Czy Butler zatrzyma KD? Czy Embiid zdominuje LAC? Czy Byki nie utoną? WeekendWatch
Przyszedł piątek, więc czas na szybką zapowiedź tego, co czeka ans w NBA w czasie weekendu. W tym tygodniu wyjątkowo obrodziło meczami o 'europejskiej’ porze!
Mecze weekendu:
piątek (1:00): Clippers – Sixers
Sixers są w trakcie serii meczów z naprawdę wymagającymi rywalami. Po starciach z Mavs i Nets (wygranych!) czekają ich Clippers, potem trochę mniej wymagający Warriors i w końcu dwumecz z Milwaukee Bucks. Od początku marca Szóstki notują bilans 16-5. Aż cztery z 5 poniesionych w tym czasie porażek to mecze, w których nie wystąpił Joel Embiid. Kiedy gra, nie tylko dominuje w box score’ach, ale też bardzo wyraźnie przekłada się na wygrywanie swojego zespołu.
Sixers grali już w tym sezonie z Clippers – było to 27 marca i jest to jedna z tych 5 wspomnianych porażek, 1 z 4 poniesionych pod nieobecność Embiida. W kontekście jego występu trzeba brać pod uwagę, że poza grą pozostaje podstawowy defensor Clippers z pozycji centra, Serge Ibaka. Ktoś mógłby uznać, że przeciwko mniej mobilnemu Ivicy Zubacowi, JoJo będzie miał używanie i warto postawić na to, że zdobędzie masę punktów… Cóż, spokojnie.
10. w tym sezonie defensywa Clippers jest 5. defensywą, od kiedy Zubac zastąpił w pierwszym składzie kontuzjowanego Ibakę. Nie możne tego oczywiście w całości przypisać Zubacowi – czynników na to oddziałujących jest cała masa – z przyjściem Rajona Rondo na czele. Trzeba jednak przyznać, że Ivica radzi sobie w defensywie – zwłaszcza w zadaniach wymagających obrony post-up, czy innego rodzaju aktywności w okolicach obręczy, wymagających umiejętnego zajęcia pozycji i siły. Tu na przykład kilka świetnych defensywnych posiadań na Giannisie z wygranego meczu z Bucks z końcówki marca:
Sixers będą oczywiście faworytami tego meczu – zwłaszcza, że oprócz nieobecnych Ibaki i Beverley’a, pod znakiem zapytania stoi występ Kawhi Leonarda i Marcusa Morrisa. To Clippers mają obecnie najdłuższą w NBA passę zwycięstw, utrzymującą się od 7 spotkań. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że ograli w tym czasie osłabionych Lakers, Rockets, dwa razy Pistons, a najbardziej wymagającym rywalem byli grający back-to-back po wycieńczającym starciu z Jazz Phoenix Suns.
niedziela (21:30): Nets – Heat
W Brooklyn dopiero co uderzyła informacja o tym, że LaMarcus Aldridge awaryjnie kończy karierę w obawie o swoje zdrowie. Decyzję taką należy oczywiście w pełni uszanować i życzyć mu wszystkiego dobrego, natomiast nie zmienia to faktu, że nieco komplikuje sytuację Nets – przynajmniej w kontekście najbliższych meczów. Aldridge dołączył do Brooklynu łatając nieco krótką rotację podkoszową zespołu. Nawet jeśli nie był to do końca zawodnik o takim profilu, jaki przydałby się najbardziej, miał atrybuty, by grać minuty pod koszem. Teraz zostaje im znów granie dużych minut DeAndre Jordanem, który był w tym sezonie naprawdę słaby. Z nim na parkiecie Nets mają net rating -7,5 punktu na 100 posiadań. Nie ma przypadku w tym, że 24. w tym sezonie defensywa Nets jest 10. defensywą NBA w kwietniu – czyli w miesiącu, w którym Jordan wypadł z rotacji (choć załapał się na dwa ostatnie mecze, w których – trzeba mu to oddać – nie wypadł źle). Czy DeAndre Jordan na przeciw Bama Adebayo to dobry pomysł?
Powinniśmy w meczu z Heat zobaczyć Kevina Duranta, który ostatni mecz opuścił z powodu najzwyczajniejszego odpoczynku. Trafi jednak na trudny match-up, w którym będzie musiał zmierzyć się z agresywnym Jimmy Butlerem. Simon Smith z HoopsHabit przedstawił wczoraj kilka wyników rzutowych zawodników w bezposrednim starciu z Butlerem w tym sezonie:
- RJ Barrett: 2/11
- Bradley Beal: 3/8
- Domantas Sabonis: 2/8
- Stephen Curry: 2/7
- Brandon Ingram: 2/6
- Jaylen Brown: 2/6
- Devin Booker: 1/4
Jeśli Jimmy będzie siedział na Durancie, który często dochodzi do akcji izolacyjnych, to będzie naprawdę ciekawe starcie. Nets już dwa razy grali w tym sezonie z Heat. Durant zdobył raz 31 punktów (11/19), a raz 20 punktów (6/21). Oba mecze wygrał Brooklyn – w obu jednak nie wystąpił Butler.
