NBA. Nieznana przyszłość Chicago Bulls. Czy klub postawi na rozwój zawodników kosztem wyników?
W NBA często opłaca się poświęcić wyniki na rzecz długofalowego rozwoju drużyny. Młodzi zawodnicy potrzebują czasu i doświadczenia na parkiecie, aby osiągnąć swój pełny potencjał. Drużyny, które stawiają na młodzież, mają szansę zbudować silny trzon na przyszłe sezony, zamiast utrzymywać się w przeciętności. Ponadto, słabsze wyniki oznaczają lepszą pozycję w drafcie, co daje możliwość pozyskania kolejnych utalentowanych graczy. Taka strategia pozwoli Bulls stać się konkurencyjnym zespołem w przyszłości, zamiast walczyć o krótkoterminowe sukcesy bez perspektyw na rozwój.
Chicago może tracić kolejne mecze, ale w tym szaleństwie jest metoda. Każda kolejna porażka nie tylko przybliża zespół do wyższych wyborów w drafcie, ale przede wszystkim pozwala ocenić potencjał graczy, którzy mogą stanowić trzon drużyny na lata.
Chicago musi postawić na młodość, nawet kosztem wyników
Eksperyment z ustawieniem Buzelisa na silnym skrzydle póki co nie przynosi rezultatów. Bulls są bezlitośnie rozbijani, gdy na parkiecie pojawia się najczęściej wykorzystywane ustawienie z Buzelisem, Vuceviciem, Giddeyem, Coby Whitem i Ayo Dosunmu. Piątka ta ma dramatyczny rating netto na poziomie -36,4, co czyni ją najgorszym ustawieniem spośród wszystkich, które rozegrały co najmniej 45 minut razem. W 61 minutach gry Bulls zostali w tym składzie pokonani różnicą aż 47 punktów.
Mimo to Billy Donovan powinien nadal stawiać na ten układ. Jak wspomniano, Buzelis jest kluczowy dla przyszłości zespołu, ale równie istotne jest dogłębne przeanalizowanie wartości innych zawodników. Vucevic prawdopodobnie zostanie wymieniony, ponieważ ma 34 lata i wchodzi w ostatni rok kontraktu. Giddey za moment stanie się wolnym agentem, a White i Dosunmu muszą udowodnić, że warto w nich inwestować długoterminowo.
Buzelis wyróżnia się na tle zespołu swoimi warunkami fizycznymi i wszechstronnością. Mierzy tyle samo, co doświadczony Nikola Vucevic, ale jego mobilność i atletyzm są na innym poziomie. Wprawdzie Bulls mają w składzie takiego gracza jak Josh Giddey, który w pełni wpisuje się w archetyp wysokiego rozgrywającego (6’8), ale to Buzelis jest bardziej atletyczny i lepiej pasuje do koncepcji gry obok Australijczyka.
Nie ma co do tego wątpliwości – Chicago Bulls muszą skupić się na przyszłości, a jej kluczowym elementem jest Matas Buzelis. Wybrany z 11. numerem w ostatnim drafcie zawodnik to jeden z najciekawszych talentów w zespole, a jego rozwój powinien być priorytetem klubu.
Eksperyment z niskimi ustawieniami
Chicago od dawna stawia na niski skład, często wystawiając aż trzech lub czterech obwodowych jednocześnie. Najczęściej używany przez Bulls lineup zawierał Zacha LaVine’a, który już opuścił drużynę. Jednak w kolejnych najbardziej eksploatowanych ustawieniach LaVine nadal się pojawiał, a ich wspólnym mianownikiem było przeważanie trzech graczy obwodowych na parkiecie. Vucevic pozostawał jedynym nominalnym podkoszowym, a Patrick Williams – często wystawiany na pozycji silnego skrzydłowego – bardziej odpowiada profilowi niskiego skrzydłowego.
Williams nie jest typowym silnym skrzydłowym. Nigdy nie notował więcej niż 4,6 zbiórki na mecz i nie imponował w obronie pod koszem. Tymczasem Buzelis mógłby wypełnić lukę na tej pozycji, jednak jego gra jako „czwórka” nie przynosi jeszcze oczekiwanych efektów.