NBA. Burza w drużynie Celtics – Kristaps Porzingis krytycznie o grze zespołu
Kristaps Porzingis był jednym z najjaśniejszych punktów Boston Celtics w ostatnich tygodniach. Po serii kontuzji, która dotknęła drużynę w pierwszych miesiącach sezonu, to właśnie on dodawał otuchy kibicom, zapewniając, że zespół jest blisko powrotu na zwycięskie tory. Jeszcze tydzień temu, po wygranej w Denver, optymistycznie przewidywał: „Zaraz złapiemy formę i zaczniemy zwyciężać.”
Jednak po dzisiejszej porażce 97:110 w Toronto ton wypowiedzi Porzingisa zmienił się diametralnie. W szatni Celtics, wyraźnie sfrustrowany, podkreślał brak zaangażowania i charakteru w grze zespołu.
– Zagraliśmy bez ducha, bez osobowości – mówił Porzingis. – To była słaba postawa z naszej strony. Teraz jako drużyna nie pokazaliśmy żadnego charakteru – dodał środkowy Celtics.
Co szczególnie boli, gdyż Toronto Raptors z bilansem 10-31 bliżej jest do najgorszego zespołu w lidze niż do rywalizacji o play-offy. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej Celtics rozgromili ich różnicą 54 punktów. Tymczasem w środowym meczu Raptors dominowali przez większość spotkania, szczególnie w drugiej połowie.
Boston pozwolił rywalom na 73,7% skuteczności z gry w trzeciej kwarcie, a sam zdobył jedynie 15 punktów w czwartej. Raptors prowadzili z dwucyfrową przewagą przez ostatnie 10 minut.
Porzingis wskazywał na potrzebę krytycznego spojrzenia na siebie i poprawy gry:
– Musimy indywidualnie zastanowić się, co każdy z nas może zrobić lepiej. Czy jesteśmy w formie? Czy jesteśmy mentalnie gotowi? Musimy naprawić to, co nie funkcjonuje. To nie koniec świata, każda drużyna ma wzloty i upadki, ale dzisiaj zagraliśmy fatalnie.
Problemy w kluczowych momentach
Czwarta kwarta stała się piętą achillesową Celtics w ostatnich porażkach. Porzingis raz jeszcze podkreślił brak energii i zaangażowania:
– Nie mieliśmy ducha walki. Po prostu biegaliśmy z jednej strony boiska na drugą. To dziwne, bo mamy w drużynie zawodników o wysokim charakterze, ale po prostu nic nie układa się po naszej myśli.
Porażka z Raptors była dla Celtics kolejną zmarnowaną szansą. W serii trzech meczów przeciwko zespołom spoza czołówki ligi Boston przegrał z Sacramento i Toronto, a jedyne zwycięstwo odniósł z New Orleans Pelicans, którzy pudłem w ostatniej sekundzie uratowali Celtics przed kolejną porażką.
Co więcej, po raz pierwszy od dawna zespół miał do dyspozycji pełny skład, jednak nie przełożyło się to na poprawę gry.
– Nie panikujemy, ale jesteśmy w złym momencie – stwierdził Porzingis. – Musimy spojrzeć w lustro i szczerze przyznać, co nie działa. Jeśli tego nie zrobimy, wyrobimy sobie złe nawyki – dodał.
Zarejestruj się w forBET i odbierz atrakcyjny pakiet powitalny na start! Zakład bez ryzyka, bonus do 100% do 1000PLN oraz 30 dni grania bez podatku. Sprawdź!
Jasne punkty i wyzwania
Indywidualnie Porzingis był jednym z niewielu pozytywnych aspektów meczu w Toronto. Zdobył 18 punktów, miał 8 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki i przechwyt, trafiając 7/11 rzutów z gry i 4/5 za trzy punkty. Payton Pritchard, który dołożył 20 punktów z ławki rezerwowych, również wniósł energię, której brakowało starterom.
Przed zespołem trudne wyzwania. W najbliższy weekend czekają ich mecze z Orlando Magic i Atlanta Hawks, z którymi już w tym sezonie przegrywali. Następnie ruszają na wyjazdowe spotkania z zespołami Konferencji Zachodniej, w tym z Golden State Warriors, Los Angeles Clippers, Lakers i Dallas Mavericks.
– Wiemy, że to nie jest nasza prawdziwa twarz. Wszystko jest w naszych rękach – zakończył Porzingis.