Nets nie umieją robić interesów? Kluby nie chcą z nimi negocjować!
Saga trwa, chciałoby się powiedzieć. Transfer Kevina Duranta, o który poprosił on zarząd swojego klubu, Brooklyn Nets, wciąż nie doszedł jeszcze do skutku. Jak donosi Steve Bullpet z Heavy.com, zawodnik zamierza spotkać się w tym tygodniu z właścicielem klubu i przegadać pewne sprawy:
„Z tego co słyszę, Kevin Durant jeszcze w tym tygodniu spotka się z właścicielem Brooklyn Nets, Joem Tsai. Zamierza udać się bezpośrednio do właściciela – zobaczymy, co z tego wyniknie. Nie mam pojęcia, co może wyjść z takiego spotkania. Są pewne sprawy, z których KD jest niezadowolony, a nie jestem pewien, czy którakolwiek z nich zostanie tu naprawiona. Może jednak tak będzie.”
– Steve Bullpet, Heavy.com
Do transferu Duranta jeszcze nie doszło i nie zanosi się na to, by w ogóle to nastąpiło w najbliższej przyszłości. Ostatnie poważne doniesienia w tej sprawie to te dotyczące oferty z Boston Celtics. Dowiedzieliśmy się dość dokładnie, jaki pakiet zaoferował Boston – był on skonstruowany wokół kontraktu Jaylena Browna:
Nets postanowili wynegocjować więcej, a od tego czasu – powołując się na słowa jednego z anonimowych ligowych generalnych managerów – kluby nie powróciły już do negocjacji. Ten sam anonimowy manager – który wypowiedział się dla wspomnianego Steve’a Bullpeta – twierdzi, że sam fakt, że oferta Celtics tak szybko dotarła do wiadomości publicznej, bardzo zaszkodził Nets w dalszych rozmowach:
„Myślę, że są w lidze zespoły, który nie są zachwycone tym, że kiedy prowadzą rozmowy z Nets, pojawia się to w prasie. To nie pomaga. Rozmawiałem z przedstawicielami kilku ligowych zespołów, które nie są zadowolone z tego, że wydostają się stamtąd różnego rodzaju plotki. To nie jest dobry sposób na robienie biznesu.”
– anonimowy Generalny Manager
Taka 'nieszczelność’ po stronie Nets z pewnością nie zachęca do podejmowania z nimi rozmów negocjacyjnych. Kiedy każda oferta może wyjść na światło dzienne, pojawiający się w nich zawodnicy nie tylko stracą na wartości transferowej, ale może to też podkopać ich zaufanie do klubu, który kładzie ich na szali transferowej.
Inną sprawą jest fakt, że Nets odrzucili naprawdę mocną ofertę, żądając więcej. Ciekawą rzecz zauważył Fred Katz z TheAthletic, porównując obecną sytuację na rynku transferowym do wydarzeń z 2016 roku. Wówczas podnoszące się wraz z nową umowa telewizyjną salary cap sprawiło, że Los Angeles Lakers podpisało szalenie wysoki kontrakt z Timofiejem Mozgovem – wówczas 64 miliony za 4 lata dla rezerwowego centra było fortuną. Ta umowa posłużyła jednak jako benchmark. Kiedy zawodnicy negocjują umowy z klubami, posługują się porównaniami do innych, istniejących już na rynku przykładów. Skoro Mozgov mógł dostać kilkadziesiąt milionów, to mogli dostać także Ian Mahinmi, Bismack Biyombo, Grgui Dieng i inni. No i dostali. Obecna sytuacja jest zbliżona, a transferowym benchmarkiem stał się transfer Rudy’ego Goberta, w którym Wolves oddali aż 3 niechronione picki w 1. rundzie. Widząc to, Jazz żądają niechronionych picków i wysokiej oferty także za Donovana Mitchella. Widzą to też włodarze Nets, którzy nie chcą wziąć za Duranta mniej, niż chcą Jazz za Mitchella i ile dostali za Goberta. Błędne koło.