Lakers oficjalnie poza playoffs, 61 punktów Hardena
Orlando Magic – Memphis Grizzlies: 123:116/OT
Kto by pomyślał, że tankujący Memphis (i to bez Conleya) w parze z Orlando Magic zafundują nam zdecydowanie najciekawsze widowisko tej nocy? Świetne spotkanie w którym do końca nie było wiadomo, kto wyjdzie zwycięsko.
Początkowo wszystko wskazywało na Grizzlies. Nie było nawet za bardzo widać braku Conleya, bo genialny mecz grał Tyler Dorsey (29/9), otrzymując przy tym wielkie wsparcie ze środka. Jonas Valanciunas bowiem pokazał, że Memphis mogą z nim łączyć przyszłość – 23 punkty 24 zbiórki i 4 bloki. Chyba tylko jeden środkowy w całej lidze zagrał dziś lepiej i był to równie niespodziewany wystrzał.
Memphis prowadzili 14 punktami na starcie ostatniej kwarty i mieli spokojnie dowieźć to zwycięstwo. Nie bez powodu jednak Orlando ma przydomek Magic, bo w czwartej kwarty przeszli iście magiczną przemianę i zatrzymali Grizzlies na 28% z gry (57 w trzech poprzednich). W ten sposób dokonali największego comebacku w tym sezonie.
Dogrywka? 7 zmian prowadzenia, lecz ostatecznie para Vucevic/Fournier przypieczętowała zwycięstwo nad Miśkami, którym chyba zabrakło już sił. Prawdziwym jednak bohaterem Orlando po raz kolejny był Terrence Ross (31 punktów w tym 8 trójek i 7 zbiórek). Brawo to czwarta z rzędu wygrana Orlando, które naprawdę bardzo chce zagrać w playoffs.
Grizzlies: T. Dorsey – 29 (5×3, 9 as.), J. Valanciunas – 23 (24 zb., 4 bl.), J. Holiday – 22 (4×3), C. Parsons – 17, D. Wright – 12 (7 zb., 8 as.), B. Caboclo – 9, I. Rabb – 4, J. Carter – 3, J. Washburn – 0
Magic: T. Ross – 31 (8×3, 7 zb.), E. Fournier – 27 (3×3, 8 zb., 6 as.), N. Vucevic – 25, D.J. Augustin – 20 (8 as.), J. Isaac – 11, A. Gordon – 5, W. Iwundu – 2, K. Birch – 2, M. Carter-Williams – 0
Źródło: Youtube.com/Memphis Grizzlies
Cleveland Cavaliers – Los Angeles Clippers: 108:110
Trochę szczęścia także jest potrzebne w walce o sukcesy. Los Angeles Clippers przekonali się o tym dziś, kiedy Jordan Clarkson spudłował potencjalny rzut na zwycięstwo w ostatnich sekundach. LAC mogli i powinni faulować, lecz pozwolili oddać Clarksonowi naprawdę niezły rzut i o mały włos za to nie zapłacili. Przy tak ściśniętej tabeli Zachodu, każdy mecz jest na wagę złota.
Decyzja o braku faulu była tym bardziej ryzykowna, że to Cavs byli w gazie. Przegrywali 6 punktami na mniej niż dwie minuty do końca, ale doszli na jedno posiadanie (dzięki właśnie Clarksonowi i Nance’owi), niestety Jordan tym razem spudłował. Co ciekawe, przez całą pierwszą połowę to właśnie Cavaliers dyktowali warunki. Kevin Love i Collin Sexton (który wyrasta na bardzo dobrego zawodnika), dusili starania Gallinariego i Sweet Lou.
Niestety dla nich, Clippers walczą o coś więcej niż doświadczenie i decydujących momentach wyszli na prowadzenie i dowieźli je do końca, choć mogło być różnie.
Clippers: D. Gallinari – 27, S. Gilgeous-Alexander – 16 (5 as.), L. Williams – 15 (6 as.), M. Harrell – 14 (3 bl.), L. Shamet – 13 (7 zb.), P. Beverley – 9 (5 as.), J. Green – 8 (9 zb.), I. Zubac – 6 (8 zb., 3 bl.), G. Temple – 2, W. Chandler – 0, S. Thornwell – 0
Cavaliers: K. Love – 22 (4×3, 8 zb.), C. Sexton – 20, J. Clarkson – 20, L. Nance Jr. – 14 (9 zb., 3 prz.), C. Osman – 11, D. Nwaba – 8, B. Knight – 7, T. Thompson – 4, M. Chriss – 2, A. Zizic – 0, N. Stauskas – 0
https://www.youtube.com/watch?v=pZRviAWVsUo
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
New York Knicks – Denver Nuggets: 93:111
Denver Nuggets złapali w końcówce sezonu wiatr w żagle. Oby tylko ta ich forma nie przyszła za wcześnie. Wygrali po raz 6 z rzędu i rok po tym, jak przegrali playoffy w dogrywce ostatniego meczu sezonu zasadniczego, teraz są ex-aequo na pierwszym miejscu Zachodu z Warriors.
Jako, że Denver są w gazie do wygrywania, a Knicks są w gazie do tankowania, nie było tutaj specjalnych fajerwerków. 37-18 po pierwszej kwarcie, 14 punktów przewagi do przerwy. Knicks prowadzeni przez byłego gracza Denver (Mudiay – 21/7) próbowali dokonać jakiegoś zrywu w trzeciej kwarcie i doszli na 7-8 punktów, ale to był maks ich możliwości. Jedyne co (poza porażką) może cieszyć Knicks to kolejny bardzo dobry mecz Mitchella Robinsona (16/10/3).
Nuggets zapowiadają, że nie zależy im na przewadze parkietu przez całe playoffs na Zachodzie, ale to tylko zasłona dymna. Nie mają doświadczenia w tej fazie sezonu, w RS też lepiej grają w domu – innymi słowy będą walczyć do końca o to.
Nuggets: N. Jokic – 21 (17 zb., 5 as.), J. Murray – 18 (5 as.), G. Harris – 14 (4×3), M. Morris – 13 (3×3), W. Barton – 12 (8 zb.), M. Plumlee – 11 (9 zb.), P. Millsap – 8 (9 zb.), M. Beasley – 8, T. Craig – 6, J. Hernangomez – 0, J. Vanderbilt – 0, T. Lyles – 0
Knicks: E. Mudiay – 21 (7 zb.), K. Knox – 19 (3×3), M. Robinson – 16 (10 zb., 3 bl.), M. Hezonja – 7, D. Jordan – 7 (11 zb.), D. Dotson – 6, F. Ntilikina – 5 (5 as.), H. Ellenson – 3, L. Thomas – 3, J. Jenkins – 3, K. Allen – 3, L. Kornet – 0
https://www.youtube.com/watch?v=hDOjs5byVLc
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Toronto Raptors – Oklahoma City Thunder: 109:116
OKC potrzebowali zwycięstwa. Ostatnia seria porażek wyrzuciła ich na 8 miejsce w konferencji i potencjalny pojedynek z GSW już w pierwszej rundzie. Ponadto, całkiem niedawno Raptors przejechali się przecież po Thunder. Początek jednak nie zapowiadał się wcale kolorowo.
OKC spudłowali 8 z pierwszych 10 rzutów, Raptors trafili natomiast 5/6 trójek w pierwsze kwarcie i słusznie prowadzili 29-22. Druga kwarta nie przyniosła zmian, co najwyżej poprawę wyniku dla Toronto (58-48). Prawdziwe granie zaczęło się w trzeciej ćwiartce. Grzmoty zakończyły tą część gry serią 20-4 i objęły prowadzenie trzema punktami. Raptors jeszcze myśleli, że to wygrają, ale wtedy do gry wszedł Dennis Schroder.
