Oklahoma City Thunder robią się za duzi na tankowanie
W zeszłym sezonie Oklahoma City Thunder wygrali 24 mecze, co pozwoliło im zająć przedostatnie miejsce na zachodzie, a w konsekwencji wylosować drugi numer draftu. Z tym numerem pozyskali wielkiego Cheta Holmgrena, który nawet nie zadebiutował jeszcze w NBA. Wszystkim wydawało się jasne, że czeka ich kolejny rok tankowania. Zwłaszcza, że posiadają przecież 2 picki w pierwszej rundzie przyszłego draftu, 4 picki w 2024, 4 picki w 2025… W pewnym momencie sezonu jednak tankowanie Thunder przestało być tak oczywiste.
W zeszłym sezonie Oklahoma City Thunder wygrali 24 mecze. W tym sezonie wygrali już… 24 mecze. A mamy dopiero początek lutego. Wygląda na to, że Thunder stali się zbyt mocni, żeby tankować. Zwłaszcza w tej lidze, w której tankować próbuje tak wiele drużyn.
Ostatnie 15 meczów to wejście zespołu ze stanu Oklahoma na wyższy poziom. Wygrali w tym czasie aż 9 spotkań, byli 8. ofensywą ligi zdobywającą 118,8 punktu na 100 posiadań, ale też, co bardziej zaskakujące, 11. defensywą ligi. Kiedy masz młody, niedoświadczony zespół i pasuje ci niskie miejsce w tabeli, to właśnie słaba defensywa jest wyznacznikiem twojego tankowania. Świetnym przykładem są Rockets, którzy nie mają pojęcia jak się wraca do obrony i trzyma rotację w obronie, ale dobrze się bawią i przegrywają. Nie dlatego, że trener każe im grać słabo. Dlatego, że nie mają odpowiedniego koszykarskiego obycia, a trener i otoczenie nie pomagają im w jego zdobywaniu. Thunder zaczęli to obycie łapać i w takiej sytuacji nie jesteś w stanie 'kazać im przegrywać’. Stajesz się lepszy, zaczynasz wygrywać. Koszykarze chcą wygrywać. Koszykarze nie tankują.
Thunder bronią solidnie nie dlatego, że mają jakiegoś niesamowitego, indywidualnego obrońcę. Cóż, maja takiego, ale nie jest on POWODEM, dla którego Thunder tak dobrze idzie ostatnio w obronie. Tym obrońcą jest oczywiście Lu Dort – od lat tak dobry w obronie 1 na 1, że zaczął być już niedoceniany, tak nam spowszedniał. Tymczasem trener Daigneault rzuca go na najlepszych graczy rywali i tym samym rozwiązuje część problemu:
Część problemu, bo za plecami Dorta funkcjonuje całkiem zgrabnie działający ostatnio system. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że Thunder są 9. drużyną ligi pod względem bloków na mecz. Kto tam tyle blokuje? Najwięcej średnio na mecz Aleksiej Pokusevski, który od dłuższego czasu jest poza grą z powodu kontuzji. Najwięcej, ale nieprzesadnie dużo, bo 1,3 na mecz. Drugi jest… Shai Gilgeous-Alexander z 1 blokiem na mecz. Reszta rozkłada się stosunkowo po równo.
Trochę inaczej sytuacja wygląda w przypadku przechwytów. Tu jest Shai, który jest przecież ligową czołówką ze średnią 1,7 przechwytu na mecz. Za nim z kolei pozostali, składający się na 6. najczęściej kradnącą piłkę drużynę NBA. Powyżej jednego przechwytu notują też Jalen Williams i wspomniany Lu Dort.
Swoją drogą, Shai Gilgeous-Alexander to jedyny zawodnik obok Joela Embiida, Anthony’ego Davisa i Jalena McDanielsa, który notuje przynajmniej 1 przechwyt i przynajmniej 1 blok na mecz. Elitarne grono.
No właśnie, Shai Gilgeous-Alexander. W wieku 24 lat wszedł do ligowej czołówki, jednak jego postępy bywają niezauważone właśnie dlatego, że gra w zespole, który od lat przegrywa. Tymczasem Shai jest liderem, którego nie powstydziłaby się mocna, playoffowa ekipa. W tej chwili jest piątym strzelcem ligi ze średnią 30,8 punktu na mecz i trafia wyraźnie powyżej 50% rzutów z gry.
Swoją grę Shai opiera na tak archaicznych przecież rzutach z półdystansu. Mimo wszystko jednak funkcjonuje to poprawnie – przede wszystkim dlatego, że wsparte jest potrzebnymi do tego innymi elementami. Jedną kwestią jest to, że Thunder mają skład wypełniony przynajmniej solidnymi strzelcami, którzy robią SGA spacing. Aż 10 ich zawodników trafia przynajmniej 1 trójkę na mecz. Sam zainteresowany dba jednak o to, żeby swój świetny półdystans karmić dodatkowymi elementami gry. Jednym z nich jest fakt, że wcale nie musi on zatrzymywać się na półdystansie – może też pójść do końca do obręczy. SGA jest jednym z 4 zawodników w lidze, którzy oddają przynajmniej 10 rzutów wolnych co noc. W przeciwieństwie jednak do Giannisa czy Doncicia, którzy są w tym gronie, a trafiają kolejno 64,6% i 73% (!) prób z linii, Gilgeous-Alexander trafia aż 91%. To jest szalenie efektywne.
No i oczywiście zagrożenie płynące z podań. Według Court-Optix, częściej od Shaia podwajani są tylko Giannis, Luka i James Harden. Rywale podwajają lidera Thunder w blisko 33% posiadań. Jest z tym jednak pewien problem. Piękny przykład z meczu (wygranego) z Cavaliers. W jednej akcji Mike Muscala stawia SGA zasłonę, roluje za linię za trzy, a SGA, będąc podwojonym, oddaję piłkę wolnemu Muscali:
A teraz kolejne posiadanie, dosłownie kilkadziesiąt sekund później. Mike Muscala stawia SGA tę samą zasłonę, znów roluje na obwód, ale tym razem broniący Isaac Okoro, mając w pamięci co stało się dosłownie przed chwilą, porzuca podwojenie i zostaje przy Muscali. Shai pokarał więc rzutem. No i bądź tu mądry:
Sytuacja staje się jasna. Shai Gilgeous-Alexander stał się zbyt dobrym koszykarzem, by dało się z nim na parkiecie przegrywać wystarczająco dużo spotkań. Przy nim z kolei doświadczenia nabierają młodsi (niewiele, ale młodsi) koledzy. Drużyna naturalnie się rozwija i to naprawdę szybko. Na czele z Joshem Giddey’em, jednym z moich ulubionych obecnie koszykarzy do oglądania w League Passie.
Po kiepskim początku sezonu Giddey wszedł na wyższe obroty, urósł razem z zespołem. Najlepiej opisał to jednak sam trener Daigneault:
„Staram się nie zarządzać nimi w skali mikro, akcja po akcji, jakby to była jakaś gra video. Staramy się ich jednak edukować w kwestii diety. Chodzi o całość twojej diety. Możesz mieć w swojej diecie rzeczy, które niekoniecznie są dla ciebie zdrowe. Musisz to jednak wesprzeć dobrą, solidną bazą. To samo tyczy się twojej diety rzutowej. Myślałem, jeszcze we wczesnym etapie sezonu, że kiedy wjeżdżał pod kosz, nie był wystarczająco fizyczny, kiedy dostawał się w szczęki defensywy rywala. Zadowalał się po prostu tymi floaterami. Wtedy nie dostarczał wystarczającej ilości innych rzeczy, które pozwoliłyby mu być wydajnym.
Stał się bardziej fizyczny przy wejściu pod kosz. Zaczął wymuszać więcej fauli. Częściej dostaje się do obręczy. Częściej wybiega do kontrataków. Im głębiej się dostajesz, tym większym stajesz się zagrożeniem. Wtedy właśnie do gry wkraczają jego podania.”
– trener Mark Daigneault
Swoją drogą, trener Daigneault to jeden z najciekawszych do słuchania trenerów w tej lidze. Zdanie, że kontestowane trójki to nowy półdystans pokazuje jak analitycznie podchodzi do gry. Nowa szkoła trenerska.
Wróćmy jednak do Giddey’a. Wciąż uwielbia rzucić sobie floater, ale faktycznie nabrał pewności siebie w atakowaniu obręczy, co musiało przyjść z jego fizycznym rozwojem. Wciąż bardzo daleko mu do czołowego atlety, ale cieszy fakt, że w ogóle widać postęp. Także liczbowy – nawet jeśli liczba wymuszanych przez niego wolnych jest zabawnie niska, to trzeba zwrócić uwagę, że systematycznie rośnie. Step by step:
miesiąc | FG% | FTA |
---|---|---|
październik | 45,2% | 0,67 |
listopad | 45,3% | 1,62 |
grudzień | 49,1% | 1,66 |
styczeń | 51,8% | 1,71 |
Ten rozwój cieszy, bo jest pięknym dowodem na to, że doświadczenie jest nawozem talentu i nie da się tego zatrzymać. Trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy ten piękny rozwój na pewno jest Thunder na rękę. W końcu przez te bardzo udane ostatnie 15 meczów Thunder awansowali z 13. miejsca aż na… 12. miejsce. Ich bilans – który będzie tak bardzo lepszy niż rok temu – najpewniej nie wystarczy do Play-In. Oddala ich z kolei od wysokiego picku w drafcie.
Co za absurdalne pytanie – oczywiście, że jest na rękę. Daliśmy się trochę zwariować tym wszystkim pickom w drafcie, na czele z Samem Presti oczywiście. Każdy młody zespół, który chce w przyszłości być na szczycie, musi przejść przez krótką nawet fazę bycia średniakiem. Choćby nie wiem jak Sam Presti chciał przez kolejne 20 lat tankować, nie powstrzyma tego, że jego koszykarze organicznie stają się lepsi. No i to jest właśnie piękne moi drodzy.