił, że czuje się świetnie.”
Przypomnijmy, że całe to chuchanie i dmuchanie na Kawhi jest wynikiem jego problemów z kolanem. Zmaga się on z chroniczną tendinopatią. Nie jest to właściwie kontuzja, żaden uraz mechaniczny. To raczej choroba (mająca swoje źródło w dużych przeciążeniach), objawiająca się stanami zapalnymi ścięgien, wywołującymi ból i ograniczającymi zakres ruchu. Problem polega na tym, że przy sposobie życia i reżimie treningowym zawodowego sportowca, nie da się tego tych dolegliwości w pełni wykluczyć. Można było od początku zakładać, że tendinopatia ograniczy karierę Leonarda już do jej końca.
Tymczasem widać, że są pewne postępy – choćby i w postaci tego dzisiejszego meczu. Sam zainteresowany w swoim stylu – dość lakonicznie – zapowiada zwiększenie intensywności gry w najbliższym czasie:
„To znaczy, myślę, że będę grał, całkiem sporo. Ostatnie kilka lat zmagałem się z kontuzją, pracowałem nad tym, by wzmocnić nogę, zajęło to sporo czasu. Ale byłem cierpliwy i jestem gotowy do gry.”
Clippers potrzebują grającego Leonarda. Nie tylko w aspekcie sportowym, który jest oczywisty. Kawhi to może nie ten sam zawodnik, o którym myśleliśmy, czy nie stanie się lada moment najlepszym koszykarzem w NBA, ale to wciąż świetny gracz i ważny element zespołu. Jego uczestnictwo we wszystkich meczach przyniesie jednak korzyści… poza-boiskowe.
Ostatni sezon Clippers zakończył się klęską, która sprowokowała wylanie się do opinii publicznej sporej dawki żalu dotyczącego sytuacji w szatni. Zawodnicy z drugiego szeregu zaczęli głośno zwracać uwagę na to, że liderzy traktowani są inaczej niż reszta – a elementem tego innego, bardziej pobłażliwego traktowania, było właśnie odpuszczanie Leonardowi meczów, treningów, czy nawet konkretnych posiadań w meczu – na jego wyraźną prośbę: