NBA: Lou Williams przyznaje, że zagrał w meczu będąc pijanym
Były zawodnik NBA, Lou Williams, podzielił się nietypową historią z czasów swojej kariery, kiedy przyznał się trenerowi Docowi Riversowi, że jest pijany, a mimo to został wpuszczony na parkiet.
Williams, znany jako jeden z najlepszych rezerwowych w historii ligi, miał imponującą karierę, szczególnie podczas gry w Los Angeles Clippers, gdzie dwukrotnie zdobył tytuł Najlepszego Rezerwowego Roku.
Podczas wywiadu w programie The Underground Show, Williams opowiedział o incydencie, który miał miejsce przed meczem Clippers przeciwko Knicks w Nowym Jorku. Spotkanie zaplanowano na południe, ale poprzedniego wieczoru koszykarz wybrał się do jednej z nowojorskich knajpek.
– „Mieliśmy mecz o dwunastej w południe. W Nowym Jorku zawsze mam swój rytuał: idę do jakiegoś małego lounge’u, zapalę sziszę, wypiję kilka drinków i wracam do pokoju. Ale tego wieczoru było inaczej. Było jakoś 22:30, właśnie wychodziłem, aż tu nagle do lokalu weszło z 40 kobiet. Po prostu wszędzie ich pełno. Trochę mnie to poniosło” – wspominał Williams.
„W końcu pomyślałem: dobra, muszę to jakoś naprawić. Potrzebowałem wody kokosowej, żeby dojść do siebie. Ale stanąłem przed dylematem – albo wyjdę na boisko pijany, albo powiem prawdę i usiądę na ławce, gotowy na ewentualne zawieszenie.”
Williams postanowił wyznać wszystko trenerowi.
„Podchodzę do Doca i mówię: Doc, powiem ci prawdę. Mam niezły problem. Jestem pijany jak cholera. Przesadziłem. Przepraszam, ale chyba nie dam rady grać” – opowiadał.
Williams był przekonany, że zostanie odsunięty od gry, ale reakcja Riversa go zaskoczyła.
„Powiedział: Grasz całą drugą kwartę, bo musisz to wszystko wypocić. Potrzebuję cię w czwartej kwarcie.”
Jak się okazało, w czwartej kwarcie Williams rzucił 15 punktów i poprowadził Clippers do zwycięstwa. Historia, choć niecodzienna, jest dowodem na to, że Williams, nawet w trudnych momentach, potrafił pokazać na parkiecie swoje niezwykłe umiejętności.