NBA. Znany dziennikarz sportowy: „Twarzą ligi musi być Amerykanin”

Stephen A. Smith, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w świecie sportowych mediów, wywołał burzliwą dyskusję swoimi ostatnimi komentarzami na temat roli międzynarodowych graczy w NBA. Znany analityk ESPN stwierdził, że mimo ogromnego wpływu i popularności zagranicznych koszykarzy, żaden z nich nigdy nie stanie się „twarzą” NBA.
„Nie wierzę, że międzynarodowy zawodnik może być twarzą NBA. Wiem, że to globalne, ikoniczne postacie, ich popularność wykracza poza granice, ale NBA to produkt amerykańskiego sportu” – powiedział Smith w programie First Take.
Jego komentarze padły w kontekście dyskusji na temat Anthony’ego Edwardsa, 23-letniego gwiazdora Minnesota Timberwolves, który wyraził niechęć do przejęcia roli „poster boya” NBA. Smith nie zgadza się z tym stanowiskiem i uważa, że Edwards powinien zmienić zdanie, ponieważ ma charyzmę i osobowość, które pozwoliłyby mu stać się nową twarzą ligi.
Międzynarodowa dominacja w NBA
Choć NBA narodziła się w USA, w ostatnich latach obserwujemy bezprecedensową dominację międzynarodowych zawodników. Ostatnich sześć nagród MVP trafiło do rąk zagranicznych koszykarzy – Nikola Jokić (2021, 2022), Giannis Antetokounmpo (2019, 2020) i Joel Embiid (2023). Ponadto w lidze błyszczą Luka Dončić, Shai Gilgeous-Alexander czy Victor Wembanyama, co sugeruje, że przyszłość NBA może należeć do graczy spoza Stanów Zjednoczonych.
Od objęcia stanowiska komisarza NBA w 2014 roku Adam Silver dążył do tego, by koszykówka stała się sportem globalnym. Po dekadzie można uznać ten cel za osiągnięty – liga ma fanów na całym świecie, a mecze oglądane są w każdym zakątku globu.
Kto był twarzą NBA w historii?
Słowa Smitha nawiązują do długiej tradycji NBA, gdzie przez dekady rolę „twarzy ligi” pełnili amerykańscy zawodnicy. W latach 60. i 70. niekwestionowanym liderem NBA był Bill Russell, a potem Kareem Abdul-Jabbar. Lata 80. to rywalizacja Larry’ego Birda i Magica Johnsona, którzy ukształtowali nowoczesną koszykówkę i przyciągnęli miliony fanów.
W latach 90. NBA niepodzielnie należała do Michaela Jordana – jego sukcesy, charyzma i globalna rozpoznawalność sprawiły, że Chicago Bulls stali się fenomenem na skalę światową. Po jego odejściu rolę lidera ligi przejęli Kobe Bryant, Shaquille O’Neal i Tim Duncan, a następnie LeBron James i Stephen Curry, którzy przez ostatnie dwie dekady byli największymi gwiazdami NBA.
Wszyscy wymienieni gracze pochodzili ze Stanów Zjednoczonych, co stanowi argument Smitha – przez całe dekady twarzą NBA byli amerykańscy zawodnicy, którzy nie tylko dominowali na parkiecie, ale także doskonale wpisywali się w kulturę amerykańskiego sportu i show-biznesu.
Wykorzystaj kod podczas rejestracji i odbierz 2115 zł! Dodatkowo warto pamiętać, że w LV BET możesz całkowicie za darmo oglądać spotkania NBA. Wystarczy założyć darmowe konto.
Czy międzynarodowy gracz może przełamać tę barierę?
Mimo stanowiska Smitha coraz trudniej ignorować wpływ międzynarodowych graczy na współczesną NBA. Nikola Jokić zdominował ostatnie sezony, Giannis Antetokounmpo to jeden z najbardziej ekscytujących zawodników ligi, a Luka Dončić przyciąga rzesze fanów swoim widowiskowym stylem gry.
Smith argumentuje jednak, że „twarz NBA” musi rezonować z amerykańską publicznością. Jego zdaniem zawodnik pełniący tę rolę musi mieć nie tylko talent, ale także charyzmę i styl, które sprawią, że będzie uwielbiany w USA. Czy któryś z międzynarodowych graczy zdoła w pełni przejąć ten status? To pytanie, na które odpowiedź poznamy w najbliższych latach.
Jedno jest pewne – NBA staje się coraz bardziej globalna, a dominacja zagranicznych gwiazd sugeruje, że w przyszłości jeden z nich może przełamać historyczną tendencję i stać się prawdziwą twarzą ligi.