LeBron James: Bronny nie może nazywać mnie „tatą”
Występy ojca i syna w jednej drużynie na parkietach NBA to niewątpliwie nowość. Do takiej sytuacji dojdzie w Los Angeles Lakers, gdzie LeBron James ustalił zasady swojej współpracy z synem.
Jeden z najlepszych zawodników w historii wyjaśnił, że Bronny nie może nazywać go „tatą” podczas zajęć, podkreślając potrzebę innego podejścia na boisku. Poza obiektami treningowymi ich relacja ojciec-syn wraca do normy, ale w pracy chce zachować pełen profesjonalizm.
LeBron poruszył dynamikę swojej relacji z synem w trakcie przygotowań do wspólnej pracy w profesjonalnym środowisku koszykarskim w podcaście The Shop.
39-latek jasno zaznaczył, że mimo ich więzi, zawodowe otoczenie wymaga innego podejścia.
„Nie może zwracać się do mnie „tato” w miejscu pracy. Gdy opuścimy obiekt treningowy i zamkną się bramy, mogę znów być „tatą” w samochodzie czy w domu. Ale na boisku musi nazywać mnie inaczej – na przykład “2-3”, „Bron” albo nawet „GOAT”, jeśli chce” – powiedział były gracz Cleveland Cavaliers czy Miami Heat.
LeBron wyjaśnił również, że ta zasada ma na celu stworzenie profesjonalnego środowiska, w którym obaj mogą skupić się na swoich rolach bez dodatkowej złożoności wynikającej z ich relacji rodzinnej.
„To dla mnie łatwe, bo od dawna nazywam go 'Bronny'”– wyjaśnił. „Ale dla niego to będzie pewne wyzwanie. Nie możemy mieć sytuacji, w której biegnie po boisku i krzyczy 'tato, podaj piłkę!’ albo 'tato, jestem wolny!’ – to nie zadziała” – zakończył James.
Po raz pierwszy wspomniany duet w oficjalnym meczu będzie można zobaczyć 22 października, kiedy to Lakers zainaugurują sezon starciem z Minnesotą Timberwolves.