Pierwszoligowi trenerzy podsumowują pierwszą rundę rozgrywek (część I)

Pierwszoligowi trenerzy podsumowują pierwszą rundę rozgrywek (część I)

Pierwszoligowi trenerzy podsumowują pierwszą rundę rozgrywek (część I)
fot. Tomasz Fijałkowski, Fiołek Art; HydroTruck Radom

Połowa sezonu Bank Pekao S.A. I ligi za nami. Trenerzy drużyn podzielili się swoimi odczuciami po pierwszych miesiącach trwania rozgrywek. W pierwszej części o swoich wnioskach, zaletach i wadach ligi, a także o własnym rachunku mówią…

1. Edmunds Valeiko, Miasto Szkła Krosno: – Mam dobre odczucia po pierwszej połowie sezonu. Cieszę się, że mój zespół jest w górnej części tabeli i pokazuje dobrą, drużynową koszykówkę. Oczywiście, mieliśmy nieudane mecze, ale wierzę, że wyciągnęliśmy z nich lekcje. Absolutnie nie oznacza to jednak, że możemy się zrelaksować. Znamy poziom naszych przeciwników i ich silne pragnienie zwycięstwa, natomiast staramy się nie skupiać na tym, co już mamy, ale dostrajać się do każdego kolejnego meczu, krok po kroku realizując założenia wyznaczone dla zespołu.

Wydaje mi się, że prawie każdy ekspert i zawodnik w tej lidze podkreśla, jaki jest poziom zespołów. Owszem, jeśli spojrzysz na tabelę możesz pomyśleć, że zespoły z Rzeszowa bądź Radomia są wyraźnymi outsiderami. Ale tak nie jest. Od razu można sobie przypomnieć drużynę z Koszalina, która po serii porażek była spisywana na straty, ale po zmianie na ławce trenerskiej nadeszły zwycięstwa, w tym w meczach z liderami, co zbliżyło ich do strefy play-off. Co więcej, wiele meczów (w tym także tych wyżej wymienionych drużyn) często kończy się jednopunktową różnicą. Wystarczy pomyśleć choćby o naszym meczu z Radomiem.

Naszą największą zaletą jest drużynowa chemia, którą chłopaki mają na boisku. Nie mamy jednej najjaśniejszej gwiazdy, dla której gra cały zespół, ale wszyscy są w stanie stać się tą gwiazdą w ważnym momencie. Dziś to Michał Jankowski lub Charles Jackson, jutro Hubert Łałak czy Przemysław Wrona. Przy okazji, jeśli chodzi o Huberta, zauważyłem już dawno, że wielu specjalistów zapomina, że nie ma jeszcze dwudziestu trzech lat. Dlatego wielu z nich nie dzwoni do niego ani nie uznaje go za najlepszego młodzieżowca, a nim jest. Mam nadzieję, że nie stanie się po tym zarozumiały, ale uważam go za jednego z najlepszych młodych graczy w lidze. Jego postępy przez ostatnie półtora roku są imponujące, podobnie jak jego rozumienie gry. Ogólnie rzecz biorąc, każdy z moich zawodników jest w stanie odegrać kluczową rolę w grze w każdym meczu. Naprawdę to doceniam. Jeśli chodzi o minusy, czasami tracimy koncentrację pozwalając przeciwnikowi nas dogonić. We współczesnej koszykówce nawet przewaga ponad trzydziestu punktów w spotkaniu nie gwarantuje jego wygrania i ważne jest, aby nie zapominać o tym, gdy wychodzisz na parkiet.

2. Grzegorz Skiba, Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz: – Pierwsza liga koszykówki w Polsce to niezwykle wymagające rozgrywki, pełne ambitnych drużyn i młodych talentów. Nasza drużyna – Astoria Bydgoszcz – zrealizowała kilka ważnych celów, ale jest też wiele aspektów, nad którymi musimy popracować.

Na plus: Zawodnicy pokazali charakter w trudnych momentach. Nawet w przegranych meczach widać było walkę do końca. Nasza defensywa była solidna w wielu kluczowych spotkaniach, co przełożyło się na kilka ważnych zwycięstw. Tworzymy zespół, a chemia między graczami stale się rozwija.
Do poprawy: Czasami brakowało nam płynności w grze ofensywnej, co powodowało przestoje punktowe w kluczowych momentach. Musimy znacząco poprawić skuteczność rzutów wolnych i rzutów z dystansu, aby zwiększyć naszą efektywność w ataku. Zdarzały się mecze, gdzie oddawaliśmy inicjatywę przeciwnikowi zamiast narzucić swój styl gry.

3. Przemysław Łuszczewski, KSK Qemetica Noteć Inowrocław: – Odczucia dotyczące trwającego sezonu Pekao 1.Ligi Mężczyzn to nieprzewidywalność i praktycznie co kolejkę niespodzianka. Wniosek jest taki, że każdy zespół może przegrać z każdym bez względu na pozycję w tabeli.

Ta nieprzewidywalność to na pewno jest atrakcja i dużo emocji dla kibiców, którzy nigdy nie mogą być pewni jak potoczą się wyniki meczów poszczególnych drużyn. Zaletą, którą mogę wymienić w tym sezonie jest dużo wyższa frekwencja na meczach pierwszej ligi. Szczególnie można wyróżnić drużyny beniaminków, które przyciągnęły rzesze kibiców. My jako Noteć możemy się pochwalić pełną halą kibiców dzięki którym jesteśmy jedynym niepokonanym zespołem w lidze we własnej hali.

Bilans zwycięstw do porażek jako beniaminek mamy bardzo dobry jak na połowę sezonu, ale mamy jeszcze kilka elementów w naszej grze do poprawy. Najwięcej zastrzeżeń mogę mieć do naszej postawy w obronie, więc tu musimy bardziej skupić się na poprawie gry.

4. Rafał Frank, Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg: – Od początku sezonu widać było, że liga będzie bardzo wyrównana, a wyniki nieprzewidywalne. Tu nie można kalkulować, trzeba każdy mecz grać z maksymalnym zaangażowaniem i wolą walki. Tylko w taki sposób można szukać swojej szansy na zwycięstwo.

W tak wyrównanej lidze, gdzie niejednokrotnie decyduje o zwycięstwie jedno posiadanie piłki, emocje towarzyszące kibicom na każdym spotkaniu to największa zaleta ligi!

Jestem dumny, że pracuję z taką grupą ludzi, którzy chcą się rozwijać i poświęcać dla dobra zespołu. Ciężką prace na treningach przełożyliśmy na parkiet i na pewno dużym plusem jest nasza obrona. To główny element, dzięki któremu kończymy pierwszą rundę na czwartym miejscu. Zdecydowanie w ataku mamy duży potencjał i mocno pracujemy nad tym, by egzekucja, czytanie gry i skuteczność była na lepszym poziomie.

5. Przemysław Szurek, Enea Basket Poznań: – To mój szósty sezon na pierwszoligowych parkietach i myślę, że jest zdecydowanie najbardziej zacięty i co za tym idzie, najciekawszy dla kibiców. Jesteśmy na półmetku i ciężko wskazać pewniaków do play-off, może poza zespołami z Kołobrzegu, Krosna i Bydgoszczy, a grając mecz z zespołem, który w danej chwili znajduje się w dolnej części tabeli, kiedy pojawia się słowo „faworyt” można to włożyć między bajki, bo za chwilę można samemu tam się znaleźć.

Zalety? Zdecydowanie wprowadzenie przepisu o dopuszczeniu do gry obcokrajowca było super pomysłem. Pierwszy rok może nie opiewał w jakościowo spektakularne transfery, ale już tegoroczne rozgrywki potwierdzają, że był to ruch w dobrym kierunku. Zresztą, na własnej skórze w tym sezonie odczuliśmy wkład graczy z zagranicznych, choćby w meczach w Łańcucie czy we Wrocławiu (z WKK). Myślę, że przed ligą kolejna decyzja, czy dopuścić drugiego obcokrajowca do gry, ponieważ ilość polskich zawodników staje się bardzo ograniczona i w perspektywie dwóch-trzech lat, jeśli to się nie zmieni, będę kibicował takiemu rozwiązaniu dla podniesienia atrakcyjności rozgrywek. Dobrzy Polacy się obronią, co do tego nie mam wątpliwości.

Naszą grę i pozycję w tabeli oceniłbym na czwórkę z plusem. Udało się zebrać grupę świetnych ludzi, chętnych do pracy i świadomych, co jest kluczowe, jeśli chce robić się postępy. Nie ukrywam, że wyjście na trening to w tym roku dla mnie czysta przyjemność. Nie zamieniłbym ich na nikogo innego. Czy widzę jakieś minusy? Pewnie, ale plusy zdecydowanie je przewyższają. Na pewno bardzo żałuję, że pomimo pewnego prowadzenia w końcówce wypuściliśmy mecz z ŁKS-em i z WKK. Z drugiej strony, sami ukradliśmy kilka takich meczów.

6. Rafał Knap, Decka Pelplin: – Jak krótko można podsumować pierwszą rundę? Liga jest bardzo wyrównana, tabela jest spłaszczona, nie ma faworyta do awansu, nie ma czerwonej latarni, każdy mecz jest ważny, a dodatkowo wiele z nich zakończonych jednym posiadaniem, co jest piękne dla kibiców.

Zaletą pierwszej ligi jest to, że kibice mogą utożsamiać się z rodzimymi zawodnikami. Grają Polacy, młodzieżowcy i tylko jeden obcokrajowiec. Myślę, że jest to ważne dla kibiców.

