Dwie dogrywki w Denver, Chris Paul i Stephen Curry piszą historię
Cóż za kapitalna to była kolejka w NBA. Dogrywka w meczu na szczycie między Suns, a Bucks, dwie dogrywki i pełno emocji w starciu Nuggets z Grizzlies, Stephen Curry bijący kolejne rekordy, a to tylko 3 z 9 rozegranych meczów.
Po zaciętej końcówce, Detroit Pistons zespołowym wysiłkiem ograli Cleveland Cavaliers 109-105, pomimo świetnie układającej się współpracy duetu Darius Garland (23/6) i Collin Sexton (28/7):
Pozbawiona swoich podkoszowych (Sabonis/Turner) Indiana Pacers nie potrafiła nawiązać realnej walki z San Antonio Spurs. Ostrogi za sprawą 25 pkt Derricka White’a wygrywają spotkanie 109-94:
No Butler, no Adebayo, no problem. Kendrick Nunn był dzisiaj na posterunku i zdobywając 30 pkt na 60% z gry dał zwycięstwo Miami Heat nad dołującymi Houston Rockets, 113-91:
Nawet pierwsze w karierze triple-double(14/13/10) Jaysona Tatuma nie uratowało serii zwycięstw Bostonu, która zatrzymała się na 6. Dzisiaj zadbał o to przede wszystkim Nikola Vucevic (29/9) prowadząc Byki do wyniku 102-96:
Darius Bazley dzielnie walczył, ustanowił nawet nowy rekord kariery (26pkt i 7 zb), ale Thunder mimo wszystko zabrakło argumentów w starciu z rozpędzonymi Wizards, choć Aleksej Pokusevski próbował nieco poczarować:
Czarodzieje odnieśli 5 z rzędu zwycięstwo dzięki swoim liderom – Russellowi Westbrookowi (13/11/17) i Bradowi Bealowi (30 pkt):
Spotkanie na szczycie nie zawiodło. Phoenix Suns po kapitalnym pojedynku pokonują Milwaukee Bucks 128-127 po tym, jak Devin Booker trafił rzut wolny na 0,3 sekundy do końca, po faulu, który wzbudził nieco kontrowersji wśród fanów Milwaukee:
Historię w tym meczu napisał jednak grający po profesorsku, Chris Paul (22 pkt 7 zb i 13 ast), wchodząc na 5 miejsce w historii ligi w liczbie asyst, wyprzedzając samego Magica Johnsona:
Po stronie Bucks dobry mecz rozegrała trójka liderów. Holiday (25/8), Giannis (33/8) i przede wszystkim Khris Middleton trafiający najważniejsze rzuty w końcówce (26/7/5).
Kiedy słyszysz okrzyki MVP w obcej hali, wiesz, że musiałeś zagrać świetny mecz.
Tak po raz kolejny zagrał Stephen Curry rzucając 49 pkt (10/17 zza łuku) i prowadząc Golden State Warriors do cennego zwycięstwa 107-96 nad Philadelphią 76ers. Dzięki temu wyprzedził Bradleya Beala w wyścigu o tytuł króla strzelców tego sezonu. Poziom na który ostatnio wszedł Steph jest niespotykany, nawet jak na niego. W ostatnich 10 meczach rzucił 72 trójki (50 w ostatnich 6 meczach!), to jego 11 spotkanie z rzędu na poziomie 30+ pkt, czym pobił rekord Kobego Bryanta dla graczy w wieku co najmniej 32 lat. Na koniec – to był 6 mecz Stepha w tym sezonie z co najmniej 10 celnymi trójkami. Żaden inny zawodnik w historii ligi nie ma więcej niż 5 takich spotkań w całej karierze!
Utah Jazz bez najmniejszego problemu ograli Los Angeles Lakers 111-97, a pod nieobecność Donovana Mitchella ciężar gry przejął Joe Ingles (21 pkt na 73% z gry) i Mike Conley (14 pkt i 10 ast):
Najbardziej szalone spotkanie oglądaliśmy jednak w Denver. Nuggets potrzebowali aż dwóch dogrywek, aby pokonać Memphis Grizzlies, gdzie szalał Ja Morant (36/8/12).
Drugą dogrywkę zapewnił im Will Barton trafiając wielką trójkę:
Na którą próbował w nieco szalony sposób odpowiedzieć Ja Morant:
Niestety mimo trójki trafionej równo z syreną:
To Nuggets okazali się górą 139-137, w czym największy udział miał Nikola Jokic (47/15/8):