Dziwny przypadek Chandlera Parsonsa

Chandler Parsons, pamiętacie jeszcze tego zawodnika? Od jakiegoś czasu skrzydłowy jest w pełni zdrowy, lecz niezmiennie pozostaje poza parkietem.

Parsons pozostaje wciąż na liście zawodników Memphis Grizzlies. Zespół z Tennessee nie zwolnił skrzydłowego, ani nie przydzielił do G-League. Chandler ma już za sobą (przynajmniej na razie) kontuzje. Mimo wszystko nie wszedł nawet na minutę w ostatnim czasie. Dlaczego?

Tego nie wie nikt, oficjalnie. A na pewno nie sam zawodnik:

„Najbardziej zadziwiającą kwestią dla mnie jest to, że jestem zdrowy. Dostałem zielone światło do gry od ludzi, z którymi pracuję każdego dnia, ekspertów w tej dziedzinie. To niezwykle frustrujące być w pełni zdrowym, oglądać jak zespół ma problemy i siedzieć przykutym do ławki.”

To fakt. Niezależnie od tego jak przepłaconym obecnie zawodnikiem jest Parsons, z pewnością zasługuje on na szansę i kilka minut jego gry nie zaszkodzi Miśkom. Tym bardziej, że nie legitymują się w Memphis najlepszą ławką w lidze.

Co jeszcze gorsze, nikt w zespole nie ustosunkował się do tego medialnie, ani nie wyjawił zawodnikowi powodów jego izolacji.

„Zero komunikacji. Nie sądzę, żeby chodziło o kwestie koszykarskie. Na pewno nie o zdrowotne. Lekarze dopuścili mnie do gry. Nie chodzi też o dopasowanie. Na obozie wywalczyłem sobie miejsce w pierwszym składzie i pokazałem, że potrafię się wpasować w koncepcję. Problemem dla mnie jest to, że nie wiem o co chodzi i kiedy zagram.”

Trener Bickerstaff pytany o sytuację Parsonsa odpowiedział wprost, iż nie ma nic do powiedzenia na ten temat. Wygląda na to, że nieprędko zobaczymy Chandlera na parkietach. Tym bardziej, że nikt się w tej lidze nie skusi na przejęcie jego gwarantowanych do końca przyszłego sezonu 25 milionów.

Aż szkoda, naprawdę. Parę lat temu przecież był najbardziej niedopłaconym zawodnikiem ligi i sieknął (nota bene Memphis) 10 trójek w przeciągu jednej połowy:

Źródło: Youtube.com/clutchfansDOTnet