EuroBasket 2022 rozpoczęty! Ceremonia dla Dirka, trudna przeprawa Doncicia

EuroBasket 2022 rozpoczęty! Ceremonia dla Dirka, trudna przeprawa Doncicia

EuroBasket 2022 rozpoczęty! Ceremonia dla Dirka, trudna przeprawa Doncicia
Photo by Alexander Scheuber/Getty Images

Za nami pierwszy dzień EuroBasketu 2022! Sześć meczów, w tym kilka bardzo emocjonujących, oraz na wysokim, europejskim poziomie.

Francja 62:76 Niemcy

Przede wszystkim na hali w Kolonii, w trakcie turnieju, którego 1/5 odbędzie się właśnie w tym mieście, a Finał w Berlinie, doszło do kolejnej ceremonii zastrzeżenia numeru Dirka Nowitzkiego – tym razem na poziomie reprezentacyjnym. Dirk karierę skończył 2 lata temu, ale rzeczywiście był idealny moment. Przemówili oficjele FIBA, przemówił prezydent Niemiec, a koszulka z numerem #14 powędrowała pod kopułę:

Rola gospodarzy, pełna hala, uroczystość Dirka, oczy Świata zwrócone na niemiecką koszykówkę – to im pomogło. Francuzi na ich tle wypadli bardzo nijako. To oczywiście zasługa kapitalnej, stereotypowo niemiecko wręcz poukładanej defensywy. Tylko 63 punkty tak mocnego zespołu jak Francja? Niemcy zmusili ich do aż 17 strat. Rudy Gobert 11 punktów, ale nie robił wielkiej różnicy. Evan Fournier 7 punktów, 2/10 z gry. Jeden Guerschon Yabusele pokazał się z dobrej strony – jego 18 punktów pozwoliło nie dostać totalnych batów.

Niemcy bardzo agresywni w obronie, bardzo zaangażowani i mocno dywersyfikowali opcje ofensywne. Najlepszym punktującym Johannes Thiemann z ławki, 14 oczek, ale po 13 oczek dorzucili (też z ławki) Maodo Lo i Niels Giffey. Dennis Schroeder, Franz Wagner i Daniel Theis kolejno 11, 8 i 8 punktów. Pokuszę się o stwierdzenie: niespodzianka. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak wielu kluczowych graczy brakuje w tegorocznej kadrze naszych zachodnich sąsiadów.


Słowenia 92:85 Litwa

Litewscy kibice są świetni. Cóż, dla nich koszykówka to jak dla nas siatkówka. Przyjechali do Kolonii w sporej liczbie – przyjemnie ogląda się spotkania, kiedy trybuny żyją. Szkoda że Słoweńców nie było więcej, ale nie oczekujmy zbyt wiele. Mówimy o krajach o liczbie 2-3 milionów mieszkańców. Ktoś musiał zostać, żeby kraju nie wyludnić. Inna sprawa, że te kraje mając po 2-3 miliony mieszkańców mają na parkiecie po kilku graczy, którzy grają lub grali kiedyś w NBA, a my przy prawie 40 milionach… Dobra, nie o tym.

Ciekawostka – bus nie stawił się pod hotelem i Słoweńcy na halę pojechali… Taksówkami:

Litwini postawili Słoweńcom bardzo, bardzo trudne warunki. Ich pomysł na grę jest prosty – mając pod koszem Domantasa Sabonisa i Jonasa Valanciunasa, szukają posiadań w post-up. Panowie zdobyli dziś tylko kolejno 10 i 9 punktów, ale ich siła i wzrost robiły robotę. Zwłaszcza w połączeniu z bardzo obrym meczem Mindaugasa Kuzminskasa, który z ławki zdobył 19 punktów, trafiając 3/3 z dystansu. Możecie kojarzyć chłopaka z New York Knicks, w sezonie 2016/17 grał dla nich po kilkanaście minut z ławki.

Luka Doncic chciał wziąć ten mecz na barki, ale… No nie wpadało. Fakt, że nie pomagała mu twarda obrona Litwinów, która kilka razy rzuciła go na ziemię (co ten podlał oczywiście szczyptą aktorstwa), ale skuteczność 4/14 i 14 punktów to trochę mało jak na takiego grajka. Pod koniec meczu wszedł jednak w Luka-Magic Mode i zaczął rozdawać piłki jak szalony. Co nie podał, to wpadało – ostatecznie zaliczył 10 asyst. Dostał wsparcie Gorana Dragicia, który miał swoje problemy na przestrzeni meczu, ale ostatecznie zdobył 19 oczek. Najlepszym strzelcem został Mike Tobey, który do 24 punktów dorzucił 8 zbiórek. Kiedy składa się do rzutu, to zęby bolą, ale jest duży i potrafi się znaleźć pod koszem. A kiedy podają tacy goście jak Doncic i Dragic, to jak tu nie trafiać.

