Houston Rockets dołączają kolejnego weterana
Houston Rockets zatrudniają kolejne wsparcie na nadchodzący sezon. Do ich drużyny dołączy bowiem stary znajomy, Ryan Anderson.
Anderson dogadał się z Rockets w sprawie częściowo gwarantowanego kontraktu. Nie wiadomo na jaką kwotę opiewa umowa, lecz jak poinformował Shams Charania, większość kontraktu będzie jednak w pełni zagwarantowane.
Podwajamy powitalny bonus od PZBUK – nawet 500 zł
Houston to dobrze znane środowisko dla Ryana, w końcu to właśnie w Teksasie zaoferowali mu ogromny, 80-milionowy kontrakt. Silny skrzydłowy grał w barwach Rakiet w latach 2016-2018 notując w tym czasie solidne 12 pkt i 5 zb na mecz przy niemal 40% celności zza łuku. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że już drugi sezon był w jego wykonaniu wyraźnie słabszy. Teraz Anderson jest już cieniem tego gracza, co niegdyś.
Zeszły sezon spędził w Phoenix Suns i Miami Heat, nie potrafiąc wywalczyć minut na parkiecie w żadnym z nich. Po tym jak łącznie notował 2,5 pkt i 2 zb na mecz przy 22% za trzy, został zwolniony 6 lipca. Wydawało się, że mało mobilny, 31-letni stretch-four, który trafia około 20% z dystansu nie znajdzie już zatrudnienia w lidze.
Tymczasem okazuje się, że Daryl Morey musi być naprawdę fanem talentu Andersona, skoro chce poświęcić dla niego miejsce w składzie. Tym bardziej, że chętnych do gry w Houston raczej nie brakuje. Trudno sobie wyobrazić, żeby Ryan był większym wzmocnieniem na czwórce niż na przykład Luc Mbah a Moute. Najwidoczniej jednak w Houston myślą inaczej.
Źródło: Youtube.com/AIR Highlights