NBA. Nikola Jokić wskazał kandydata do mistrzostwa
New York Knicks należą do jednej z najlepszych drużyn NBA w obecnym sezonie. Po odważnych ruchach transferowych w offseason, zespół z Nowego Jorku zajmuje trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. Ich znakomita forma sprawiła, że pokonali Nuggets i mocno ograniczyli wpływ na grę lidera Nuggets, Nikoli Jokicia, który po meczu nie szczędził miłych słów rywalom.
Serbski środkowy podkreślił, że Knicks są realnym pretendentem do tytułu.
„Grają naprawdę dobrze. Są świetnie prowadzeni, utrzymują szybkie tempo, a w ataku pozycyjnym wiedzą, co robią. To naprawdę mocna drużyna” – powiedział Jokić w rozmowie z Brianem Mahoneyem. „Uważam, że są wśród pięciu najlepszych kandydatów do mistrzostwa.”
Transfer Townsa strzałem w dziesiątkę
Knicks latem dokonali dużego wzmocnienia, pozyskując Karla-Anthony’ego Townsa z Minnesoty Timberwolves. Ten ruch okazał się sukcesem – Towns notuje średnio 24,9 punktu na mecz, co jest jego najlepszym wynikiem od drugiego sezonu w NBA. Dodatkowo imponuje skutecznością rzutów za trzy (43,2%) oraz zbiórkami (13,8 na mecz), co sprawia, że Knicks są bardzo mocni.
Jednym z powodów pozyskania Townsa mogła być potencjalna rywalizacja z Jokiciem w ewentualnym finale NBA. Jokić nadal pozostaje siłą napędową Nuggets, osiągając fenomenalne statystyki: 30 punktów, 13,1 zbiórki i 10,2 asysty na mecz. Mimo że Denver zajmuje dopiero czwarte miejsce na Zachodzie, ich obecność w walce o tytuł jest pewna – głównie dzięki Jokiciowi.
Pojedynek rozgrywających
W bezpośrednim starciu obu ekip Towns i Jokić nie odegrali pierwszoplanowych ról. Środkowy Knicks zakończył mecz z dorobkiem 14 punktów i 10 zbiórek, natomiast Jokić zdobył 17 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. Show skradli rozgrywający – Jamal Murray poprowadził Nuggets, zdobywając 33 punkty, 5 zbiórek i 6 asyst. Jalen Brunson nie pozostał mu dłużny, rzucając 30 punktów i rozdzielając aż 15 asyst, prowadząc Knicks do imponującego zwycięstwa.
Czy Knicks rzeczywiście są kandydatem do mistrzostwa? Sezon wciąż trwa, ale jedno jest pewne – zespół z Nowego Jorku jest groźniejszy niż kiedykolwiek.