A, jeszcze jeden ancymon. Vlatko Cancar, rodem z Denver Nuggets. Być może linijka 11 punktów, 3 zbiórki i 3 asysty nie powala, ale był bardzo aktywny, obecny po obu stronach parkietu:

Słowenia to bardzo dobry zespół, nie tylko Doncic. Kiedy Luka zacznie trafiać, będą w stanie wygrać z każdym. Tymczasem też mocna Litwa zadbała o to, by nie ułatwiać rywalom zadania i dzięki nim dostaliśmy bardzo dobre otwarcie EuroBasketu. Świetny mecz, bardzo wysoki poziom.

YT/FIBA – The Basketball Channel

Turcja 72:68 Czarnogóra

Ostatecznie wygrali faworyci, ale zapachniało niespodzianką. Turcja, którą można określić mianem czarnego konia tego turnieju, jeszcze w pierwszej połowie prowadziła różnicą 10 punktów przeciwko znacznie słabszym na papierze Czarnogórcom, ale… Mecz zaczął się obracać. Naturalizowany rozgrywający Kendrick Perry bardzo dobrze prowadził atak pozycyjnym, do 8 punktów dokładając aż 9 asyst (przy tylko 1 stracie), a Bojan Dubljevic zdobył 18 punktów z ławki, trafiając 4/8 z dystansu. Turcję na prowadzenie wyprowadził dopiero na 20 sekund przed końcem Furkan Korkmaz, trafiając layup. Poźniej trafił nawet Buzzer-beater, ale taki trochę 'na sucho’, bo nic on już nie zmienił:

YT/FIBA – The Basketball Channel

Dla Turków zdecydowanie najlepszym graczem okazał się Shane Larkin. Były zawodnik m. in. Mavs, czy Knicks (obecnie Anadolu Efez) zdobył 18 punktów, 7 asyst, trafił 5/6 z dystansu. Cedi Osman dorzucił 15 oczek, ale skutecznością 1/8 trochę utrudniał momentami zadanie. Ostatecznie wygrana, ale mimo wszystko drobna niespodzianka:

YT/FIBA – The Basketball Channel

Hiszpania 114:87 Bułgaria

Hiszpania, choć pozbawiona już największych gwiazd, bez problemu uporała się z reprezentacją Bułgarii. Klasyczny blow-out – żaden z Hiszpanów nie grał powyżej 20 minut. To cenne na tym wczesnym etapie turnieju. Przypomnijmy, że 5 meczów fazy grupowej odbędzie się na przestrzeni tygodnia. Spore obciążenie.

Najlepszym graczem ekipy La Roja okazał się Lorenzo Brown. Jego udziałem padło 17 punktów, i 5 asyst, co jest naprawdę solidną linijką jak na 17 minut gry. Kolejne 17 punktów dorzucił Willy Hernangomez, 14 jego brat, Juancho. Usman Garuba rok po drafcie, w którym był określany jako bardzo surowy… Dalej wygląda na bardzo surowego, nawet na tym poziomie.

YT/FIBA – The Basketball Channel

Bośnia i Hercegowina 95:85 Węgry

Z całym szacunkiem do tych zawodowych koszykarzy, ale na tle wszystkich Węgrów, Bośniaków i Hercegowińczyków, Jusuf Nurkic naprawdę wyglądał jak zawodnik z zupełnie innej półki. Fizycznie, technicznie. Ostatecznie zdobył 19 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty, ale do tego dołożył kilka strat i fauli. To oczywiste, bo na nim skupiła się obrona rywali. Do czwartej kwarty mecz był stosunkowo wyrównany, a Węgrzy pozostawali kilka punktów z tyłu. W czwartej kwarcie nastąpił odjazd. Raczej nie udałoby się to, gdyby u boku Nurkicia nie grał Dzanan Musa – niegdyś Brooklyn Nets, dziś Real Madryt. Jego łupem padło 19 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst.

YT/FIBA – The Basketball Channel

Belgia 79:76 Gruzja (OT)

Bardzo wyrównany mecz, zakończony dopiero po dogrywce. Ku zaskoczeniu, na korzyść Belgów – choć to Gruzja dysponuje frontcourtem rodem z NBA w osobach Sandro Mamukelashviliego (pierwszy raz napisałem jego nazwisko bez sprawdzania) i Gogi Bitadze. Pierwszy z nich zdobył 18 punktów i 13 zbiórek, drugi trochę skromniejsze 14 punktów i 9 zbiórek, ale łącznie zanotowali 5 bloków i stanowili problem dla rywali pod koszem.

Na obwodzie przewagę mieli jednak Belgowie. Trafili 12/32 próby (38%) przy tylko 8/29 Gruzinów (28%), a ich duet strzelców z ławki – Jean-Marc Mwema i Jonathan Tabu – zdobyli po 14 oczek, wspólnie trafiając 7/13 z dystansu.

YT/FIBA – The Basketball Channel