Nuggets stają przed szansą stworzenia historii – czy Clippers są gotowi?
Przed nami mecz numer siedem półfinałów konferencji zachodniej – on zdecyduje, czy o awans do Finałów zagrają dwie ekipy z Los Angeles, czy też może Denver Nuggets napiszą historię. Jak do tej pory żaden zespół w historii nie wygrał serii, w której przegrywał już 1-3, dwa razy z rzędu w jednych Playoffach. Z takiego dołka Denver wyszli w pierwszej rundzie z Jazz, a teraz stoją przed szansą wyjścia z niego przeciwko Clippers. Druga połowa meczu numer 6 każe przypuszczać, że szansa ta jest całkiem realna.
Clippers oddali drugą połowę w dwóch meczach z rzędu. Oddali to dobre słowo, zważywszy na wypracowaną na starcie w obu meczach przewagę. Pierwsza piątka Clippers na papierze wygląda na jedną z najmocniejszych w lidze i ma to przełożenie na początki meczów, kiedy zespoły grają najmocniejszymi ustawieniami. Kawhi Leonard i Paul George notują w tej serii średnio kolejno 27,6 i 23,6 punktu na mecz, co po dość chimerycznej końcówce sezonu jest stabilizacją na dobrym poziomie. Mało kto spodziewał się jednak, że w tak głębokim zespole zawiedzie właśnie to, co schowane głębiej. W zespole, w którym gra dwóch najlepszych rezerwowych ligi, brakuje impetu z ławki. Tak naprawdę impakt duetu Lou Williams & Montrezl Harrell pozostaje dziś bardziej wspomnieniem niż realnym czynnikiem. Podczas gdy w sezonie regularnym łącznie notowali średnio prawie 37 punktów na mecz, tak w Playoffach notują tylko 23. Oczywiście – punkty same w sobie nie są wyznacznikiem, ale pokazują one pewną tendencję. Ani Williams, ani Harrell nie są w optymalnej dyspozycji.
Zwłaszcza Harrell ma ogromny problem. Z jakiegoś powodu Clippers nie grają pick’n’rolla z jego udziałem tak często, jak mogliby to robić. Wyjątkowo często natomiast dostaje on piłkę na lewym bloku, zmuszany jest do gry w izolacjach, co generalnie nie jest jego mocną stroną. Po drugiej natomiast stronie musi on bronić Nikoli Jokicia i to dopiero jest kłopot. Jest szybki, silny, ale najzwyczajniej w świecie zbyt niski. Jokic trafia przeciwko niemu ponad 70% swoich rzutów (10/14). Doc Rivers musi więc grać Ivicą Zubacem, który radzi sobie z Jokiciem wyraźnie lepiej (47%, 23/49) – nie świetnie, ale lepiej. (statystyki po 5 meczach serii – przyp. red.) Z resztą sam Jokic wyjaśniał na czym polega ta różnica:
„Oni są kompletnie innymi typami obrońców. Zubac jest jakby większy, wyższy – bardzo dobrze pokrywa przestrzeń. Nie mogę tak łatwo rzucić nad nim. Harrell jest silnym gościem, zawsze mocno wchodzi w kontakt. Są na swój sposób kompletnie różni. Harrell zagra kilka razy w meczu w post-up, zaatakuje obręcz, jest bardzo atletycznym zawodnikiem. Zubac szuka raczej podania, szuka ofensywnej zbiórki.”
