Gorąca wymiana zdań na linii Russell Westbrook – Stephen A. Smith
Doszło do pewnego napięcia pomiędzy Russellem Westbrookiem, a dziennikarzem ESPN, Stephenem A. Smithem. Rozbiło się o mecz Westbrooka, w którym zanotował on historyczne wręcz statystyki 35 punktów, 14 zbiórek i 21 asyst. Dokładniej rzecz ujmując, o reakcję Smitha na ten mecz. W programie ESPN – z właściwą sobie dozą 'krzykactwa’ – uznał, że nic go ten mecz nie obchodzi. Uzasadnił to tym, że Westbrook i tak nic nie osiągnie, że tyle razy grał z dobrymi zawodnikami u boku i nic nie osiągnął i że przez tyle lat powinien był nauczyć się rzucać z dystansu:
Później swój krzykliwy przekaz trochę złagodził, mówiąc jednak w istocie o tym samym:
Na reakcję zawodnika nie trzeba było czekać. Zapytany o wypowiedź Smitha przez dziennikarza, udzielił dość wyczerpującej odpowiedzi:
„Gram w koszykówkę przez całe swoje życie. […] To ważne, żeby nie pozwolić ludziom odwieźć cię od twojego celu, twojego plany, od rzeczy które są twoim przeznaczeniem na tym świecie. […] Siedzę z tyłu, nie mówię wiele. Rzeczą, na którą nie będę jednak więcej pozwalał, jest tworzenie przez ludzi narracji i ciągłe gadanie na mój temat bredni bez powodu – bo to ja kładę to na szali każdej nocy. Używam swojej platformy, by móc pomagać ludziom na całym świecie. Nikt mi tego nie odbierze. […] Tak jak mówiłem, tytuł mistrzowski nie zmieni mojego życia. Jestem szczęśliwy. Mistrzem byłem już za sprawą samego dostania się do NBA. Dorastałem na ulicach. Jestem mistrzem. Nie muszę zdobywać tytułu. Znam wielu graczy, którzy mają tytuł i są nieszczęśliwi, nie zrobili nic dla swojej społeczności, dla ludzi na świecie. Dla mnie, człowieku, moje dziedzictwo nie opiera się na tym, co robię na parkiecie. Nie będę grał w koszykówkę przez całe życie. […]”
Całość tutaj:
Z jednej strony, rzeczy o których mówi Stephen A. Smith są prawdą – Westbrook nie zaliczył w swojej karierze spektakularnych osiągnięć zespołowych, jego styl gry nie zawsze pomaga jego zespołowi, a jego rzut przez lata powinien był się poprawić – wiele by to ułatwiło. Z drugiej jednak strony… Wiadomo, że Stephena A. Smitha trudno traktować poważnie, wyrobił sobie przez lata reputację dziennikarza szukającego emocji i narracji. Tworzenie takiego materiału po – co by nie było – historycznie dobrym meczu Russella Westbrooka, jest skalkulowane na kontrowersję. Koniec końców – czy wszyscy w tej lidze muszą być zwycięzcami? Tacy zawodnicy jak Westbrook – nawet jeśli pewnie niczego nie wygra – dodają tej lidze wiele emocji i kolorytu. Dzięki takim zawodnikom jest sens w tym, by w NBA grało 30 zespołów, a nie cztery mające szanse na tytuł.
Koniecznie dajcie znać co myślicie w komentarzach.