Historyczne zwycięstwo Popovicha, tragiczni Mavs dają zwycięstwo Lakers
Gregg Popovich wspina się na liście all-time zwycięstw, Houston Rockets wciąż dominują, a młodzież Lakers przełamuje się przy wielkiej pomocy ze strony Mavericks.
Detroit Pistons – San Antonio Spurs: 107:119
Piąte z rzędu zwycięstwo San Antonio, co jest rekordem na ten sezon, a Ostrogi są obecnie na szóstej pozycji w tabeli. Kto się kończy? Popovich? To było jego 1221 zwycięstwo w karierze trenera, czym zrównał się z Jerrym Sloanem na trzeciej pozycji. 581 wygrana na wyjeździe co daje drugie miejsce w historii (pierwszy Pat Riley ma zaledwie dwie więcej).
Mecz rozstrzygnięty w najbardziej Spursowskim stylu. Przegrywając w połowie pierwszej kwarty, Ostrogi wzięły czas, po czym jakieś 20 sekund później wzięli kolejny timeout, bo ich trener tak się zdenerwował po stracie piłki. Od tamtej chwili zanotowali serię 23-2, po której objęli spokojnie dowiezione prowadzenie.
Po stronie Detroit klasyka gatunku – bardzo dobry mecz Griffina, wsparcie Drummonda i nic więcej. Coraz więcej wskazuje na to, że faktycznie Nick Nurse zbudował zeszłorocznych Raptors, a Dwane Casey to wciąż średniak. Ale z tytułem Trenera Roku jeszcze potrenuje w tej lidze kilka ładnych lat.
Spurs: D. DeRozan – 26 (7 zb., 9 as.), L. Aldridge – 25, D. White – 17, B. Forbes – 15 (3×3), P. Mills – 13, M. Belinelli – 9, J. Poeltl – 7, D. Bertans – 5 (5 as.), P. Gasol – 2
Pistons: B. Griffin – 34 (8 as.), A. Drummond – 19 (14 zb., 3 prz., 5 st.), R. Jackson – 14, R. Bullock – 13 (3×3), J. Leuer – 10, L. Kennard – 10, B. Brown – 4, J. Calderon – 3, S. Johnson – 0, L. Galloway – 0, G. Robinson III – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
Boston Celtics – Brooklyn Nets: 116:95
Świetne spotkanie Celtics. Najsłabsze od dawna spotkanie Nets. Brooklyn już w pierwszej kwarcie zanotował 11 strat. Skończyli z rekordowym wynikiem 25. Mimo tego do przerwy przegrywali ledwie 11 punktami, a co więcej – w trzeciej kwarcie doszli Boston na 5 punktów. To jednak było wszystko na co ich było stać w tym meczu – od tamtej pory już nie zagrozili Celtom.
„To byli starzy Nets” – te słowa najlepiej oddają postawę Brooklynu w tym meczu. Ostatnio grali tak dobrze, że musiał się w końcu trafić słabszy dzień.
Skoro Nets zagrali tak źle, a tyle czasu byli w grze, to czemu niby to było dobre spotkanie Celtics? 37 asyst przy 47 koszach. Dzielili się piłką fantastycznie i zagrożenie nadchodziło dzisiaj z każdej strony. Jeśli w ten sposób będą wykorzystywać swoją głębię składu, to jestem spokojny o ich wyniki w tym sezonie i postseason.
Nets: R. Kurucs – 24 (5×3), S. Dinwiddie – 15, K. Faried – 13 (12 zb.), E. Davis – 11 (9 zb.), S. Napier – 10 (6 as., 5 st.), T. Graham – 9, J. Allen – 6 (8 zb.), D. Russell – 5 (5 as., 6 st.), T. Pinson – 2, J. Dudley – 0
Celtics: K. Irving – 17 (6 as., 3 prz.), J. Tatum – 16, M. Morris – 12 (3×3), A. Horford – 12 (9 zb., 5 as.), M. Smart – 12 (4×3, 7 as.), G. Hayward – 12, D. Theis – 11 (8 zb.), T. Rozier – 10, S. Ojeleye – 4, J. Brown – 4, B. Wanamaker – 4, R. Williams – 2, G. Yabusele – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
Houston Rockets – Denver Nuggets: 125:113
Denver Nuggets przystępowali do meczu po pięciu kolejnych zwycięstwach i wydawało się, że jeśli ktoś ma tutaj zatrzymać Hardena to będą to Bryłki. Nic z tych rzeczy – dzisiaj Broda dostał znakomite wsparcie od kolegów i Houston zagrało jak prawdziwa drużyna trafiając 22 trójki.
Oczywiście, Harden swoje zrobił, nie tylko zaliczając kolejne starcie z 30+ punktów. Dorzucił 14 asyst (głównie do Capeli) i machnął parę highlightów:
Harden dropped Jamal Murray AND hit the three 😱 #SCtop10 pic.twitter.com/poMLGmvkrK
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) January 8, 2019
Oprócz Jamesa – rekord kariery Clinta Capeli, siedem trójek Tuckera, sześć trójek Greena i mamy odpowiedź na to, co dlaczego Nuggets przegrali. Nie było szans, kiedy trzeba podwajać MVP ligi, a jego partnerzy po podaniach i trafiają trójki i kończą pod koszem.
Nuggets: N. Jokic – 24 (13 zb., 8 st.), M. Morris – 21 (5 as.), G. Harris – 14, M. Beasley – 14, J. Murray – 13, P. Millsap – 6, M. Plumlee – 6, T. Craig – 5, T. Lyles – 4, J. Hernangomez – 3, B. Goodwin – 3
Rockets: J. Harden – 32 (6×3, 14 as., 6 st.), C. Capela – 31 (9 zb.), P. Tucker – 21 (7×3, 4 prz.), G. Green – 21 (6×3), D. House Jr. – 6, J. Ennis III – 5, N. Hilario – 5, A. Rivers – 4 (6 as.), B. Knight – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
Milwaukee Bucks – Utah Jazz: 114:102
Mecz trochę ustawiła kontuzja Ricky’ego Rubio po zaledwie pięciu minutach walki. Mimo wszystko Jazz nie złożyli broni i dzielnie rywalizowali z Milwaukee. Ba, po bardzo wyrównanej pierwszej połowie, w trzeciej kwarcie zaczęli dominować. Niestety dla nich Malcolm Brogdon nie zamierzał zostawiać Giannisa samego i trzymał Koziołki w grze.
W czwartej kwarcie to właśnie Mr President do spółki z Lopezem poprowadzili Bucks, a Antek spadł za faule na minutę przed końcem. Oczywiście wcześniej zrobił 30/10. W Milwaukee na uznanie zasługuje Thon Maker – 15 pkt z ławki – trochę o sobie przypomniał. Akurat on powinien korzystać na zmianie trenera, bo Mike ceni rzucających centrów, ale Maker forsowany niegdyś na wielki talent zagubił się na ławce. Może to będzie jego przebudzenie.
Jazz znów spadli poniżej 50% zwycięstw, ale dzielnie pozostają w grze o playoffy. Strasznie się męczą w tym sezonie.
Jazz: D. Mitchell – 26 (6×3, 7 st.), R. Gobert – 14 (15 zb.), D. Favors – 12 (7 zb., 3 bl.), J. Crowder – 12, R. Neto – 10 (5 as.), R. Rubio – 9, K. Korver – 9, R. O’Neale – 8, J. Ingles – 2 (6 as.), T. Cavanaugh – 0, G. Niang – 0, N. Mitrou-Long – 0
Bucks: G. Antetokounmpo – 30 (10 zb.), M. Brogdon – 21 (5 as.), B. Lopez – 15 (3×3, 8 zb., 3 bl.), T. Maker – 15, K. Middleton – 14 (7 zb., 5 as.), E. Bledsoe – 6 (6 as., 3 prz., 6 st.), E. Ilyasova – 6, T. Snell – 5, S. Brown – 2, G. Hill – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
New Orleans Pelicans – Memphis Grizzlies: 114:95
Ciekawe i wyrównane spotkanie przez jakieś 2,5 kwarty. Na tyle wystarczyło Miśkom sił, aby powalczyć z Pelikanami. Później jednak Randle zapakował z góry dając sygnał do ataku i budując przewagę, której Mike Conley już nie potrafił odrobić.
Piszę Conley, nie Grizzlies, ponieważ jedynie on w tym starciu stanowił regularne zagrożenie dla przeciwników. Reszta jego kolegów, a szczególnie Marc Gasol nie była szczególnie aktywna. Może wynika to z większej presji w obronie jaką zaserwowały im Pelikany? To ich drugie zwycięstwo i drugie zatrzymanie rywali poniżej 100 punktów. Może z tego wynikło 18 strat Memphis? A może po prostu oszukali nas swoją formą na wcześniejszym etapie, bo przegrali 13 z ostatnich 16 meczów.
Niewiele lepiej w Nowym Orleanie, dla których to była druga wygrana z rzędu. Ostatni raz taką serię zaliczyli w połowie listopada. Oczywiście siłą napędową był pan z jedną brwią:
Grizzlies: M. Conley – 22 (4×3, 10 as.), J. Green – 16, J. Jackson Jr. – 12, O. Casspi – 9, G. Temple – 8 (3 bl.), J. Noah – 8 (8 zb.), M. Gasol – 7, K. Anderson – 5 (5 as.), J. Holiday – 4, I. Rabb – 2, Y. Watanabe – 2, J. Carter – 0
Pelicans: A. Davis – 36 (13 zb., 3 bl.), F. Jackson – 17 (3×3), J. Randle – 15 (9 zb.), J. Holiday – 13 (6 as., 4 prz.), E. Payton – 11 (3 prz.), J. Okafor – 9 (7 zb.), D. Miller – 7, T. Frazier – 6, C. Diallo – 0, I. Clark – 0, K. Williams – 0
Źródło: Youtube.com/Motion Station
Dallas Mavericks – Los Angeles Lakers: 97:107
To miało być wreszcie przełamanie Mavs. Przegrali ostatnie dwa spotkania z Lakers w tym sezonie i teraz z osłabionymi Jeziorowcami mieli sobie poradzić. Tymczasem przełamanie nadeszło, ale ze strony pary Ingram/Ball.
Po ostatnim upokorzeniu z Wolves, Luke Walton narzekał, ze potrzebuje więcej zaangażowania od swoich młodych liderów. Panowie wzięli to sobie mocno do serca i zagrali tak jak przystało na drugie wybory w drafcie. Szczególnie Ball robił wrażenie dzisiejszej nocy. Tata pewnie dumny!
Te ich popisy tak naprawdę byłyby nieistotne, gdyby nie wybitna pomoc ze strony Dallas. Mavericks prowadzili 13 punktami do przerwy i spokojnie szli po swoje. Po zmianie stron, stracili talent jak w Kosmicznym Meczu. Pamiętacie upokarzającą połowę meczu w wykonaniu Utah? Mavs nie byli wiele lepsi – 30 punktów w drugiej części i 11 strat. Spośród zaledwie 11 trafionych koszy, 6 należało do Doncica, który jako jedyny zagrał na poziomie.
Liderem asyst w całym meczu wśród Mavs był Barea – 3 podania kończące. Dramat. Przy okazji – Luka już dostaje gwizdki jak prawdziwy All-Star:
Lakers: B. Ingram – 29 (6 as.), L. Ball – 21 (4×3, 7 zb., 5 as.), J. Hart – 14 (12 zb., 6 as., 5 prz.), K. Kuzma – 13, M. Beasley – 13, J. McGee – 8 (10 zb.), I. Zubac – 4, K. Caldwell-Pope – 3, T. Chandler – 2, S. Mykhailiuk – 0, L. Stephenson – 0
Mavericks: L. Doncic – 27 (8 zb.), H. Barnes – 11, D. Smith Jr. – 11 (3 prz.), J.J. Barea – 11, D. Jordan – 10 (19 zb., 3 bl., 5 st.), D. Powell – 8 (7 zb.), D. Finney-Smith – 8 (8 zb.), W. Matthews – 5, D. Harris – 4, D. Nowitzki – 2, M. Kleber – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
Portland Trail Blazers – New York Knicks: 111:101
Wyrównana pierwsza połówka tego spotkania świadczyła jedynie o jakimś dołku formy w Portland. Jeśli wygrywasz z Knicks zaledwie jednym punktem, a najlepszym strzelcem Nowego Jorku jest Mario Hezonja, to wiesz, że robisz coś źle. Na szczęście w drugiej połowie się ogarnęli, głównie za pomocą Jusufa Nurkica.
Nurk rozegrał czwarte kolejne spotkanie z 20 punktami na koncie i w ostatnim czasie wyrósł na pierwszą opcję Blazers. Fani Portland znów mogą marzyć o drugiej rundzie, bo przy takie formie swojego centra kto wie.
Z historii okołosportowych – Hedo Turkoglu trochę się pospinał na Twitterze z Enesem Kanterem w temacie London Game. Turkoglu wspiera obecnego prezydenta Turcji, Kanter wręcz przeciwnie i panowie wymienili kilka epitetów. Szkoda, ze polityka dzieli dwóch najlepszych tureckich koszykarzy ostatnich lat.
Knicks: E. Kanter – 18 (14 zb.), E. Mudiay – 17 (7 as., 3 prz.), N. Vonleh – 16 (3×3, 14 zb.), M. Hezonja – 14 (7 zb., 3 prz.), T. Burke – 10, K. Knox – 8, L. Kornet – 6, T. Hardaway Jr. – 5, D. Dotson – 5, A. Trier – 2
Trail Blazers: J. Nurkic – 20 (8 zb.), D. Lillard – 17 (9 as.), C. McCollum – 17, S. Curry – 13 (3×3), J. Layman – 10 (10 zb.), E. Turner – 10, M. Leonard – 9, A. Aminu – 8 (9 zb.), Z. Collins – 7, M. Harkless – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights
Sacramento Kings – Orlando Magic: 111:95
Kings przerwali serię czterech porażek z rzędu, wszystkich przegranych w końcówkach spotkań. Dlatego też dzisiaj, mając takiego przeciwnika nie zamierzali w ogóle doprowadzać do emocji w ostatnich minutach. Już drugą kwartę ich ławka zaczęła od serii 20-2. Zatrzymali Orlando na 17 punktach w tej części i 31% w całej pierwszej połowie. Po trzech częściach prowadzili już 90-62 i można było odpoczywać.
Do gry wrócił Marvin Bagley i ładnie się pokazał notując 8 pkt i 6 zbiórek w 20 minut gry. Królom przewodził oczywiście Fox ze wsparciem Bogdanovica. Po 40 spotkaniach Sacramento mają bilans 20-20. Niech oni dojadą do playoffów, błagam.
Magic, jak to Magic – zaczęli dobrze sezon, nawet niedawno byli w ósemce, ale teraz wszystko wraca do normy. Jedyną miłą informacją, jest nieustannie świetna forma Terrence’a Rossa. Uciekaj stamtąd człowieku!
Magic: T. Ross – 20 (5×3), N. Vucevic – 18 (13 zb.), E. Fournier – 15 (4×3), W. Iwundu – 11, A. Gordon – 10 (9 zb.), I. Briscoe – 9, D.J. Augustin – 6, J. Martin – 4, J. Isaac – 2, J. Simmons – 0, M. Bamba – 0, K. Birch – 0, J. Grant – 0
Kings: D. Fox – 20 (5 prz.), B. Bogdanovic – 15 (3×3, 8 zb., 7 as.), B. Hield – 13 (3×3), W. Cauley-Stein – 11 (11 zb.), J. Jackson – 11, Y. Ferrell – 10, M. Bagley III – 8, H. Giles – 7, F. Mason III – 6, N. Bjelica – 4, K. Koufos – 4 (7 zb.), S. Labissiere – 2, B. McLemore – 0
Źródło: Youtube.com/MLG Highlights