Gregg Popovich problemem Team USA?
Nie tego spodziewali się Amerykanie po swoich koszykarzach. Team USA rozpoczął zmagania olimpijskie od porażki 76-83 z reprezentacją Francji, przegrywając na Igrzyskach po raz pierwszy od 2004 roku, kiedy to ulegli Argentynie na etapie półfinału. Przegrana w meczu otwierającym Igrzyska przywołuje w Stanach złe wspomnienia właśnie z Aten, gdzie w pierwszym spotkaniu Team USA został sensacyjnie pokonany przez Portoryko.
Licząc sparingi rozegrane w tym miesiącu w Las Vegas, w ostatnich 5 meczach Amerykanie mają bilans 2-3. Co prawda tylko spotkanie z Francją było o punkty. Mimo wszystko jednak, tak częste porażki Team USA nie są czymś normalnym. Kiedy dodamy do tego kompromitację na mistrzostwach świata w Chinach, trudno nie mówić o małym kryzysie w kadrze narodowej. Szczególnie jeśli przypomnimy bilans trenera Krzyzewskiego, który przez 11 lat pracy zanotował jedną przegraną (przy 88 zwycięstwach). Czy możliwe zatem, iż problem leży w trenerze?
Te słowa brzmią niewiarygodnie zważywszy na fakt, że selekcjonerem kadry jest obecnie Gregg Popovich. Pop jest nie tylko jednym z najlepszych trenerów w historii, ale też uniwersalnie szanowaną osobą w świecie NBA. Tymczasem wygląda na to, że w roli trenera zespołu narodowego nie odnajduje się za dobrze. Jak informuje Joe Vardon z The Athletic, w zespole wyraźnie rośnie niezadowolenie zawodników. Po porażce z Francją, część graczy głośno narzekała na rozwiązania ofensywne. Nie podobała im się „gra w stylu San Antonio” i sugerowali, iż znają lepsze rozwiązania taktyczne. Sam trener podobno bardzo przejmuje się swoim bilansem w roli selekcjonera kadry. Pop nadmiernie rozmyśla i analizuje rozegrane mecze, w szczególności te przegrane. Wszystko to sprawia, że atmosfera wewnątrz zespołu daleka jest od sielankowej.
Oczywiście sytuacja nie jest taka prosta, a powodów słabszej postawy Amerykanów jest znacznie więcej. Bardzo krótki okres przygotowawczy, w którym zresztą zabrakło całkowicie trzech kluczowych graczy (Holiday, Booker, Middleton). Inne zasady gry, do których Amerykanie nie są tak przyzwyczajeni, jak ich rywale. I oczywiście rosnący z każdym rokiem poziom na arenie międzynarodowej. Mimo wszystko jednak roztrwonienie przewagi na minuty przed końcem i pozwolenie rywalom na serię 14-0 w końcówce nie przystoi klasowej drużynie.
Czy problemem faktycznie jest system? Sam Popovich przed startem igrzysk wspominał, że jego zespół nie miał czasu przećwiczyć konkretnych zagrywek i będzie się opierał bardziej na ogólnych konceptach. Może w istocie zabrakło czasu, aby ligowe gwiazdy nauczyć współpracy charakteryzującej ekipę Spurs. Na tym etapie to już bez znaczenia tak naprawdę. Team USA musi zacząć wygrywać nieważne w jakim stylu tego dokona.
Najbliższa okazja do złapania właściwego rytmu i zgrania już jutro o 6 40 przeciwko Iranowi. Jaką koszykówkę zobaczymy tym razem?