Historie poboczne:
Bulls walczą o Playoffy
Na świetnym trade deadline, okraszonym sprowadzeniem All-Stara Nikoli Vucevicia za pół-darmo, skończyły się pozytywy w Chicago. Od początku wiedzieliśmy, że ulepienie wokół duetu LaVine-Vucevic sprawnego systemu będzie wymagało trochę czasu. Tego czasu nie ma jednak wiele, a zadowalających efektów ani widu, ani słychu. Od 25 marca mają bilans 3-9 i niebezpiecznie zbliżają się do strefy nie dającej nawet awansu do Play-In. Obecnie zajmują 10. pozycję, a po piętach depczą im Toronto Raptors z jednym meczem straty. Nadzieja w tym, że Raptors – którzy mają pewnie apetyt na Playoffy – też nie są najmocniejsi, a w dzisiejszym meczu przeciwko Magic mają dać odpocząć Siakamowi, Anunoby’emu i Lowry’emu.
Bulls mają jednak swoje kłopoty – na kilka najbliższych meczów z gry wypadł Zach LaVine, który wylądował w ligowym protokole zdrowotnym. Dziś Byki czeka starcie z Grizzlies (2:00), w sobotę z Cavaliers (2:00), a potem jeszcze z Celtics i ponownie Cavs, być może wciąż bez LaVine’a. Jeśli zespół chce dać sobie szanse na walkę o Playoffy (a chyba nie bez powodu gimnastykowali się, żeby ściągnąć drugiego All-Stara), musi wyrwać jakieś zwycięstwa.
Celtics na fali wznoszącej
Boston ma bilans 7-2 w kwietniu i ewidentnie wracają do rytmu po naprawdę długim, naprawdę przeciętnym (żeby nie powiedzieć słabym) fragmencie sezonu. Obrona Celtics – 21. do końca marca – w kwietniu jest już 4. defensywą ligi. Ofensywa w tym samym okresie skoczyła z 12. na 7. miejsce. Zespół w końcu jest zdrowy (a przynajmniej jego najważniejsi zawodnicy), Jayson Tatum w końcu się rozkręca (jeszcze niedawno mówił, że wciąż doskwierają mu powikłania po COVIDzie) i Boston w końcu zaczyna wyglądać jak topowy zespół konferencji.
Problemem jest jedynie fakt, że nie będą topowym zespołem pod względem miejsca w tabeli na koniec sezonu. Obecnie zajmują piąte miejsce – zaraz za Atlantą Hawks, która też wygląda ostatnio świetnie. Do końca pozostało Bostonowi 16 meczów i trudno spodziewać się, by udało się w tym czasie awansować do pierwszej trójki. Coś bardzo złego musiałoby się wydarzyć w Milwaukee, Philadelphii, albo na Brooklynie. Czwarte miejsce i przewaga parkietu to w tej chwili optymalny scenariusz – celem będzie jednak zgranie się przez te kilkanaście spotkań i utrzymanie trendu wznoszącego aż do Playoffów. Do tego dojdzie wprowadzenie do rotacji Evana Fournier, który jak do tej pory rozegrał w Celtics 4 mecze, z czego 2 dobre. W ten weekend natomiast ich zadaniem będzie wygrać w sobotę z Warriors (2:30), czyli spróbować zatrzymać będącego w absolutnym gazie Stepha Curry’ego.
Kąski dla Europy:
piątek (21:00): Pacers – Jazz
sobota (22:30): Jazz – Lakers
niedziela (19:00) Pacers – Hawks
niedziela (19:00) Pelicans – Knicks
Wyjątkowo dużo mamy w tym tygodniu grania o strawnych dla nas godzinach wieczornych. Oprócz tych czterech spotkań, wspomniany wcześniej mecz Nets z Heat też będzie przecież grany o 21:30. Starcie Jazz z Lakers miało potencjał na hit kolejki – gdyby tylko Lakers grali w pełnym składzie. Co prawda Anthony Davis wrócił już do pełni aktywności boiskowych i nie wyklucza się, że będzie dostępny do gry już w sobotę. Źródła najczęściej obok tej informacji dodają jednak, że choć nie jest to wykluczone, to jednak mało prawdopodobne. Udział Jeziorowców w Playoffach jest praktycznie pewny, a stawka jest na tyle wyrównana, że niezależnie od zajętej pozycji, rywal w pierwszej rundzie najpewniej i tak będzie wymagający. Nie oczekujmy więc pośpiechu w powrocie gwiazd na parkiet – sztab będzie chuchał na zimne, byle tylko nie odnowiły się urazy i organizmy najlepszych były jak najświeższe na fazę zasadniczą.
Ten weekend będzie też dobrą okazją, żeby przyjrzeć się Indianie Pacers. Dwa razy grają o miłej dla nas porze i dwa razy z dobrym rywalem. Mecze Indiany bywają zresztą widowiskowe – jeśli macie tendencje do przysypiania przy wieczornym meczu, to spokojnie – w ostatnich 5 meczach żaden zespół w NBA nie zdobywa tylu punktów co Pacers. Wrzucają ostatnio niesamowite wręcz 126,2 punktu na mecz i nie wynika to z jakiejś wyjątkowo fartownie wysokiej skuteczności (choć ta jest oczywiście dobra), która lada moment może się zachwiać, tylko z szalonego tempa 106 posiadań na mecz. Nazwa 'Pacers’ to nie żarty. Typy over na sumę punktów w przypadku Indiany mogą być kuszące.