Miles Bridges odpuszcza ofertę kwalifikacyjną – czyżby liczył jeszcze na kontrakt w NBA?
Miles Bridges i Charlotte Hornets dogadali się w sprawie rozwiązania współpracy. Konkretnie w sprawie wygaśnięcia wartej 7,9 miliona dolarów oferty kwalifikacyjnej. Wynika to oczywiście z zarzutów przemocy domowej wobec Bridgesa oraz związaną z nimi sprawą sądową. Przypomnijmy, że pod koniec czerwca tego roku zawodnik Hornets został aresztowany po zgłoszeniu dokonanym przez partnerkę, a jej zdjęcia z widocznymi śladami przemocy obiegły internet:
Bridges jako zastrzeżony wolny agent teoretycznie mógł tego lata podpisać umowę z dowolnym klubem, natomiast Hornets mieli prawo wyrównać każdą ofertę. To wymaga jednak złożenia przez klub oferty kwalifikacyjnej. Jest to składana w ciemno oferta, którą zawodnik może podjąć, jeśli nie znajdzie na rynku lepszego kontraktu. Bridges z etykietką przemocowca i damskiego boksera nie dostał żadnej oferty, więc miał prawo wziąć 7,9 miliona, by za rok stać się już niezastrzeżonym wolnym agentem. Fakt, że pozwolono ofercie wygasnąć, wymagał woli obu stron, więc także zawodnika. Co oznacza fakt, że zgodził się tej kasy nie wziąć?
Wygląda to tak, jakby Bridges był przekonany, że za jakiś czas – krótszy niż dłuższy – będzie w stanie podpisać już wyższy, odzwierciedlający jego koszykarskie umiejętności kontrakt. Żeby tak się stało, trwające postępowanie sądowe musiałoby skończyć się absolutnym oczyszczeniem go ze wszystkich zarzutów i udowodnić, że Bridges nie dopuścił się skurwysyństwa, o które jest oskarżany. Gdyby stało się inaczej, drzwi Milesa Bridgesa do NBA mogłyby być już zamknięte, a te 7,9 miliona dolarów okazałoby się kwotą wartą wzięcia na odchodne. Zwłaszcza, że nie trzeba było rezygnować z tych pieniędzy już teraz – według ligowych przepisów, oferta kwalifikacyjna mogła być przedłużana i utrzymywana w mocy aż do 1 marca 2023 roku.
Wszelkie pojęcia takie jak oferta kwalifikacyjna, czy zastrzeżona wolna agentura, wyjaśnialiśmy w tym kompleksowym poradniku: