Kevin Love nie zamierza opuszczać Cleveland Cavaliers
Trudny orzech do zgryzienia przed zarządem Cleveland Cavaliers. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, Kevin Love i jego agent nie są zainteresowani wykupieniem kontraktu, na co mocno liczyli włodarze Cavs. To oznacza, że skrzydłowy najprawdopodobniej nie opuści Kawalerzystów w najbliższych miesiącach, odciążając tym samym ich salary cap.
O tym, że Love nie ma ochoty grać dłużej w Ohio wiadomo nie od dziś. Sam zawodnik publicznie dawał temu wyraz swoim zachowaniem w meczach, w których występował w ostatnich sezonach:
Władze Cavs mają podobne odczucia co do tej współpracy i zdecydowały się pójść w innym kierunku. Najlepszy wyraz dały temu swoimi ruchami w ostatnich tygodniach. Najpierw wybrano w drafcie podkoszowego Evana Mobleya, następnie przedłużono kontrakt ze środkowym Jarrettem Allenem, a ostatnio dodano do rotacji Lauriego Markkanena.
Dlatego też, regularnie powraca temat odejścia skrzydłowego. Niestety maksymalny kontrakt, jaki lekką ręką dał mu Koby Altman, w połączeniu z regularnymi problemami zdrowotnymi sprawiają, że nie ma chętnych do transferu Love’a. Z tego powodu w ostatnim czasie Kawalerzyści kontaktowali się z otoczeniem zawodnika, aby dopiąć wykupienie jego kontraktu. I choć początkowo negocjacje poruszały się do przodu, to jak poinformował ostatnio Adrian Wojnarowski, ostatecznie nic z tego. Love zakomunikował zarządowi Cleveland, iż nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem i chcąc się go pozbyć, Cavs muszą znaleźć chętnych na jego w pełni gwarantowane 60 milionów dolarów za kolejne dwa lata.
Trochę ciężko pojąć podejście Kevina w tej sytuacji. Co prawda przy wykupieniu kontraktu musiałby się liczyć z utratą części pieniędzy pozostałych w kontrakcie, lecz w zamian mógłby wreszcie zacząć regularnie grać. W dodatku dołączając do zespołu faktycznie mającego szanse na sukces w playoffach. Wystarczy spojrzeć jak odmieniło to ostatni etap kariery Blake’a Griffina, który z przepłaconej gwiazdy zaczął być postrzegany w lidze jako świetny zadaniowiec. Na brak zainteresowania na rynku, Love z pewnością nie mógłby narzekać. Pytać o niego zdążyli już Brooklyn Nets, LA Lakers i Golden State Warriors.
Tam mógłby odbudować swoją karierę. Grzejąc ławkę dołujących przez kolejny sezon Cavaliers raczej tego nie zrobi. A przecież wciąż ma jeszcze trochę do zaoferowania: