Czy Lakers właśnie przespali Offseason? Mają tylko czterech graczy!
Offseason się toczy, a Los Angeles Lakers wciąż nie zrobili nic – z podpisywaniem umów czekają na decyzję Kawhi Leonarda. To oczekiwanie może się jednak okazac dla nich zabójcze.
Rynek wolnych agentów w tym roku nie był potokiem nowych umów. Był wodospadem, który w przeciągu zaledwie dwóch dni przyniósł niewiarygodnie dużą ilość kontraktów. Tegoroczne offseason to absolutny ewenement – chociaż nie należę do osób, które NBA śledzą od dziesięcioleci, to chyba nie przesadzę stwierdzając, że czegoś takiego jeszcze nie było. Po pierwszych dwóch dniach wiemy już prawie wszystko, jeśli chodzi o największe gwiazdy, jak i graczy z drugiego, a nawet trzeciego szeregu. Ta sytuacja jest kompletnie nie na rękę Lakers – wiemy bowiem prawie wszystko, nie licząc tego, na czym Jeziorowcom zależy najbardziej.
Lakers oddali prawie wszystko co mieli, żeby nie tylko pozyskać Anthony’ego Davisa, ale też zrobić sobie w salary cap miejsce na kolejny maksymalny kontrakt. Jako że w tym roku na rynku było wielu graczy wartych maksymalnych pieniędzy, wydawało się formalnością to, że LAL skuszą jednego z dostępnych graczy z topowej półki. Dziś jednak, dwa dni po starcie trade deadline, Kevin Durant jest już z Kyrie Irvingiem w Nets, Jimmy Butler trafił pokrętną drogą do Miami Heat, Kemba Walker wylądował w Celtics a Klay Thompson został w Warriors. Tyle gwiazd znalazło nowe kluby kompletnie omijając Lakers. Pozostał jeszcze tylko Kawhi, który nie śpieszy się z podjęciem decyzji. Według doniesień w grę wchodzą tylko trzy kluby – Raptors, oraz Clippers i właśnie Lakers. Leonard to ostatnia szansa Lakers na spożytkowanie swojego miejsca na maksymalny kontrakt – ci więc cierpliwie czekają na jego decyzję, która podobno może się ukazać światu już dziś w późnych godzinach wieczornych.
W te dwa dni jednak całe offseason uciekło Lakers przez palce. W czasie oczekiwania na decyzję Kawhi z rynku zniknęli praktycznie wszyscy gracze, których można by dołączyć do trzony opartego o kwartet LeBron-Kawhi-Davis-Kuzma. W momencie pisania tego tekstu nowe kontrakty podpisało już 71 wolnych agentów – spośród nich tylko jeden Troy Daniels podpisał go z Lakers. Już 70 graczy z rynku wolnych agentów trafiło do klubu innego niż Lakers, gdyż ci czekają na ruch ze strony Kawhi Leonarda. Teoretycznie, skoro poszli w pierwszej kolejności, zniknęło już 70 najlepszych wolnych agentów – spora część za minimum i wyjątki, które LAL byliby w stanie zaoferować. Gdyby tylko wiedzieli na czym stoją.
Wyobraźmy sobie teraz scenariusz, w którym Kawhi Leonard postanawia zostać w Raptors. Los Angeles Lakers zostają z miejscem na maksymalny kontrakt oraz czterema kontraktami w rotacji. W tej chwili w składzie Lakers formalnie są tylko LeBron James, Anthony Davis, Kyle Kuzma i Troy Daniels. Pozostałe kilkadziesiąt milionów przeznaczyć trzeba na uzupełnienie kolejnych dziesięciu zawodników. Skąd Lakers mają wziąć dziesięciu sensownych zawodników? Na rynku zostało niewiele – bracia Morris, Trey Burke, Kentavious Caldwell-Pope, może Melo Anthony. Oni wszyscy mogą jednak zniknąć z rynku lada moment, podczas gdy Lakers czekają na Kawhi Leonarda. Koniec końców offseason Jeziorowców nie będzie można zaliczyć do nieudanych, choćby nawet skończyli bez Leonarda i z dziesiątką cieniasów. W końcu udało im się połączyć w jednej ekipie LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, tworząc na ten moment najlepszy w lidze duet graczy. Nawet ten duet nie wygra jednak mistrzostwa samodzielnie. A już na pewno nie z czwórką graczy w składzie.