Finały NBA: Boston po raz drugi! Bezbłędny Holiday, Doncic bez pomocy
Za nami drugi mecz Finałów NBA. Ten był znacznie bardziej wyrównany niż pierwszy – w tym były momenty, w których można było wierzyć w wygraną Mavs. Ba, cała pierwsza połowa była wyrównana, a nawet pod koniec było jeszcze trochę gorąco.
Mecz trzymał więc lepiej temperaturę, choć trudno uznać, że był to „lepszy mecz”, tak czysto koszykarsko. Celtics popełnili 10, Mavericks aż 15 strat. Oba zespoły trafiały na poziomie 23-25% za trzy, oba oddały przynajmniej 20 rzutów wolnych. Jak to bywa przy okazji Finałów, był to mecz grany poniekąd w błocie.
Ostatecznie przed przeniesieniem się serii do Teksasu mamy wynik 2:0:
DAL – BOS – 98:105 [0-2]
Cały mecz czekaliśmy na ten jeden moment – tę jedną przechylającą szalę sekwencję pod koniec czwartej kwarty. Mogliśmy o tym nie wiedzieć, kiedy Boston prowadził przez całą czwartą kwartę, a w pewnym momencie wyszedł na kilkunasto-punktową przewagę. Wtedy coś się jednak zacięło. Przez dwie minuty Celtics spudłowali wszystkie 5 rzutów, popełnili stratę i trzy faule; Mavericks 5 ze swoich 9 punktów w tej serii zdobyli z rzutów wolnych, nagle ucinając przewagę z 12 do tylko 5 punktów.
Z niczego Dallas nagle na minutę przed końcem jest już tylko -5 i chyba walczy jeszcze o wygraną.
Derrick Jones Jr. blokuje wjazd z piłką Tatuma, PJ Washington zbiera piłkę, daję ją Irvingowi i jedzie do kontry, która przybliży Dallas na jedno posiadanie. Tam jednak był już z ręką Derrick White:
Blok Derricka White’a zamknął mecz. Za chwilę Jaylen Brown trafił jeszcze layup nad zrezygnowanym Luką Donciciem i było po wszystkim:
Gdyby nie ta nagła seria pudeł połączonych z faulami Bostony w ostatnich minutach, to mogło być kolejne zwycięstwo bez większych emocji. Choć w pierwszej połowie Mavericks szli kosz za kosz z Bostonem, Luka Doncic lepiej radził sobie w ofensywie w pick’n’rollach, to w trzeciej kwarcie Celci zaczęli jednak odjeżdżać. Tutaj ścięciem bez piłki Jrue Holiday kompletnie gubi Kyrie Irvinga i po świetnym podaniu Tatuma daje kilkunasto-już-punktową przewagę:
Skoro już mamy highlight z Jrue Holiday’em, trzeba powiedzieć – był to bohater tego meczu. Tak, jak kilka dni temu bohaterami byli Jaylen Brown i Kristaps Porzingis, tak dziś światło reflektorów pada na Jrue. Co mówi po meczu gość, który zdobył najwięcej punktów w drużynie, trafił prawie wszystkie rzuty, nie popełnił straty i był świetny w obronie? Wspomina o tym, że to Jayson Tatum jest liderem. Może coś jest na rzeczy z tą lekką zazdrością Tatuma?:
„Szczerze, to myślę, po prostu wykorzystałem okazję. Dużo z tych akcji było dzięki JT [Jaysonowi Tatumowi – przyp. red.]. JT atakował kosz, oni go podwajali, a on podejmował dobre decyzje… To, jak dziś grał, to jak nas prowadził, jak dostawał się do pola 3 sekund… To był jego mecz.”
– Jrue Holiday
Nie można odmówić Holiday’owi racji. Tatum znów nie był skuteczny – trafił tylko 6/22 z gry, w tym 1/7 za trzy – ale obrona była na nim mocno skupiona, a on potrafił to momentami wykorzystywać. Stąd oprócz 18 punktów i 9 zbiórek także aż 12 asyst. Był też znów dobry w obronie.
Błyszczał jednak Jrue. Rozgrywający Bostonu trafił aż 11/14 rzutów z gry (78,6%), do 26 punktów dokładając 11 zbiórek, 3 asysty i ani jednej straty. Kapitalny występ:
Tatum statystycznie nie błyszczał, ale Jaylen Brown tym razem też nie wypadł tak dobrze jak ostatnio. Nie był już aż tak aktywny w ataku, oddał tylko 15 rzutów na 21 punktów, a 7 asyst okupił aż 6 stratami. Trafił też tylko 1/5 za trzy, z Tatumem składając się na 2/12.
Jak w ogóle Boston wygrał ten mecz, trafiając łącznie 25% za trzy i tylko 45% z gry, czyli mniej niż rywale?
Cóż, rywale byli dziś po prostu znów mocno jednowymiarowi. To był Luka Doncic i tylko Luka Doncic.
Słoweniec zdobył aż 32 punkty, 11 zbiórek, 11 asyst i 4 przechwyty, trafiając dobre 57% z gry, w tym 4/7 za trzy. Trafił 4 z 6 trafionych przez drużynę trójek. To trochę mówi o tym, jakie wsparcie w ataku dostaje od kolegów. Próby angażowania innych opłacił popełnieniem aż 8 strat, ale wciąż był to świetny indywidualnie występ Luki:
Drugo najlepszy strzelec Dallas, PJ Washington, zdobył 17 punktów, trafiając 1/5 zza łuku. Kyrie Irving trafił 7/18 z gry na 16 punktów i 6 asyst grając zupełnie niezapadający w pamięć mecz. Może rację miał dziś młody kibic Bostonu? Najpierw poprosił Doncicia o zdjęcie, a potem bezczelnie wypalił:
„ALE I TAK BOSTON W CZTERECH”
Jeśli Dallas Mavericks nie znajdą sposobu na przeniesienie części odpowiedzialności ofensywnej na innych niż Docnic, tak może się to skończyć. Skutecznośc na poziomie 23% za trzy, 15 strat, brak przewagi na deskach – tak ciężko będzie wygrać mecz w tej serii.