Czarne chmury nad Cesnauskisem – pomysł na liderów kuleje
Energa Icon Sea Czarni Słupsk to ledwie jedna z dwóch drużyn, która jeszcze w tym sezonie w PLK nie wygrała (druga to Zastal Zielona Góra). Ekipa prowadzona przez Mantasa Cesnauskisa przegrała w niedzielę z Anwilem Włocławek, ale to raczej nikogo nie zdziwiło – goście byli zdecydowanym faworytem tego starcia.
Mimo to nad trenerem Czarnych ewidentnie zbierają się coraz to ciemniejsze chmury i mam wrażenie, ze jest to efekt nie tyle co trzech przegranych meczów w obecnym sezonie (choć na pewno też), co po prostu nawarstwienia się irytacji słupskiego środowiska na styl gry zespołów z poprzednich lat prowadzonych przez Cesnauskisa.
Ci obecni Czarni mieli być jednak inni – mieli być bardziej ofensywni, mieli grać szybciej, efektowniej. Póki co z tych zapowiedzi niewiele wynika, bo ani gra nikogo jeszcze nie porwała, a na dodatek jeszcze obrona nie wygląda choć w połowie tak dobrze, jak w poprzednich sezonach, kiedy to zespoły Cesnauskisa często były w czubie defensywnego ratingu.
Trzy mecze to z jednej strony zdecydowanie zbyt mało, by kategorycznie ocenić jakiś zespół, ale jednocześnie też w miarę dużo, by próbować znaleźć jego jakieś słabe punkty. Przez Internet przetoczyła się właściwie po wszystkich meczach Czarnych dyskusja na temat Lorena Jacksona i jego słabej gry. Nie powiem, że mnie to dziwi, bo zapewne może grać lepiej „dla zespołu”, ale jednak obwinianie gracza o porażki, który robi średnio prawie 16 punktów i 4 asysty na mecz przy 42% skuteczności za 3 punkty wydaje mi się grubym przegięciem.
Może więc, problem jest gdzie indziej? Tutaj wpadamy na jego połączenie z Alexem Steinem, czyli zawodnikiem, który z kolei zdobywa średnio 12 punktów i rozdaje 4 asysty, a za 3 trafia ze skutecznością 46%. Jakby ktoś pokazał mi statystyki obu zawodników przed sezonem, byłbym pewien, że Czarni funkcjonują znakomicie.
No ale jednak nie funkcjonują, już śpieszę z liczbami. Kiedy na parkiecie jest Jackson, a nie ma Steina, zespół ze Słupska jest lepszy od rywala o 10,9 punktu na 100 posiadań. Kiedy na parkiecie jest Stein, a nie ma Jacksona, Czarni są lepsi od rywali o 3,8 punktu na 100 posiadań. Gdy na parkiecie są obaj, słupszczanie są gorsi od rywali o 38 punktów na 100 posiadań.
Wniosek? Liczby sugerują, że trzeba przynajmniej mocno rozważyć jak największe rozdzielenie minut obydwu zawodników. Coś w tym ich połączeniu nie klika. Być może obaj zbyt bardzo chcą liderować, zbyt bardzo na wierzch wychodzi ich gen strzelca, na końcu może po prostu zbyt bardzo obaj dominują piłkę i dystrybucję rzutów.
Trener Mantas Cesnauskis ma w składzie dwóch graczy kalibru gwiazdy PLK, bo tak właśnie patrzę na Jacksona i Steina. Musi wymyślić jaki sposób na to, by wykorzystać ich możliwości w pełni, by zoptymalizować ich pobyt na parkiecie dla dobra drużyny. Póki co ich wspólna gra przekłada się na srogie minusy i grubo przegrane zacięte końcówki, bo wynik Czarnych w crunchtime to ledwie 8:22.
Albo uda się ich role pogodzić, by na parkiecie mogli ze sobą funkcjonować zdecydowanie efektywniej niż dotychczas, albo trzeba ich minuty rozdzielić najbardziej jak się da, bo w innym wypadku, Czarni wpadną w potrzebę zmian już zaraz – w zespole, albo i na ławce.