Niemiecki rozgrywający zdobył 12 punktów w ostatniej kwarcie. W połączeniu z kolejnymi trójkami Paula George’a, Dinozaury musiały skapitulować. W pełni zasłużone zwycięstwo Thunder – triple-double Westbrooka, 20 celnych trójek w meczu (na 43 oddane), 28 pkt George’a i 26 Schrodera. Nie mogli tego przegrać po prostu.
Toronto natomiast pozbawione Kyle’a Lowry’ego i nie mające nawet w połowie takiej motywacji jak OKC, zagrało swoje bez specjalnego żyłowania się. Martwić może kolejne słabe spotkanie Marca Gasola – co się z panem stało, panie Gasol?
Thunder: P. George – 28 (5×3, 5 as.), D. Schroder – 26 (4×3, 7 as.), J. Grant – 19 (5×3), R. Westbrook – 18 (12 zb., 13 as., 4 prz.), T. Ferguson – 11 (3×3), S. Adams – 9 (3 bl.), M. Morris – 3, N. Noel – 2, A. Nader – 0
Raptors: K. Leonard – 37 (4×3, 8 st.), P. Siakam – 25 (7 st.), D. Green – 19 (6×3, 7 zb.), S. Ibaka – 11, F. VanVleet – 8 (5 as.), J. Lin – 5, M. Gasol – 2 (6 as.), O. Anunoby – 2, N. Powell – 0 (11 zb.)
https://www.youtube.com/watch?v=hTVqJazBLx4
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Houston Rockets – San Antonio Spurs: 111:105
Derby Teksasu były dzisiaj popisem tylko jednego kowboja. James Harden wyrównał rekord kariery, w sezonie, który przejdzie do historii jako jeden z najwybitniejszych popisów ofensywnych jednego zawodnika, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Dzisiaj w pojedynkę pokonał będących w bardzo dobrej dyspozycji Spurs.
Na 4 minuty przed końcem meczu było 100-94 dla SAS. Następnie Rockets zrobili serię 13-2 i odzyskali prowadzenie. Wszystkie punkty w tym czasie dla Houston zdobył jeden zawodnik, wiecie jaki. Było to o tyle ważne, że Spurs odrobili 15 punktów straty i to oni byli w rytmie. James nie miał zamiaru jednak przegrać tego meczu. W samej pierwszej kwarcie miał 27 punktów, łącznie zza łuku trafil 9/13 rzutów. To jego 8 występ na poziomie 50+. Reszta ligi łącznie ma takich 10. Przy okazji 61 punktów to najwięcej, ile jeden zawodnik rzucił ekipie Popovicha. Jak go zatrzymać? Mówi trener D’Antoni:
„Tylko ja potrafię go powtsrzymać. Mogę go posadzić na ławce, to jedyny sposób.”
Spurs: B. Forbes – 20 (3×3), D. White – 18 (8 zb.), D. DeRozan – 16 (8 zb., 8 as.), M. Belinelli – 11, L. Aldridge – 10 (5 bl.), J. Poeltl – 8 (8 zb.), P. Mills – 8, R. Gay – 7 (9 zb.), L. Walker IV – 4, D. Bertans – 3
Rockets: J. Harden – 61 (9×3, 7 zb., 3 prz.), C. Paul – 18 (5 as.), E. Gordon – 12 (3×3), C. Capela – 7 (16 zb.), G. Green – 5, N. Hilario – 4, I. Shumpert – 3, D. House Jr. – 1, P. Tucker – 0 (10 zb.)
https://www.youtube.com/watch?v=G–qwVBIv40
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Milwaukee Bucks – Miami Heat: 116:87
Jeśli największą historią tego meczu był kolejny przystanek w pożegnalnym tournee Dwyane’a Wade’a, to wiedz, że nie trzeba tego oglądać. Naprawdę. jeszcze na początku meczu pojawiło się video z czasów Flasha na uczelni Marquette i kibice zgotowali mu owację na stojąco. Później oklaskiwali już tylko swoich zawodników, który bez większych problemów budowali przewagę.
I tak w trzeciej kwarcie urosła do kilkunastu punktów, a na starcie czwartej było już 94-69. Tym razem obyło się bez wielkich emocji i powrotów (jak w ostatnim spotkaniu tych dwóch). Fani Bucks co prawda przeżyli chwilę grozy, kiedy Giannis padł na ziemię, a następnie z grymasem bólu utykał w stronę ławki, ale okazało się to być niczym poważnym i Antek zrobił później swoje (27/8/7). Dość powiedzieć, że najlepszym strzelcem Miami był Hassan Whiteside z ławki. Dla Heat jednak każdy mecz musi się liczyć – mają zaledwie pół spotkania przewagi nad rozpędzonymi Magic w walce o 8 miejsce w konferencji.
Heat: H. Whiteside – 14 (9 zb., 3 bl.), K. Olynyk – 13 (3×3), B. Adebayo – 12 (7 zb.), D. Wade – 12, D. Jones Jr. – 11 (7 zb.), J. Richardson – 10 (5 as.), D. Waiters – 9 (3×3), J. Johnson – 4, D. Robinson – 2, R. Anderson – 0, G. Dragic – 0
Bucks: G. Antetokounmpo – 27 (8 zb., 7 as.), K. Middleton – 18 (8 zb., 10 as.), E. Ilyasova – 13 (3×3), D.J. Wilson – 11, B. Lopez – 10 (8 zb.), T. Snell – 10, E. Bledsoe – 9, G. Hill – 8, P. Connaughton – 6 (10 zb.), S. Brown – 4, T. Frazier – 0
https://www.youtube.com/watch?v=8IXwb-gkMMk
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto
Los Angeles Lakers – Brooklyn Nets: 106:111
Karma is a bitch! Jest w tym pewna wręcz poetycka sprawiedliwość. D’Angelo Russell odrzucony przez LAL, głównie z powodu tego, że nie potrafi prowadzić drużyny, pozbawia playoffowych marzeń Jeziorowców. Robi to prowadząc zespół, który miał przegrywać do zwycięstwa nad zespołem, który miał być potęgą. Tym samym Lakers nie mają już nawet matematycznych szans.
Spotkanie było nadzwyczaj wyrównane i de facto do połowy 4 kwarty drużyny szły niemal punkt za punkt (23 zmiany prowadzenia w całym meczu). Prowadzeni jednak przez Russella i Harrisa Nets odskoczyli w końcówce i dowieźli zwycięstwo, bardzo ważne w kontekście ich walki o 6 miejsce na Wschodzie. Co prawda LAL mieli swoje szanse w ostatnich minutach, ale LeBron James po raz kolejny zawalił sprawę, chociaż w tym przypadku trochę pechowo:
Absolutnie kosmiczny mecz natomiast zagrał w Lakers Javale McGee. Po dobrym początku sezonu, Javale trochę zniknął z radarów, ale teraz zagrał najlepsze spotkanie w karierze. 33 punkty, 20 zbiórek i 6 bloków? Kurcze wygląda jak linijka Shaqa. W dodatku zrobił to na Jarrecie Allenie, który defensorem jest przecież dobrym. Brawo Javale!
Nets: J. Harris – 26 (6×3), D. Russell – 21 (4×3, 13 as., 3 prz., 6 st.), S. Dinwiddie – 19, D. Carroll – 15 (3×3), E. Davis – 14 (15 zb.), J. Allen – 13 (11 zb.), R. Kurucs – 3, J. Dudley – 0, C. LeVert – 0
Lakers: J. McGee – 33 (20 zb., 6 bl.), L. James – 25 (9 zb., 14 as., 8 st.), K. Kuzma – 18 (3×3), A. Caruso – 10 (8 zb.), K. Caldwell-Pope – 7, R. Rondo – 5, R. Bullock – 5, T. Chandler – 3 (7 zb.), J. Williams – 0, M. Wagner – 0, I. Bonga – 0
https://www.youtube.com/watch?v=gXugmT1trwg
Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto