Lillard: Nie poświęcę przyjaciół dla mistrzostwa

Damian Lillard bez wątpienia bardzo chciałby zdobyć pierścień mistrzowski. Nie zamierza jednak dążyć do tego kosztem przyjaźni.

Lillard wielokrotnie podkreślał swoje przywiązanie do drużyny Trail Blazers. Rozgrywający ma w planach rozegrać całą karierę w Oregonie i zdobyć dla tego zespołu tytuł mistrzowski. Takie plany ma większość zawodników wchodzących do ligi. Spośród All-Starów można spokojnie założyć, że każdy (przynajmniej na jakimś etapie swojej kariery).

Rzeczywistość jednak bywa okrutna i wielokrotnie zawodnicy zmieniają swoje podejście. W pogoni za tytułem zmieniają klub, lub wymuszają na nim konkretne wzmocnienia. Dame jednak nie zamierza się angażować w politykę kadrową swojego zespołu:

„Zamierzam poprowadzić swój zespół do playoffs i tam dam z siebie wszystko, ale nie pójdę do biura i nie powiem: 'Musicie wymienić tego gościa na tamtego.’ Nie jestem takim gościem i nie obchodzi mnie, co inni o tym myślą. Nie chcę być tym gościem, dla którego liczy się tylko pierścień i zwycięstwa.”

Blazers grają bardzo dobrze w tym sezonie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeśli chcą powalczyć w playoffs to potrzebują zmian. Pierwszy na myśl oczywiście przychodzi C.J. McCollum. Lillard jest jednak bliskim przyjacielem z C.J-em i nie zamierza poświęcić swojego kompana dla zwiększenia szansy na zwycięstwo:

„W głębi serca doskonale wiem, jak bardzo chcę wygrywać. Chcę wygrać mistrzostwo dla tego miasta, ale nie zdradzę w tym celu kumpli z drużyny. To znaczy dla mnie znacznie więcej niż pierścień. Bo zaraz się okaże, że gość poszedł do zespołu gdzie go nie chcą, gdzie nie pasuje i za rok będzie poza ligą. Nie wezmę na siebie takiego ciężaru.”

Kobe Bryant kiwa głową z niedowierzaniem.

Podejście Lillarda jest dla niego charakterystyczne i wpisuje się w jego charakter. W normalnych okolicznościach ma też jak najbardziej sens. To jest jednak NBA i grając z samymi dobrymi kumplami nie zdobywa się tytułów (chyba, że masz na imię LeBron albo Dwyane). W takim trzonie, Lillard spędzi swoje najlepsze lata na drugiej rundzie i powiedzmy jednych przypadkowo-szczęśliwych Finałach Konferencji. Miejmy nadzieję, że zarząd Blazers jest tego bardziej świadomy i wkrótce poczyni jakieś działania, aby lepiej zbilansować ten zespół. Inaczej, Lillard będzie takie cyferki kręcił co noc, aż do kwietnia. Albo raczej tylko do kwietnia.

https://www.youtube.com/watch?v=o-z6dAUxYG0

Źródło: Youtube.com/FreeDawkins