Problem polega na tym, że Zubac nie jest bardzo dobrym obrońcą. Popełnia błędy, nie zawsze nadąża z rotacją. Jest jednak jedynym jakkolwiek radzącym sobie obrońcą na Jokera w tej serii. Te rotacje w obronie są problemem, kiedy Jokic wychodzi na obwód. Kiedy doszło do jakiejś zmiany krycia, Jokic wychodzi wyżej i któryś z obrońców musi do niego doskoczyć. Nie tylko doskoczyć – zrobić to agresywnie. Przy 211 centymetrach i tak dobrym nadgarstku musisz naprawdę solidnie contestować ten rzut. Chodzi o to przewyższenie, które pozwala mu swobodnie rzucać nad Harrellem. Musisz dopaść do niego tak, żeby nad tobą nie rzucił:
https://www.youtube.com/watch?v=K-uLnlZt-xw
https://www.youtube.com/watch?v=spMVpTmoDVM
źródło:YouTube/NBH
W obliczu ostatnich dwóch meczów Clippers nie wydają się być faworytami meczu numer siedem. Trzeba jednak spojrzeć na to chłodniej. Tak zwany star-power jest zdecydowanie po ich stronie i muszą to wykorzystać. Nie wchodzi w grę mecz Kawhi albo George’a na kilkanaście punktów. Przy praktycznie niefunkcjonującym pick’n’rollu Williamsa z Harrellem Clippers muszą polegać jeszcze bardziej na punktach zdobytych przez swoich najlepszych zawodników. W składzie Nuggets nie ma wybitnych obrońców. Jeśli Kawhi Leonard wchodzi w izolację, ktoś będzie musiał go podwoić. Nawet jeśli Jokic jest obecnie najlepszym strzelcem w całej koszykówce, wciąż nie jest on najlepszym obrońcą, jeśli chodzi o wychodzenie wysoko do piłki. Zaangażowanie w grę defensywną, w podwojenia, takich zawodników jak on, czy Michael Porter Jr., pozwoli wykreować sobie miejsce. To też Clippers starają się robić. Dzieje się to często, kiedy to Kawhi przekozłowuje piłkę na zasłonie:
W świadomości obrońców rolujący pod obręcz Ivica Zubac nie stanowi wielkiego zagrożenia. Stanowi je natomiast Kawhi Leonard, straszący jump-shotem po koźle z półdystansu, w którym jest naprawdę świetny. Wysoki w tej konfiguracji – w tym przypadku Jokic – nie będzie więc schodził nisko za rolującym. razem z przebijającym się przez zasłonę obrońcą na piłce postara się zabrać trochę przestrzeni Leonardowi.
Zadaniem obrońcy z obwodu zawsze będzie w tym przypadku zejście do pomocy po ewentualnym podaniu Leonarda do niepilnowanego strzelca, ciężar dojścia do niego z ręką spoczywa w tym przypadku na Jerami Grancie (#9). Inna sprawa, że ma dosyć daleko. Nie jest to żadna fizyka kwantowa – ot odegranie piłki na obwód do niepilnowanego strzelca. Sęk jednak w tym, że kozłujący Kawhi będzie często prowokował takie sytuacje, jako zawodnik, którego Nuggets muszą podwajać. A że potrafi on podać, musi to wykorzystywać. Dlatego właśnie dość rozczarowującym wydaje się fakt, że notuje on średnio nieco ponad 5 asyst na mecz. W sezonie regularnym było to ponad 7 – podobnie jak rok temu w Raptors. Takiego Leonarda – dystrybuującego piłkę półdystansu – potrzebują Clippers. Zwłaszcza, że nie uświadczymy w ich składzie klasycznego rozgrywającego. Te nieco ponad 5 asyst na mecz Leonarda to najwięcej w drużynie. Ani Lou Williams, ani tym bardziej Pat Beverley, nie gwarantują ruchu piłki w ataku.
Mecze numer siedem najczęściej nie są najbardziej widowiskowe. Grane raczej ostrożnie – na dużej intensywności, ale włożonej w dużej mierze w próby przeszkodzenia rywalowi i nie nie popełniania błędów. Ten mecz numer siedem może okazać się naprawdę ciekawy. Przede wszystkim ze względu na to, jak problemy obu zespołów… „uzupełniają się”. W teorii ani Nuggets nie mają narzędzi do zatrzymania Kawhi i PG#13, ani Clippers nie mają ich do zatrzymania Nikoli Jokicia. Ktoś jednak zrobi dziś w nocy lepszą robotę.