Czy Jeremy Sochan będzie w All-NBA 1st Rookie Team?
Mamy w tym sezonie naprawdę solidną klasę debiutantów – a w niej naszego rodaka, Jeremy’ego Sochana, którego pierwszym sezonem w NBA się słusznie ekscytujemy. Jeremy zdobył już stałe miejsce w rotacji trenera Popovicha, zgarnia wiele pochwał za swój charakter i zaangażowanie defensywne, a ostatnio coraz śmielej poczyna sobie też w ofensywie. Efektem tego jest występ na 30 punktów przeciwko Suns. Pierwszy mecz Polaka w NBA na 30 punktów od 2014 roku, kiedy dokonał tego oczywiście Marcin Gortat.
Był to dopiero trzeci w historii mecz Polaka w NBA na 30 punktów (po dwóch meczach Gortata oczywiście). Pierwszy mecz w historii NBA, w którym Polak oddał przynajmniej 25 rzutów z gry (Marcin oddał najwięcej 23 próby z gry). Jest się czym jarać, ale jak prezentuje się Sochan na tle reszty debiutantów?
Okazuje się, że na tle tej wyrównanej klasy draftu Sochan wypada oczywiście dobrze, ale nie jest jedynym, który może się podobać. Może się okazać, że miejsce w pierwszej piątce najlepszych debiutantów nie będzie dla Sochana wcale oczywistością. Tak na ten moment rozkłada się moim zdaniem drabinka najlepszych (dotychczas) pierwszoroczniaków w bieżącym sezonie NBA:
1: Paolo Banchero
Tu nie ma najmniejszych wątpliwości. To nawet nie jest wyścig po nagrodę Rookie of the Year – to jest triumfalny przemarsz Paolo Banchero, za którym gdzieś w tle reszta salutuje. Na dziś kurs bukmacherski na to, że Paolo zdobędzie nagrodę Rookie of The Year wynosi zawrotne 1.10, więc powiedzieć, że jest murowanym kandydatem, to jak nic nie powiedzieć. Na dobrą sprawę mógłby już opuścić resztę sezonu i pewnie by wygrał.
Łatwo nie docenić tego, co robi Banchero, bo gra jednak w dość prowincjonalnej drużynie z Orlando, gdzie uwagą dzieli się z długimi ramionami Bol Bola, wielkim powrotem Jonathana Isaaca, czy niemieckim duetem braci Wagner. Tymczasem Banchero jako debiutant regularnie jest liderem swojego zespołu – nie tylko najlepszym strzelcem, notującym średnio 20,5 punktu na mecz, ale też zawodnikiem, który z pozycji skrzydłowego bierze piłkę w ręce i prowadzi atak pozycyjny. Chłopak gra naprawdę dojrzale jak na swój wiek:
Hej, skoro już tutaj jesteś… Nie chciałbyś może zgarnąć Freebetów od TOTALbet zupełnie za darmo? Umożliwia to nasza Liga Typerów NBA! Załóż konto, poświęć kilkanaście sekund dziennie na wytypowanie zwycięzców kolejnych meczów i walcz o nagrody! Co poniedziałek startujemy od nowa – kiedy więc zacząć, jak nie teraz:
2: Bennedict Mathurin
Większe szanse niż na nagrodę dla najlepszego debiutanta, Bennedict Mathurin ma na nagrodę dla najlepszego rezerwowego! Pierwszoroczniak Pacers w zdecydowanej większości meczów wchodzi dla nich z ławki i zdobywa średnio 18,3 punktu. To zdecydowanie najwięcej w całej lidze, nie licząc pojedynczych meczów z ławki, jak ten ostatni Anthony’ego Davisa na 21 oczek. Rzadko zdarzają mu się słabsze występy, a na swoim koncie ma już mecze, w których to jego akcje przesądzały o zwycięstwie zespołu:
3-4: Keegan Murray / Jaden Ivey
Na starcie sezonu głównym kandydatem do wygrania nagrody dla debiutanta roku był właśnie Keegan Murray. Po świetnej Lidze Letniej i preseason debiutant Kings wszedł także bardzo dobrze w sezon regularny, ale w pewnym momencie natrafił na ścianę. Listopad był dla niego trudny – zdobywał wtedy tylko 8 punktów na mecz, a w grudniu nie było o wiele lepiej. Dopiero po nowym roku wrócił do regularniejszych występów, a ostatnio zdobył nawet 29 punktów w starciu z Thunder. To, że nie zdobywa średnio blisko 20 punktów rekompensuje jednak fakt, że już jako pierwszoroczniak jest jedną z kluczowych dla Kings postaci w defensywie. Kluczowych, co trzeba dodać, w defensywie wygrywających mecze Kings. Trafiając za trzy na najwyższym wśród debiutantów poziomie 42,3%, zanotował sumarycznie tyle samo przechwytów i nieco więcej bloków niż Jeremy Sochan.
Jaden Ivey wysoko w zestawieniu znajduje się w dużej mierze przez liczby, które notuje pod nieobecność Cade’a Cunninghama. Średnie na poziomie ponad 15 punktów, 4 zbiórek i 4 asyst powinny wystarczyć na miejsce w pierwszej piątce debiutantów – nawet jeśli spośród wszystkich czołowych pierwszoroczniaków to właśnie Ivey notuje najgorszy plus/minus na poziomie aż -8,1. To jednak w większej mierze zasługa jego słabego zespołu, niż jego samego. Debiutanci po prostu rzadko wygrywają. Liczby bronią rozgrywającego Pistons, a to one w głównej mierze decydują o miejscu w All-NBA Rookie Team. Szczodre minuty gry powodują, że jego zdobycze są regularniejsze i wyższe niż choćby Jeremy’ego Sochana:
(kurs z dnia 30.01.2023)
5-8: Jeremy Sochan / Walker Kessler / Jalen Williams / Jabari Smith Jr.
Nowy center Utah Jazz jest prawdziwą rewelacją tego sezonu. Walker Kessler, bo o nim mowa, przez jakiś czas nie był szczególnie doceniany, grając za robiącym furorę na starcie sezonu duetem Markkanen/Olynyk. Zdobył jednak miejsce w pierwszym składzie i wierzcie lub nie, ale już w wieku zaledwie 21 lat jest z miejsca jednym z najlepszych obrońców obręczy w NBA. Biorąc pod uwagę, że gra średnio tylko 20 minut na mecz, jego 2 bloki na mecz są bardzo imponujące – w przeliczeniu per36 lepszy od niego jest tylko Jaren Jackson Jr.. Dokładając do tego ponad 7 punktów i 7 zbiórek na mecz, oraz skuteczność powyżej 70% z gry, mamy więcej niż solidnego centra.
Pośród całej watahy młodych i utalentowanych graczy schował się Jalen Williams, który nie tylko notuje topowe wśród debiutantów liczby (12 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty na mecz), ale też długimi fragmentami pokazuje – zwłaszcza kiedy nie gra Shai Gilgeous-Alexander – że potrafi prowadzić grę zespołu. Kiedy gra bez SGA u boku, jego średnie rosną do 16,3 punktu, 3,6 zbiórki i aż 6 asyst na mecz. Trafiając ponad 50% z gry jako rozgrywający, przy prawie 10 rzutach na mecz, siłą rzeczy może mieć nad Sochanem pewną przewagę.
Akurat Jabari Smith Jr. gra dość rozczarowujący sezon, biorąc pod uwagę, że był jednym z trzech kandydatów do jedynki draftu i ostatecznie jest zawodnikiem z TOP3 swojego naboru. Bardzo słabo skoordynowana gra Rockets nie pomaga mu jako strzelcowi, ale on sam jest dość nieregularny. Fakt, że słabe występy przeplata bardzo dobrymi sprawia jednak, że udaje mu się wyciągnąć średnio te 12 punktów i 7 zbiórek, do których dokłada solidną obronę, na którą składa się fakt, że jest drugim najlepiej blokującym debiutantem po Kesslerze.
No i gdzieś tu plasuje się obecnie Jeremy Sochan. Jeśli utrzyma formę z ostatnich meczów, ma szansę wspiąć się wyżej i zagwarantować sobie miejsce w pierwszej piątce debiutantów. Nie mówię tu o regularnym graniu meczów na 30 punktów jak ostatnio, ale o meczach w których trafia w okolicach 45-50% z gry, a nie w okolicach 20-30%, jak mu się niestety zdarza. O meczach, w których trafia tę trójkę czy dwie, a nie idzie w 0/3, jak mu się niestety zdarza. O meczach, w których dostaje się na linię 5-8 razy, a nie raz czy dwa, jak mu się niestety zdarza – to bardzo mało, jak na zawodnika grającego tak bardzo do obręczy.
Jeremy Sochan pokazuje bardzo dobre rzeczy w obronie i zdarza mu się grać bardzo dobre i efektywne mecze w ataku – wciąż brakuje mu w tym jednak regularności. To normalne u zawodnika, który w NBA nie spędził jeszcze nawet jednego, pełnego sezonu. Tym, co cieszy i co powinno być optymistyczną puentą, jest fakt, że już na przestrzeni jednego sezonu widać w grze Jeremy’ego postęp. To cieszy najbardziej.