NBA: Czy spodziewać się transferów Knicks? Tak, ale nie teraz
New York Knicks są jednym z zespołów, których ruchy na rynku wolnych agentów były w te wakacje najbardziej imponujące. Oprócz zachowania OG Anunobuy’ego – który nieoczekiwanie okazał się w zeszłym sezonie graczem kluczowym dla wygrywania – udało się dodać niewielkim kosztem tak dobrego gracza jak Mikal Bridges. Rotacja Knicks stała się szeroka, ale… Czy idealna? Czy jest już ostatecznie zamknięta i gotowa na walkę o tytuł? Pod wątpliwość poddają to w swoim raporcie dla The Athletic John Hollinger i Fred Katz.
Problemem wciąż pozostaje pozycja centra. Knicks stracili tego lata Isaiah Hartensteina, a odporność na kontuzje Mitchella Robinsona nie napawa spokojem. Według doniesień Katza i Hollingera, New York Knicks nie zamierzają wykonywać już transferów przed startem sezonu, ale należy obserwować ich poczynania już w trakcie rozgrywek. Dziennikarze The Athletic wskazują, że zależnie od tego, co pokaże start rozgrywek, Knicks mogą wychylić się czy to po Jusufa Nurkicia z Suns (w przypadki ich rozczarowującego startu sezonu), czy po Roberta Williamsa z Blazers, którzy muszą przecież znaleźć minuty dla młodego Donovana Clingana.
Katz i Hollinger wskazują jednocześnie na coś, co dziś nie wydaje się problem, ale potencjalnie może nim być – mianowicie na „klątwę urodzaju” na pozycjach 2-4. Trener Tom Thibodeau będzie miał kłopot z obsadzeniem trzech miejsc w pierwszej piątce pomiędzy Randle’a, Bridgesa, Anunoby’ego, Harta, DiVincenzo i robiącego duże postępy Milesa McBride’a, który nie zawsze gra przecież jako rozgrywający.
Część z graczy będzie musiała przełknąć gorzką pigułkę i zgodzić się na grę z ławki. To nie musi, ale może doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji.