Matt Barnes nie chce swojego pierścienia mistrzowskiego
Dla wielu koszykarzy pierścień mistrzowski jest ostatecznym zawodowym celem. Inni jednak są w stanie go zaakceptować tylko w określonych okolicznościach.
Matt Barnes pomimo zdobycia tytułu z Golden State Warriors w 2017 roku, nie uważa się za mistrza NBA i po dziś dzień nie przyjął pierścienia. Co prawda oficjalna prezentacja miała miejsce w listopadzie 2017 roku:
Źródło: Youtube.com/Golden State Warriors
Matt przekonuje jednak, że po całej ceremonii oddał swój pierścień:
„Ten pierścień wciąż leży w biurze Raymonda Riddera, który zajmuje się PR-em. Nigdy go stamtąd nie zabrałem, bo nie uważam, że na niego zasłużyłem.”
Przypadek Barnesa jest w istocie osobliwy. W Golden State pojawił się dopiero w obliczu kontuzji Kevina Duranta, a następnie sam doznał urazu, co praktycznie wykluczyło go z gry w najważniejszych momentach sezonu:
„Przyszedłem, kiedy KD doznał kontuzji i grałem solidne 20-25 minut w meczu. Kiedy Kevin wrócił przed playoffami, w tym samym meczu skręciłem kostkę. To było najgorsze skręcenie w moim życiu. Wróciłem dopiero na koniec drugiej rundy, kiedy mieli już bilans 8-0.”
„Będąc weteranem, wiedziałem, że już nie zagram, że na tym etapie nie zmienią rotacji. Głównie więc siedziałem na ławce i dopingowałem tych gości, ciesząc się kolejnymi zwycięstwami.”
Patrząc na to, jak prezentował się przed kontuzją w barwach Wojowników, nie ma wątpliwości, że byłby przydatnym elementem rotacji także później, jeśli pozostałby zdrowy. Tak się jednak nie stało i skrzydłowy wystąpił w zaledwie 20 meczach sezonu regularnego i 12 playoffs. Matt uważa, ze nie ma prawa do tego pierścienia, ponieważ nie przysłużył się jego zdobyciu:
„Nawet się jednak nie spociłem. Nie siedziałem z tymi ludźmi w pieprzonych okopach, nie musiałem kryć LeBrona, czy Kawhi. Wygraliśmy co prawda, ale osobiście nie uznaję tego mistrzostwa. Po prostu dostałem darmowy pierścień.”
Podchodząc do tematu w ten sposób, na swój pierścień nie zasłużyło wielu zawodników w historii ligi. Kwestia zasług jest bardzo subiektywna i obiektywnie rzecz ujmując był członkiem mistrzowskiej drużyny, więc zasłużył na nagrody w równym stopniu co pozostali członkowie organizacji.
Barnes jednak nie akceptuje takich rozwiązań. Na wszystko, co osiągnął musiał ciężko pracować i nie chce nic dostawać w gratisie. Nawet jeśli mowa o pierścieniu mistrzowskim.
A Wy co uważacie o takim podejściu?
Źródło: Youtube.com/MistaMidwest