Curry: Ta sytuacja pozwala utrzymać nasze skupienie
Prawdopodobnie mamy za sobą jeden z najlepszych meczów tej fazy Playoffs. Szala przewagi przechylała się raz po raz w inną stronę. Warriors zaczęli mocną serią, Rockets odrobili, Warriors znowu złapali wiatr w żagle w trzeciej kwarcie, żeby rozegrać jedną z najgorszych kwart w historii tego zespołu.
Po czterech meczach mamy wynik 2-2 – to tak jakby każda z ekip wygrała po 2 mecze u siebie. Chociaż wcale tak nie było, efekt jest taki sam. Tego rodzaju scenariusz jest oczywiście jak najbardziej korzystny dla Rockets. Wynik 2-2 przybliża serię do rozstrzygnięcia w siódmym meczu, którego Rockets będą gospodarzem.
Problemy, jakie mają Warriors zaczynają znów rozpalać wyobraźnie kibiców Rockets, oraz kibiców życzących Warriors porażki. Nie ma się co czarować – są tego rodzaju kibice. Czy jednak zespół z Oakland czuje, że sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna? Steph Curry twierdzi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku:
„Rockets wygrali w tym sezonie regularnym 65 meczów nie bez powodu. Są naprawdę dobrym zespołem. My jesteśmy świetnym zespołem. Rozumiemy, że ta seria będzie bardzo ciężka przeprawa. Różnica pomiędzy wygraną i przegraną jest w tym przypadku znacznie subtelniejsza niż w ubiegłym roku. Kiedy co roku walczysz w playoffach, zdajesz sobie sprawę, że za każdym razem będzie to trochę inna przygoda. To nas uderza właśnie teraz. To dobre uczucie, które utrzymuje nas w skupieniu. Myślę, że nie ma w tym nic, co byłoby dla nas przytłaczające.”
https://youtu.be/ohfbN1Y4gOM?t=35s
Steph Curry to bardzo ciekawa historia tej serii. Z początku był on bohaterem negatywnym, na którego spadała cała odpowiedzialność za defensywne niedociągnięcia. W meczu numer 3 wrócił on jednak na najwyższe obroty i celnymi rzutami przesądził o zwycięstwie. Tym razem to on swoimi celnymi trójkami w trzeciej kwarcie zapewnił comeback, po to by w czwartej kwarce swoimi pudłami zniweczyć szansę na zwycięstwo. Sytacja Warriors zmienia się jak w kalejdoskopie wraz z poczynaniami Curry’ego. Pokazuje to chyba, że jak dobry nie byłby Kevin Durant (lepszy nawet niż Curry), to wciąż Steph jest technicznie rzecz biorąc najważniejszy dla losów zespołu.
Oczywiście, w czwartym meczu brakowało Andre Iguodali – świetnego defensora, ale także rutynowanego kreatora gry w ofensywie. Kiedy wróci, będzie GSW znacznie łatwiej, ale najważniejsza jest w tej chwili chyba dyspozycja Curry’ego, która jest w tych playoffach bardzo chybotliwa.