NBA. Dalton Knecht: Od transferowego zamieszania do Meczu Gwiazd

Dalton Knecht przeżywa prawdziwy rollercoaster w swoim debiutanckim sezonie w NBA. Zawodnik zdążył już zachwycić kibiców w Los Angeles zdobyciem 37 punktów w jednym meczu, a także doświadczyć nietypowej sytuacji związanej z anulowanym transferem. Knecht został wymieniony przez Lakers, tylko po to, by chwilę później wrócić do zespołu.
W ramach Weekendu Gwiazd NBA Knecht wystąpił w meczu Rising Stars, w którym jego drużyna odniosła zwycięstwo. Teraz czeka go rywalizacja w głównym wydarzeniu, gdzie na parkiecie stanie naprzeciwko takich legend jak LeBron James, Stephen Curry czy właśnie Durant.
— Zmierzyć się z najlepszymi zawodnikami w lidze to coś niesamowitego. Oglądałem All-Star Game jako dziecko, a teraz mogę być jego częścią — powiedział Knecht.
Choć wydarzenia ostatnich tygodni były dla niego prawdziwym emocjonalnym testem, piątkowe spotkania i możliwość gry wśród największych gwiazd NBA pomogły mu choć na chwilę oderwać się od niepewnej przyszłości. Po raz pierwszy od nieudanej wymiany wrócił na parkiet w środowym meczu przeciwko Utah Jazz, a następnie udał się do San Francisco, by reprezentować barwy Lakers.
— Powrót na parkiet i oddawanie rzutów zawsze mi pomaga. To pozwala mi oczyścić głowę i skupić się na tym, co kocham — powiedział zawodnik w rozmowie z The Times.
Podczas piątkowego spotkania Rising Stars Knecht prezentował się swobodnie, występując u boku Stephona Castle’a z San Antonio Spurs, który ostatecznie zgarnął nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika. W pierwszym meczu turnieju, gdzie obowiązywała zasada „kto pierwszy zdobędzie 40 punktów, wygrywa”, Knecht zdobył siedem punktów, a co ważniejsze – otworzył całe wydarzenie, trafiając pierwszą trójkę w Chase Center. W wielkim finale przeciwko drużynie reprezentantów G-League dołożył kolejne pięć oczek, pomagając zespołowi odskoczyć w końcówce i zapewnić sobie zwycięstwo.
Teraz czeka go kolejne wyzwanie – pojedynek z LeBronem James – kolegą z zespołu.
Jego obecność na All-Star Weekend była pełna wrażeń, a jednym z ciekawszych momentów była konferencja prasowa, podczas której odpowiadał na różnorodne pytania – od tego, czy chciałby zobaczyć konkurs wsadów z udziałem 40-letniego LeBrona, Michaela Jordana i Vince’a Cartera, po jego ulubioną meksykańską restaurację oraz znajomość z filipińskimi koszykarzami NBA. Zapytany o ewentualny udział w konkursie wsadów lub trójek, odpowiedział pewnie:
— Myślę, że mógłbym wystąpić w obu.
Zarejestruj się w forBET i odbierz atrakcyjny pakiet powitalny na start! Zakład bez ryzyka, bonus do 100% do 1000PLN oraz 30 dni grania bez podatku. Sprawdź
Mimo że Knecht ponownie jest częścią Lakers, jego przyszłość w klubie wciąż pozostaje pod znakiem zapytania. Jeszcze niedawno drużyna była tak zadowolona z wyboru go w drafcie z numerem 17., że pominęła inne rozważane opcje – Orlanda Tristana Da Silvę oraz centra Baylora, Yvesa Missiego. Jednak kiedy pojawiła się możliwość pozyskania środkowego Hornets, Marka Williamsa, Lakers byli gotowi poświęcić Knechta, mimo że ten regularnie dostawał minuty w rotacji.
Nie obyło się bez trudniejszych momentów – jego seria słabszych rzutów, kilka błędów w rozegraniu i nagrania pokazujące niezadowolenie ławki rezerwowych po jego pomyłkach sprawiły, że klub zaczął kwestionować jego wartość defensywną. W efekcie stał się on częścią pakietu transferowego, zanim transakcja została cofnięta. Niewykluczone jednak, że latem Lakers znów będą szukać środkowego, a Knecht ponownie pojawi się na liście potencjalnych zawodników do wymiany.
Sam zainteresowany stara się jednak nie zaprzątać sobie tym głowy i po prostu skupić na grze. Pierwsza połowa sezonu przyniosła mu cenne doświadczenia i szanse, o których wielu debiutantów może tylko marzyć.
— Szybko zrozumiałem, że NBA to przede wszystkim biznes. Jednego dnia jesteś w Lakers, a następnego możesz być w zupełnie innym miejscu. Dlatego nie można brać niczego za pewnik. Trzeba cieszyć się każdą chwilą — podsumował Knecht.