Na plus: Widowiskowa gra mojej drużyny, gramy bardzo ofensywnie, kombinowaną obronę, co też może się podobać kibicom. Na minus: Straty w „crunch time” (czas, kiedy ważą się losy meczu, innymi słowy końcówki czwartych kwart i dogrywek – przyp.red.) oraz wahania naszej formy, choć od trzech meczów poziom jest ustabilizowany.

7. Muszynianka Sokół Łańcut (klub nie udzielił komentarza)

8. Łukasz Dziergowski, WKK Active Hotel Wrocław: – Moje odczucia są takie, że dobrze wyglądają zespoły, które dobrze zbudowały i przemyślały składy przed sezonem. Czas gra na ich korzyść. Zmiany w połowie sezonu to trochę loteria. Czasem to tylko pozytywny impuls na 3-4 mecze i powrót.

Jeśli miałbym wskazać zalety ligi, to na pewno emocje do ostatnich sekund w wielu meczach. Widowiska i wyrównana walka sprzyjają wypełnianiu hal. To jest znakomita promocja koszykówki. Grają Polacy, zawodnicy utożsamiający się z klubem, miastem. Jest wielu młodych, ciekawych graczy. Ludzie chcą przede wszystkim im kibicować.

Generalnie moglibyśmy być wyżej w tabeli. Jednak to nie jest tak, że wszystko od razu zaskoczy. To proces, minimum czteroetapowy. Wyciągnęliśmy dobre wnioski z zeszłego sezonu. Mamy siedmiu nowych zawodników w zespole. Kadra jest szersza, rywalizacja większa. Mikrocykl i zmiany w treningu zostały mocno zmodyfikowane. Na rezultaty trzeba czasu. Zaczęliśmy od 0-4, ale z czasem cierpliwość i chęć korygowania założeń przyniosły efekt. Czas był też potrzebny naszym siedemnastolatkom, żeby zapoznali się z ligą. To jest też znakomita promocja naszego klubu i jego szkolenia. Co na minus? Opinie „znawców”, na plus natomiast rozwój młodych graczy i duży wkład doświadczonych zawodników w rozwój zespołu. Ich chęć wygrywania jest nieoceniona. Często korzystam z ich opinii.

9. Tomasz Jagiełka, GKS Tychy: – Zapewne powiedział to każdy trener, że liga jest bardzo wyrównana. Uważam, że jest słabsza niż 7-10 lat temu, ale jest nieprzewidywalna, zarówno pod kątem wyników, jak i gry na parkiecie. Potencjały zespołów są ogromne, nie ma zdecydowanych faworytów w żadnym spotkaniu i na ten moment nie potrafię wytypować kandydatów do awansu, do spadku i do pierwszej ósemki. Myślę, że nie odpowiem na to pytanie jeszcze kilka kolejek przed końcem.

Podniósł się poziom medialny oraz zainteresowania rozgrywkami, bowiem widać więcej kibiców na trybunach. Są kluby – jak choćby Rzeszów, Inowrocław, Starogard Gdański – w których ludzie żyją koszykówką i są pełne hale. Sądzę, że niektórym nawet ekstraklasa może tego pozazdrościć. Gra tu wielu młodych chłopaków, ale jestem zdania, że powinno być ich jeszcze więcej i należałoby to odgórnie uregulować, wprowadzając młodzieżowca już od poziomu drugoligowego, aby było to cykliczne, była piramida szkolenia i aby gracz po pierwszej lidze mógł w niej nie tylko być, ale spróbować swoich sił. Trudno byłoby wskazać graczy, którzy mogliby dziś wejść „z buta” do PLK i w niej grać. Dlatego uważam, że jest słabsza niż lata temu. Na minus? Intensywność meczów, wąski rynek graczy oraz brak analizy VAR. Liga jest mniej zdyscyplinowana i trudniejsza do sędziowania, a oczekiwania są coraz większe. W ten sposób można byłoby podnieść jej poziom.

Jestem zadowolony z tego, że bez większych kontuzji i w zdrowiu przeszliśmy przez pierwszą rundę. Już kolejny sezon odpowiednie przygotowanie motoryczne daje efekty i z tego się bardzo cieszę. Jestem zadowolony z grupy ludzi, jaką mamy, bo sami ją stworzyliśmy. Na minus? Nasza falująca forma. Nie potrafimy złapać równej formy – nie mówiąc już o seryjnym wygrywaniu – i zagrać dwóch-trzech równych spotkań, niekoniecznie zwycięskich, bo nie da się wszystkiego wygrać. Gramy albo bardzo dobrze, albo czasami tragicznie i brakuje nam ustabilizowania formy. Jest to zespół młody, który wymaga treningu. Są to gracze, którzy wymagają ogrania. Wiemy, jakie role pełnili w poprzednich klubach i teraz mają je większe, ale jest im potrzebny trening.

Hop do części drugiej.