NBA: Jak Andrew Wiggins odzyskał formę?
Andrew Wiggins, znany jako „Maple Jordan”, przeszedł długą drogę w swojej karierze. Po imponującym debiucie w NBA, który przyniósł mu tytuł Debiutanta Roku w barwach Minnesota Timberwolves, oczekiwania wobec niego były ogromne. Wiggins miał być jedną z największych gwiazd ligi. Zamiast tego, po transferze do Golden State Warriors, jego rola ewoluowała, a on sam stał się solidnym graczem drugiego planu.
Przełom przyszedł w sezonie 2021/22, kiedy po raz pierwszy w karierze został wybrany do Meczu Gwiazd i pomógł Warriors zdobyć mistrzostwo NBA. Jednak kolejne dwa lata nie były już tak udane. Wiggins zmagał się ze spadkiem formy, gorszymi statystykami rzutowymi i brakiem pewności siebie. Opuścił łącznie 56 spotkań, a jego nazwisko pojawiało się w plotkach transferowych. Wielu uważało, że Warriors powinni go wymienić na bardziej efektywnego gracza.
Tymczasem w obecnym sezonie Wiggins odżył i prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Pomimo ograniczonego czasu gry (27,2 minuty na mecz), dzięki szerokiej rotacji Warriors, jego wpływ na zespół jest ogromny. Znowu gra z pewnością siebie, demonstruje swoją atletyczność i regularnie dostarcza punktów. W pamięć zapadł szczególnie jego występ przeciwko New Orleans Pelicans, gdzie zdobył aż 30 punktów, będąc kluczowym elementem ofensywy.
Co ważne, Wiggins wydaje się świetnie odnajdywać w swojej roli w zbalansowanej drużynie Warriors. Kiedy trzeba, potrafi być wsparciem dla innych, ale również w odpowiednich momentach przejmuje inicjatywę i daje drużynie zastrzyk energii. Po trudnych sezonach, ten rok może być dla niego nowym rozdziałem i dowodem na to, że czasem cierpliwość i ciężka praca przynoszą efekty.
Czy Wiggins utrzyma obecną formę przez cały sezon? Jeśli tak, Warriors mogą zyskać kolejną przewagę w wyścigu po mistrzostwo.